Smaki Pawła Bravo: Zwierzęco proste

Siedem tysięcy czterysta czternaście razy uczeni z międzynarodowego konsorcjum badawczego podchodzili z mikrofonem do ponad czterystu świń w dziewiętnastu sytuacjach – od narodzin przez różne perypetie w chlewiku, aż po drogę do rzeźni.

04.04.2022

Czyta się kilka minut

 / MELIHA GOJAK / ADOBE STOCK
/ MELIHA GOJAK / ADOBE STOCK

Tak zebrany materiał pozwolił specjalistom od statystycznej analizy różnych przejawów behawioralnych wyregulować algorytm, który umie teraz rozpoznać, czy dany kwik lub chrumknięcie sygnalizuje pozytywne lub negatywne emocje oraz o jakiej w przybliżeniu korzystnej sytuacji lub zagrożeniu nas informuje.

W rzadkich wolnych chwilach, kiedy wszystko mam pozmywane, a pieczyste w piecu samo dochodzi na obiad, skradam się do biurek kolegów pełniących w redakcji funkcje bardziej umysłowe. Ostrożnie, żeby nie pobrudzić palcami upapranymi burakiem, kartkuję w dziale kultury nowe powieści i albumy, na przykład ostatnio katalog wspaniałej wystawy Vilhelma Hammershøia. Kolegom z działu naukowego podkradam zaś czasopismo „Nature”, jego tytuł jako jedyny mnie nie onieśmiela. Zakładam mianowicie, że działając w kuchni na styku botaniki, zoologii, fizyki ciał stałych i płynów (gazem jeszcze nikt się nie najadł), chemii, fizjologii ze szczególnym uwzględnieniem perystaltyki oraz neurologii, stoję poniekąd w samym centrum natury, niczym kierownik zmiany w nastawni wielkiej stacji węzłowej. A zatem znajdę coś jako tako zrozumiałego w czasopiśmie z naturą w tytule.

W przypadku raportu z badań nad fenomenologią kwiku moja naiwność oberwała słusznego klapsa. Okazuje się, że dbałość o dobrostan świni i zrozumienie jej emocjonalnych wyrazów wymaga nie tylko panowania nad zaawansowaną statystyką, ale i tęgiej gimnastyki pojęciowej rozkładającej na drobne klocki świat uczuć. „Emocje u zwierząt nie są automatycznym procesem odruchowym, można je za to wyjaśnić w ramach podstawowych procesów poznawczych. Wyzwalane są, gdy osobnik dokonuje ewaluacji informacji ze swojego otoczenia”. A jakież to mianowicie może być otoczenie? Na szczęście tylko dwóch rodzajów. Negatywne, które „obniża przystosowanie w naturalnych sytuacjach życiowych (np. stres, ­stłoczenie, walka, izolacja)” – oraz pozytywne, które to przystosowanie zwiększa ­(bycie razem, ocieranie się, zabawa).

Świnia ma szczególnie aktywną „wokalizację emocji” w porównaniu z resztą żywego inwentarza. Wystarczy nie zatykać uszu i zaufać intuicji, by zarejestrować, w jakim stanie jest nadawca przeciągłego wysokiego pisku albo przerywanego basowego chrumkania. Cały ten badawczy projekt, pomyślałem w pierwszej chwili po lekturze artykułu, nauczył komputer rozpoznawać coś, co każdy hodowca, przebywający na co dzień wśród swoich świń, wyczuwa doskonale na ucho, rezonując empatycznie z własnymi emocjami, które w podstawowej warstwie są u nas „zwierzęco” proste, jak np. strach. Co jednak, kiedy nie ma żadnego hodowcy w chlewiku, tylko zautomatyzowany hangar na kilka tysięcy zwierząt? Automatyczny analizator odgłosów może pomóc wtedy w reagowaniu (przez inne automaty) na sytuacje kryzysowe w stadzie. Czy jednak wpłynie na dobrostan zwierząt pojęty w tradycyjny, nienaukowy sposób?

Na szczęście, jeśli chodzi o hodowlę ludzi, to na razie każdy jest pasterzem tylko siebie samego oraz, ewentualnie, małych dzieci lub osób zadanych nam jako obiekt troski. Nie grozi więc, że naukowcy za rok przyczepią nam do skóry czujniki, które przekażą dane do aplikacji w smartfonie – ta zaś dopiero orzeknie, czy jest nam zimno, czy ciepło, po czym wskaże, o ile guzików wolno rozpiąć nam kurtkę albo ile łyków brandy należy pociągnąć z piersiówki. Na razie wiemy to sami, bez pomocy sformalizowanych procesów.

Wiedza intuicyjna, życiowe oczywistości, emocjonalny elementarz – to wszystko jest w coraz głębszej defensywie. Nie tylko z powodu stopnia, w jakim technika i kluczowe dla niej liczbowe abstrakcje zastępują nam pozrywane tradycyjne więzi z ekonomią pierwotnej ludzkiej gromady. Mam wrażenie, że przy okazji wojny co i rusz okazuje się, że tylko pozornie mówimy tym samym językiem, co nasi znawcy i władcy. Kiedy amerykański prezydent powiedział: „na miłość boską, ten człowiek nie powinien być u władzy”, zaraz wielki aparat państwowy i medialny rzucił się wyjaśniać, że miał na myśli coś zupełnie innego. Żałosna pokrętność tych tłumaczeń była dla mnie pociechą, że jednak zimna błona dyplomacji i ekspertyzy nie jest w stanie całkiem szczelnie zasłonić pewnych oczywistości. Współczując politykom i ich pomocnikom, którzy muszą, owszem, kluczyć i sięgać po zaokrąglenia, eufemizmy, a czasem wręcz kłamstwa, sami wolni od tych kajdan powinniśmy co dzień głośno powtarzać, tak żeby nas dobrze tam na górze słyszeli: na miłość boską... ©℗

W naturze, o której niekoniecznie „Nature” wam wszystko powie, paroksyzmy zimy nie zakłócają rytmu karmiącego nas tym, co kwiecień ma najlepszego. W cieplejszych rejonach kraju możecie już zbierać pierwszą młodą pokrzywę, taką z jeszcze brązowymi listkami. Pamiętajcie o rękawiczkach, krótko sparzcie wrzątkiem i jedzcie po posoleniu z cytryną i oliwą. Jeśli macie jej dużo, można przygotować na zapas krem, który daje się całkiem dobrze mrozić i np. późną jesienią stanie się dobrą pigułką witalności. Dusimy kilka minut na oliwie posiekaną cebulę, marchew, pół główki selera (albo dwie gałązki naciowego), solimy, zalewamy ok. pół litra bulionu warzywnego, gotujemy 5 minut, wrzucamy ćwierć kilo umytej pokrzywy, albo i więcej, gotujemy minutę, po wystudzeniu miksujemy. Dla zagęszczenia można dodać do warzyw pokrojonego ziemniaka albo pod koniec wrzucić garść ugotowanej fasoli.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Zwierzęco proste