Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
“Dlatego - odparł Savir - że chce pan zamieszkać w moim domu". “A skąd pan jest?" “Z Jerozolimy" - odparł Izraelczyk. “To tak, jak ja. A pański ojciec?" “Z Niemiec" - odrzekł Savira. Na to Alaa: “Mój urodził się Jerozolimie i nadal tam mieszka". “Tak możemy cofać się aż do króla Dawida - odparował Izraelczyk - O przeszłości możemy mówić w nieskończoność i nie dojdziemy do porozumienia. Zobaczmy, czy nie uda nam się dogadać co do przyszłości". Jeszcze gdy Arafat i Rabin ściskali sobie dłonie, wydawało się to możliwe. Ale wybuch trwającej do dziś drugiej intifady (wrzesień 2000) pokazał, jak mylił się Savira.
Jeśli wierzyć Konstantemu Gebertowi, dzieje konfliktu między Arabami a Izraelem od 1967 r. - od “wojny sześciodniowej", która skończyła się zwycięstwem Izraela, ale dała początek okupacji Gazy i Zachodniego Brzegu, stwarzając dzisiejszy problem palestyński - to ciąg pomyłek, fałszywych deklaracji, nieprawdziwych obietnic, zmarnowanych szans i nie podjętych w porę propozycji. Ale stosunki Izraela z arabskimi sąsiadami naprawdę tragiczne są dlatego, że gdyby politykom z obu stron udało się uniknąć tych wszystkich błędów, historia wyglądałaby zapewne tak samo.
Prawdziwym powodem wojen na Bliskim Wschodzie jest sam Izrael. A dokładniej: negowanie prawa Żydów do posiadania państwa w tym właśnie miejscu. Póki Palestyńczycy nie zaakceptują Izraela, póty będzie dochodzić, jeśli już nie do “klasycznych" wojen jak w 1967 i 1973 r., to do aktów terroru.
Wydarzenia na Bliskim Wschodzie toczą się według logiki, której politycy okiełznać nie potrafią. Konflikt rozgrywa się na wielu płaszczyznach. Są tu i spory wewnątrz samego Izraela, i pełne wewnętrznych waśni dzieje arabskich państw. Są także dwa elementy, których politycy obu stron są zakładnikami: w Izraelu (państwie demokratycznym) to wyborcy, w Autonomii Palestyńskiej - ulica. W czasach “zimnej wojny" nakładała się na to jeszcze rywalizacja mocarstw.
Wszystko to prowadziło do piętrowych nieporozumień. Jak wtedy, gdy i ZSSR, i USA starały się powstrzymać wybuch wojny sześciodniowej (czerwiec 1967 r.), a w efekcie przyczyniły się do jej przyspieszenia. Ta wojna - podczas której Egipt i Syria uderzyły z zaskoczenia i o mały włos nie zniszczyły Izraela - po prostu musiała wybuchnąć. Tak jak musiała się skończyć, gdy Egipt doszedł do wniosku, że dłużej nie chce wojować z Izraelem, bo swój cel polityczny (odzyskanie Synaju) może osiągnąć inaczej. Ale i wtedy mogło nie dojść do rozmów o rozejmie: obie strony umówiły się na pustyni, z tym, że Izraelczycy przygotowując obóz do rokowań pomylili się i założyli go w złym miejscu. Egipcjanie i Żydzi spędzili pół dnia oddaleni od siebie o trzy kilometry, nabierając przekonania, że przeciwnik ich oszukał... Ale po obu stronach była wola zawieszenia broni, dlatego po wyjaśnieniu nieporozumienia rozejm stał się faktem. Inaczej jest w stosunkach Izraela z Palestyńczykami: tu woli ciągle brakuje, stąd kolejne inicjatywy pokojowe muszą kończyć się fiaskiem.
Książka Geberta składa się z dwu części. Pierwsze rozdziały rzucają nas w wir wojennych wydarzeń. Nie zaznajomiony z realiami bliskowschodniej polityki czytelnik może zgubić się w kolejnych koalicjach, ofensywach, rajdach czołgów, zakulisowych działaniach (dlatego przydałoby na końcu książki kalendarium i małe “who is who"). O ile ta pierwsza część książki szuka odpowiedzi na pytania “co, kiedy i jak?", o tyle w drugiej części - będącej cyklem reportaży - chodzi o pytanie: “dlaczego?". Tu poznajemy masowych bohaterów: społeczeństwa żydowskie i palestyńskie (choć ten drugi obraz jest uboższy). To, że życie w Izraelu nie sprowadza się do prostego podziału: Żydzi-Arabowie, pokazuje historia pewnej rodziny, która straciła dwa samochody: pierwszy spalili Palestyńczycy, drugi zdemolowali haredim (ortodoksyjni Żydzi) podczas szabasu, gdy rodzina chciała nim wyjechać z domu.
Gebert pisze: “Tytuł, jaki tej książce nadałem, sugeruje, że obecna wojna - bo wydarzenia, jakie po 1967 r. nastąpiły, układają się moim zdaniem w jeden ciąg - zakończy się ostatecznie gdzieś do roku 2007. Gdy powiedziałem o tym tytule izraelskiemu przyjacielowi, ten roześmiał się i poradził, bym książkę wydał szybko, tak by do owego roku wszyscy zdążyli o niej zapomnieć". Czy miał rację? Dziś, po śmierci szejka Jassina, jesteśmy świadkami powstawania ciągu dalszego “wojny czterdziestoletniej".
Konstanty Gebert “Wojna czterdziestoletnia", wyd. Świat Książki, Warszawa 2004.