W pułapce czasu

Tytuł 2046 sugeruje film science-fiction, odsyłający w przyszłość bliżej nieznaną. Tymczasem jest inaczej. Bohater filmu Wonga Kar-Waia wsiada do pociągu i usiłuje prześcignąć czas, ale po to tylko, by odnaleźć dawno minioną przeszłość.

03.04.2005

Czyta się kilka minut

Kadr z "2046" /
Kadr z "2046" /

Chow wyrusza w podróż do przyszłości, by odszukać kobietę, którą kiedyś kochał. Chce sprawdzić, czy to wszystko, co naznaczyło jego przyszłe życie, miało rzeczywiście swój ciężar. Czy miłość rzeczywiście była miłością, czy tylko mrzonką obrastającą z czasem w legendę. Wraz z Chowem podążamy tajemniczym tunelem do świata jego pamięci.

Wong Kar-Wai odwołuje się do starej chińskiej przypowieści, w której człowiek, chcąc ukryć swe wspomnienia, wspinał się na wzgórze i tam do wydłubanej w drzewie szczeliny wyszeptywał wszystkie swe sekrety, po czym szczelnie zatykał otwór gliną. Tytułowy rok 2046 to zatem płynna, amorficzna czasoprzestrzeń, w której przechowuje się wspomnienia.

Wehikuł czasu zabiera nas do Hongkongu drugiej połowy lat 60. Pulsującą życiem metropolię ogarniają właśnie polityczne zamieszki. Ale Chow nie zaprząta sobie głowy polityką. Wiedzie beztroski żywot bulwarowego pismaka, playboya i utracjusza. Ci, którzy pamiętają “Spragnionych miłości" (2000), rozpoznają kolejne wcielenie bohatera tamtego filmu (gra go również Tony Leung). Niespełniony w uczuciu do zamężnej kobiety przybywa po latach pobytu w Singapurze do pamiętnego hotelu “Oriental", gdzie w pokoju numer 2046 spędzał z ukochaną ostatnie chwile.

U Wonga przenikają się nie tylko plany czasowe. Świat pamięci to także gęsty świat fikcji, którą rozsnuwa przed nami niezrealizowany pisarz marnujący swój talent na tabloidowych sensacjach i futurystycznych historyjkach. Chow kreuje swoje życie niczym literacki konstrukt. Bez przerwy słyszymy zza kadru jego natrętny głos, ożywają kobiece fantomy nawiedzające jego pamięć: ćma barowa, luksusowa prostytutka, hazardzistka, córka właściciela hotelu nieszczęśliwie zakochana w Japończyku... Wszystkie nierzeczywiste, funkcjonujące jedynie w wymiarze męskiego spojrzenia. I wszystkie okazują się jedynie przedsmakiem prawdziwej miłości. Zjawiają się w życiu Chowa albo za późno, albo za wcześnie. Anglicy określają to jako bad timing - rozmijanie się w czasie. W filmach twórcy “Chunking Expressu" jest to wręcz obsesja bohaterów.

Organiczna niezdolność do bycia z drugą osobą “tu i teraz" znajdzie swoją metaforę w stricte futurystycznej warstwie filmu będącej ilustracją prozy Chowa. Bohaterem historii jest podróżujący w czasie mężczyzna zakochany w kobiecym androidzie, fundującym mu rozliczne rozkosze, ale niezdolnym do prawdziwych uczuć. Podobnie jak sam Chow, który w miłości okazuje się cynicznym graczem, a potem spędza samotnie kolejne smutne święta Bożego Narodzenia. Bo u chińskiego reżysera tylko seks daje poczucie zakorzeniania w czasie. Uczucia dryfują bezładnie bądź rozpamiętując to, co minione, bądź projektując fantazje, które i tak nigdy się nie spełnią. W dusznej, dekadenckiej atmosferze bohaterowie rozpaczliwie próbują celebrować kruchą tymczasowość. Ich życie utkane jest bowiem z nieuleczalnej melancholii. Każde wspomnienie to “ślad łez". Każda chwila przepojona jest tęsknotą.

Film Wonga zbudowany jest z nadmiaru. Reżyser wyraźnie nadużywa barokowego stylu, usiłując nas olśnić, a zarazem przytłoczyć, wtrącić w klaustrofobiczny tunel. Splątana narracja, natłok zmieniających się postaci, mnogość powtórzeń i niedopowiedzeń, symboli i hojnie rozsianych zagadkowych sygnałów usiłuje oddać magmowaty, kapryśny charakter ludzkiej pamięci. Subtelna materia ludzkich tęsknot próbuje przebić się przez ostentacyjną maestrię obrazu autorstwa Christophera Doyle’a i jego operatorskiej świty. Gra świateł, kolorów, luster, specyficzne kadrowanie oddzielające bohaterów, “unieważniające" ich obecność, uwięzienie w ciasnej przestrzeni hotelowych pokoików i korytarzy tworzy sugestywną aurę osaczenia w iluzorycznym świecie własnych niespełnień i obsesji. Podobnie jest z widzem zatrzaśniętym w gotowym, zinterpretowanym od początku do końca świecie. Reżyser z Hongkongu z nieprzyzwoitym wręcz, wizualnym przepychem ożywia jego zmysłowy kształt. Z obrazów drapieżnych i połyskliwych buduje rzeczywistość w stylu retro, jakby wyciętą z pożółkłych pism ilustrowanych.

“2046" jest istną kopalnią kulturowych skojarzeń. Jego klimat przypomina amerykańskie czarne kino lat 40. i 50., eksperymenty z fabułą przywodzą na myśl francuską “nową powieść" Butora czy Robbe-Grilleta, narracyjny dystans odsyła do nowofalowych filmów Godarda, a krążenie wokół tematu pamięci - do twórczości Alana Resnais (zwłaszcza do “Zeszłego roku w Marienbadzie"). Przed nami rzeczywistość maksymalnie wystylizowana i umowna. Skośnookie superkobiety niczym z azjatyckiego “Vogue", w opiętych opalizujących sukniach, nylonowych pończochach, z nieodłącznym papierosem. Obok zblazowani twardziele w zawadiacko przekrzywionych kapeluszach. Obskurne hoteliki i podejrzane nocne lokale. A wszystko skąpane w nastrojowej muzyce, w której Nat “King" Cole i Dean Martin perwersyjnie przemieszani zostali z Preisnerowskim motywem z “Krótkiego filmu o zabijaniu".

Liczne nawiązania do poprzednich filmów Wonga (aktor-fetysz Tony Leung czy zjawiskowe chińskie aktorki w nowych wcieleniach) dają zamierzony efekt déjŕ vu, nieustannego błądzenia w czasie. Do erotycznej tęsknoty dorzuca Wong jeszcze inny rodzaj niepokoju. Tytułowy rok 2046 to także rok, w którym skończy się okres “ochronny" dla przejętego przez Chińczyków Hongkongu. Co przyniosą lata następne? Niepewność jutra każe szukać zakotwiczenia w bezpiecznym wczoraj. Ale, jak widać, i ono zawodzi.

Smakowity, psychodeliczny w odbiorze, pełen wyszukanej ekspresji film Wong Kar--Waia oddziałuje podobnie: czerpie garściami z magazynów własnej pamięci, błyskotliwie cytuje, zapożycza, odświeża, ale tęskniąc za wyśnionym ideałem, nie przynosi spełnienia.

“2046". Scen. i reż.: Wong Kar-Wai, zdj.: Christopher Doyle, Lai Yiu-Fai, Kwan Pun-Leung, muz.: Peer Raben, Shigeru Umebayashi, scenogr., mont. i kostiumy: William Chang Suk-Ping, wyst.: Tony Leung Chiu-Wai, Gong Li, Faye Wong, Takuya Kimura, Zhang Ziyi, Carina Lau Kar Ling, Chang Chen, Maggie Cheung Man-Yuk i inni. Prod. Francja / Niemcy / Hong Kong / Chiny 2004. Dystryb.: Gutek Film. Premiera 1 kwietnia 2005 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2005