To sprawia przyjemność

Przyjemność, której dostarczają filmy, bywa długotrwała lub chwilowa, w sam raz na czas seansu. Vinci Juliusza Machulskiego to właśnie ten drugi przypadek. Natomiast sama przyjemność jest wysokiej próby.

17.10.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Podkreślmy to wyraźnie: Juliusz Machulski nakręcił swój najlepszy od lat film. Film gatunkowy rządzi się swoimi prawami - bohaterem jest scenariusz, intryga, suspens, ważne są detale, zaskakujące zwroty akcji. “Vinci" spełnia wszystkie te warunki. Fabuła jest odpowiednio sensacyjna i powikłana, dialogi zabawne, a wątki podomykane.

Kiedy doświadczony złodziej Cuma (Robert Więckiewicz) nieoczekiwanie dla siebie samego wychodzi z więzienia, przyzwyczajony do gatunkowych strategii widz przeczuwa, że za moment Cuma albo kogoś zabije, albo coś ukradnie, ale ponieważ z plakatu filmu Machulskiego spogląda smutne oblicze sławnej “Damy z łasiczką" Leonarda da Vinci, wiadomo, że fach złodziejski zdominuje tym razem fach gangsterski.

Kradzieże dzieł sztuki znowu są w modzie. Często przypominają film, choć filmem, niestety, nie są: przykładem niedawna kradzież sławnych obrazów Muncha w Oslo, kradzież spektakularna, dokonana na oczach zwiedzających. Tytuł filmu Machulskiego nie kłamie. Gra istotnie toczy się o wysoką stawkę: arcydzieło Leonarda z podobizną Cecylii Gallerani, niepełnoletniej faworyty Sforzy.

“Vinci" oparty jest na fabularnym schemacie znanym z wielu innych produkcji. Wiele razy oglądaliśmy już podobne historie, klasa filmu Machulskiego polega jednak na tym, że na czas seansu zapominamy o powinowactwach. Jeżeli w standardowym filmie sensacyjnym tzw. “mocne sceny" oddzielone są retardacjami, stopniowaniem napięcia, to w “Vincim" przeciwnie - atrakcja goni atrakcję, dialogowe smaczki i aktorskie popisy następują po sobie szybko i z wdziękiem. To niemal modelowy przykład filmu, który ogromnym pieniądzom amerykańskiego kina przeciwstawia lokalny koloryt i błyskotliwość. Cieszą też drobiazgi, trafnie portretujące naszą rzeczywistość, jak obowiązkowa pieczątka na każdym papierku czy z ironią sportretowana rodzima arystokracja w nietwarzowych kapeluszach i polska biurokracja bez twarzy.

Naturalnie, taki efekt jest sumą wyczucia, talentu, ale i kalkulacji Juliusza Machulskiego - reżysera, scenarzysty i producenta w jednej osobie. Po ostatnich mniej udanych filmach, w tym po stanowczo nieudanej “Superprodukcji" (2002), Machulski powrócił w rejony, które zna i czuje najlepiej. Podobnie jak w swoich pierwszych, znakomitych filmach, w “Vabanku" (1981) i “Vabanku II" (1984), także i w “Vincim" korzystając z komediowej konwencji stworzył rasowy kryminał. Tyle że rozgrywający się współcześnie.

Sukces “Vinciego" jest jednak sukcesem całego zespołu, w którym najważniejszymi, obok reżysera i scenarzysty, postaciami są operator i aktorzy. Edward Kłosiński sfotografował Kraków naprawdę pięknie. Z wielką satysfakcją przyjąłem niepocztówkową, ale sugestywną wizję miasta o niezwykłym, niemal przedwojennym uroku. A widoku na panoramę miasta z tarasu Juliana zwyczajnie mu zazdroszczę. Z mojego okna widać tylko modrzewie.

Zapewne mieszczański Kraków sprowokował też twórców filmu do galicyjskiego ugrzecznienia. Koszule są pozapinane pod samą szyję, a najgorsze z przekleństw użytych w filmie to “kurna chata". Policjanci to przystojne i fajne chłopaki, a główny mafioso jest uzależniony od Bioparoxu.

W “Vincim", co u nas rzadkie, wszyscy aktorzy grają dobrze albo bardzo dobrze. Robert Więckiewicz - Cuma w końcu dostał rolę godną jego temperamentu, Jan Machulski jako Hagen, ceniony fałszerz dzieł sztuki, dyskretnie i z wyczuciem nawiązuje do wcześniejszych ról granych w filmach syna, Borys Szyc (Julian) jest prawdziwym zwierzęciem filmowym i zapewne jeszcze nie raz będziemy się cieszyć jego ekranową obecnością. Jednak największe aktorskie odkrycie Machulskiego stanowi Kamilla Baar (Magda). Podobno na planie Edward Kłosiński komplementował Kamillę, że z temperamentu przypomina mu młodą Krystynę Jandę... W “Vincim" pojawiła się po raz pierwszy na ekranie i na pewno nie ostatni.

Tyle dobrych słów o filmie popularnym - czy to nie przesada? Nie, bo zawodowstwo i profesjonalizm to w naszym kinie ciągle rzadkość. A Machulski podarował nam tym razem przyjemność, która - chociaż chwilowa - sprawia, że po wyjściu z kina uśmiechamy się trochę szerzej. I szczerzej.

“Vinci". Reż.: Juliusz Machulski, scen.: Juliusz Machulski, zdj.: Edward Kłosiński, wyst.: Borys Szyc, Robert Więckiewicz, Kamilla Baar, Jan Machulski.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2004