Wielka Brytania: suma wszystkich lęków

Eksperci zajmujący się problematyką terroru od dawna twierdzili, że Londyn jest na celowniku muzułmańskich radykałów. Przestrzegali, że cios zadadzą nie fanatycy z importu, ale rodzimi muzułmanie, wtopieni w brytyjskie społeczeństwo i będący tutaj u siebie. Obawiano się też, że prędzej czy później dojdzie na europejskich ulicach do zamachów samobójczych. Dziś, po prawie dwóch tygodniach śledztwa w sprawie ataków na środki komunikacji miejskiej w Londynie, wiemy, że 7 lipca suma tych lęków stała się rzeczywistością.

24.07.2005

Czyta się kilka minut

Teraz najbardziej spędza Brytyjczykom sen z powiek wizja fanatycznych straceńców, którzy zupełnie nie dbają o to, czy sami zginą w zamachu. Oraz fakt, że tacy jak oni skutecznie mogą ukrywać radykalizm swych poglądów czy swoje śmiercionośne plany. Przecież jeden z londyńskich zamachowców był szanowanym nauczycielem w szkole podstawowej w Leeds, a trzej pozostali (w wieku od 19 do 22 lat) uchodzili za jak najbardziej normalnych studentów, zajmowali się sportem, nawet ich najbliższe rodziny nie miały pojęcia, co szykowali. Wielu Brytyjczyków (także muzułmanów) zadaje sobie pytanie: jak to możliwe, że dorastając i żyjąc pośród nas zarazili się aż tak wielką nienawiścią?

Z fragmentarycznych informacji wynika, że zamachowcy jeździli do Pakistanu, tam studiowali w medresach (szkołach koranicznych) i tam też ulegli wpływom skrajnych kaznodziejów. Zdawali się funkcjonować na obrzeżach swoich wspólnot religijnych. Ale to nie tłumaczy jeszcze ich zajadłości i radykalnego odrzucenia wszystkiego, co kojarzy się z wielokulturowością ich kraju. “Kiedy o tym czytam - zwierzył mi się znajomy Anglik - to niby rozumiem, ale nie potrafię tego pojąć". Ten rodzaj niewiedzy dręczy teraz wielu ludzi. Podobnie jak lęk, że - skoro już raz “im" się udało - to w przyszłości może dojść do kolejnych ataków. A wyobraźnia podpowiada najczarniejsze scenariusze, w których zamachowcy spróbują podnieść poprzeczkę i uderzyć jeszcze dotkliwiej niż poprzednio.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2005