Trzy słowa na dzień

Lubimy czytać cudze listy. "Podglądanie" prywatności budzi uczucie wyróżnienia, dopuszczenia do konfidencji.

16.12.2008

Czyta się kilka minut

List Tadeusza Różewicza, lata 70. /
List Tadeusza Różewicza, lata 70. /

Moi Drodzy - pisze Tadeusz Różewicz w liście do Zofii i Jerzego Nowosielskich z kwietnia 1976 r. - Ciągle piszę do Was listy i nie wiem, kiedy przestanę. Być może jest to jakaś choroba (...). Czasem chcę się »wstrzymać« (bo w naszych czasach takie częste pisanie listów nie jest normalne), ale...".

Poeta nie lubił kontaktów "branżowych" - dlatego przyjaźnił się raczej z malarzami, z nimi też prowadził ożywione listowne rozmowy. W Muzeum Literatury czeka na opracowanie korespondencja z Jerzym Tchórzewskim, gdzieś w archiwach skryły się listy do Aleksandra Kobzdeja. Na tym tle korespondencja z Jerzym Nowosielskim tworzy zbiór imponujący. Znający się od 1945 r. przyjaciele spotykali się regularnie, Różewicz - zafascynowany malarstwem i duchowością "Mistrza Jerzego" - jeździł do niego na "rekolekcje zamknięte". Mieli czas na roztrząsanie problemów duchowych, co nie przeszkodziło korespondencji.

Zachowany i opracowywany obecnie jej zbiór jest okazały, choć niekompletny, i - trzeba od razu przyznać - "niesymetryczny". Na 335 kartek i listów, tylko 45 pisanych jest ręką malarza (część, niestety, zaginęła). Dla bibliofilów osobną sprawą pozostaje ich uroda: Różewicz pisze często na zwykłych "odkrytkach", listy uzupełnia nierzadko rysunkami i ozdobnikami. Szczególnie starannie dobiera widokówki, nie tylko z podróży: arabskie inskrypcje, nieznane ikony, tancerki z Folie-Berg?res. Ale także szympansy, konie, motyle i ptaki. Franz Joseph, caryca Aleksandra, modele okrętów i karety.

"Ojcze Duchowny", "Mistrzu i Panie", "Kochany Jerzy, Bracie Mój", "Bracie, Osiołku i Baranku", "Mój drogi anielski malarzu i kryzysowy przyjacielu", "Doktorze Angelologii i Piwologiki" - to tylko niektóre z określeń, jakimi poeta tytułuje adresata, sam podpisując się zazwyczaj bardziej prozaicznie: "Tadeusek", "T.R. Lirnik wioskowy", "Tadeusz Wrocławski I", "Wasz zdemoralizowany nieboszczyk Tadeusz".

Pisanie listów do Nowosielskich staje się dla poety koniecznością pierwszej potrzeby. Podobnie jak w jego wierszach, poezja miesza się tu z prozą, reporterski zmysł, ironiczne wyczucie paradoksu z przenikliwą intuicją i śladem wzruszenia. Jest więc mowa o praniu, jedzeniu kiszonej kapusty i kiełbasy, o ziółkach, badaniach i sanatoriach. Ale też o lekturach i snach, telewizji, muzeach i ogrodach. Wrażenia z filmów i wernisaży - obok przeżyć z wizyty w ZOO. Zgryźliwy dowcip, ironia - a za chwilę ujawniona słabość, rozczarowania, niepokoje... Dyskusje o Lutrze i Bławatskiej, Leśmianie i Wajdzie, Czapskim, Lebensteinie i Kantorze. Kłopoty z dziećmi i studentami.

Głównym tematem pozostaje "sprawozdanie z własnej twórczości". Różewicz dzieli się porażkami i sukcesami, zdradza pomysły, wysyła nowe teksty, domagając się recenzowania. Poetę dręczy tajemnica procesu twórczego, roztrząsa mechanizm natchnienia, mnoży kolejne wersje utworów. Rozmowa z malarzem to także porównanie warsztatów i analiza procesu inspiracji. Ut pictura poesis - odmienne języki i techniki nie wykluczają analogii. Różewicz wciąż zresztą przekracza tę granicę: próbuje malować, przyjaciela namawia do pisania. Snuje plany wspólnego stworzenia sztuki teatralnej dla dzieci - o przyjaźni syna kosmonauty z synem kryminalisty... I wciąż żali się, że jego listy nie mają spodziewanego odzewu. "Drogi Psie! - piszę zdesperowany do Magdy, jamnika Nowosielskich - jeśli nauczyłaś się Magda pisać, to weź pióro do łapki i napisz mi parę słów po piesku o Twoich Panach. Jesteś lepsza od tych ludzi".

Zaskakuje totalne ignorowanie PRL-u. Raz czy drugi wymknie się złośliwość o jakimś dygnitarzu, raz skarga na kłopoty z cenzurą. Ta powściągliwość nie wydaje się owocem lęku przed kontrolą korespondencji, lecz świadectwem przekonania, że prawdziwe życie toczy się gdzie indziej. W sierpniu 1980 r. Różewicz planuje podróż do Grecji, zasypując przyjaciół pytaniami o adresy hoteli i gastronomię.

Są w tym zbiorze listy wielkiej powagi. Nowosielski odsłania kłopoty z realizacją projektów sakralnych, swój ból odrzuconego, niechcianego artysty. A także rozterki sumienia - gdy po lekturze "Białego małżeństwa" czuje się zmuszony zerwać umowę na projektowanie okładki i ilustracji do dramatu, z czego tłumaczy się przyjacielowi. Osobna kategoria to, jak nazywa je poeta: "Listy pasterskie". Napomina w nich przyjaciela, uwikłanego w dramat nałogu: "Jurku! Pij wodę mineralną - nie marnuj wątroby!". Świadectwa czułości, odpowiedzialności i troski, ale też bezradności wobec kłopotów malarza. Te najbardziej dramatyczne nie zostały autoryzowane do publikacji.

Korespondencja nadal trwa, choć listy stają się coraz rzadsze i smutniejsze. "Jestem w kiepskim nastroju. Jurku wydaje mi się, że dojrzewamy... mówimy coraz mniej, chciałbym osiągnąć taką doskonałość, żeby mówić 3 słowa na dzień... jedno rano, jedno w południe, jedno wieczorem... ale nie wiem jakie". W ostatnim liście Nowosielskiego (z czerwca 1998) malarz wyznaje: "Trzeba by pogadać. Ja już nie podróżuję, nie mam siły. (...) Jednak przed śmiercią chciałbym coś zrozumieć, tymczasem ciągle się tylko dziwię, coraz bardziej dziwię. Może to i dobrze, ktoś powiedział (czy nie Schopenhauer), że zdziwienie jest początkiem filozofii...".

Kontakt trwa, podtrzymywany symbolicznie przez poetę, który wiernie odwiedza malarza, pisze niewysłane listy, zwiedza wystawy. Od śmierci Zofii Nowosielskiej już szósty rok tworzy kolejne wersje wiersza - towarzysząc przyjacielowi w drodze po granicy światów:

...kiedy byłem ostatni raz

na Narzymskiego

Zosia poruszała się jeszcze

w takim "kojcu" dla

dzieci które uczą się

chodzić i mówić

to Tchórzewski umarł?

był od nas młodszy

i Kantor też umarł

i nie ma Związku Radzieckiego...

pielęgniarka

gładzi profesora po głowie

przeczesuje mu włosy grzebykiem

czyściutki umyty Jurek uśmiecha się do mnie

milczy Zosia mówi w pokoju obok

poszedłem do niej i chciałem się pożegnać

powiedzieć ale nie mogłem

wydobyć głosu

patrzyła na mnie długo

ciemnymi oczami cierpiącej ikony

"tak nas kochasz" spytała

wyszedłem do ogródka

i tam się rozpłakałem.

Listy Różewicza i Nowosielskiego w "Tygodniku Powszechnym" - zobacz... >>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk i historyk sztuki. Pracownik Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktor nauk humanistycznych. Autorka licznych tekstów o sztuce, a także programów telewizyjnych opartych o wywiady z artystami.

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2008