Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wieści, że opłacani przez Unię Europejską libijscy watażkowie wyłapują na Saharze zmierzających do Europy afrykańskich uchodźców i sprzedają ich jak niewolników wzburzyła świat. Francuski prezydent Emmanuel Macron powiedział, że w Libii przywracane jest niewolnictwo uznane za zbrodnię przeciwko ludzkości i zażądał pilnego zwołania Rady Bezpieczeństwa. Wysoki Komisarz NZ ds. Praw Człowieka, jordański książę Zeid Ra’ad al-Husajn określił europejskie przymierze z libijskimi watażkami za „nieludzkie”. W wielu zachodnich stolicach odbyły się marsze i demonstracje potępiające niewolniczy proceder. Protestowali przeciwko niemu znani piosenkarze i sportowcy, np. Alpha Blondy, Didier Drogba czy Paul Pogba.
W jeszcze większe zawstydzenie wprawiła zachodni świat maleńka Rwanda, która zadeklarowała, że przyjmie u siebie przynajmniej trzydzieści tysięcy afrykańskich uchodźców, przetrzymywanych w libijskiej niewoli. „Nie możemy biernie przyglądać się, jak nasi bracia stają się niewolnikami, jak sprzedaje się ich jak bydło – ogłosiła szefowa rwandyjskiej dyplomacji Louise Mushikiwabo. – Jesteśmy krajem niewielkim i ubogim, i nie stać nas na to, by zaprosić do siebie wszystkich. Ale drzwi zostawiamy otwarte. Nasze własne losy nauczyły nas wrażliwości na ludzkie cierpienie”.
Dzisiejsi rządzący w Rwandzie sami wywodzą się z Tutsich, wygnanych z kraju na przełomie lat 50. i 60. przez rządzących w Kigali Hutu, stanowiących ponad trzy czwarte ludności. Na wygnaniu w Ugandzie Tutsi stworzyli partyzantkę i przystąpili do wojny domowej, która w 1994 roku zakończyła się najpierw ludobójczymi pogromami Tutsich z rąk Hutu, a potem zwycięstwem partyzantki Tutsich i śmiercią kolejnych setek tysięcy Hutu w Rwandzie i Kongu-Kinszasie. W poczuciu winy za bierność wobec ludobójczej zbrodni, Zachód początkowo bezkrytycznie wspierał nowe władze w Kigali, ostatnio jednak coraz głośniej i śmielej wytyka byłemu partyzanckiemu komendantowi, prezydentowi Paulowi Kagamemu dyktatorskie skłonności. Azyl udzielony afrykańskim uchodźcom dałby Kagamemu szansę na nowy kredyt zaufania w Brukseli i Waszyngtonie.
„Spodziewam się, że inne kraje Afryki wezmą przykład z Rwandy. Że wszyscy, zarówno rządy, jak prywatni przedsiębiorcy, pospieszymy z pomocą naszym rodakom w Libii” – powiedział przewodniczący Komisji Unii Afrykańskiej Moussa Faki Mahamat.
Nie zdradzając szczegółów, pani minister Mushikiwabo przyznała w jednym z wywiadów, że Rwanda omawia z Unią Afrykańską i Unią Europejską szczegóły finansowych i logistycznych aspektów swojej oferty. Potwierdziła też, że poza uchodźcami z Libii, Rwanda gotowa jest sprowadzić również dziesięć tysięcy afrykańskich imigrantów z Izraela i że za ten akt dobroczynności spodziewa się finansowego zadośćuczynienia.
Czytaj także: Wojciech Jagielski o hipokryzji Europy i libijskim handlu ludźmi
Choć Izrael i Rwanda nie dobiły jeszcze targu, gazeta „Haaretz” twierdzi, że za każdego sprowadzonego imigranta rząd Kigali otrzyma po pięć tysięcy dolarów. Rząd Izraela pokryje też koszty biletów lotniczych i zapłaci każdemu uchodźcy po trzy i pół tysiąca dolarów „na zagospodarowanie” w Rwandzie.
Poza Rwandą Izrael negocjuje też z Ugandą, a premier Benjamin Netanjahu nie ukrywa, że do wiosny jego rząd chce się pozbyć większości z czterdziestu tysięcy przebywających w Izraelu uchodźców z Afryki, głównie z Sudanu i Erytrei. Chce też zamknąć ośrodek przesiedleńczy Holot, utworzony specjalnie dla nich na pustyni Negev i utrzymywany kosztem prawie siedemdziesięciu milionów dolarów rocznie. Według gazety „Haaretz” uchodźcy z Afryki mają do wyboru – albo do wiosny sami wyniosą się z Izraela, albo zostaną wywiezieni do któregoś z afrykańskich państw, które zgodzi się ich przyjąć, albo czeka ich areszt i więzienia za nielegalne przekroczenie granicy.
Według szacunków ONZ, w Libii przebywać może około pół miliona afrykańskich uchodźców, których celem była emigracja do Europy. Około dziesięć tysięcy skorzystało w tym roku z oferty ONZ i na koszt Unii Europejskiej dobrowolnie zgodziło się wrócić z Libii do swoich ojczystych krajów.
Polecamy: analizy i reportaże Wojciecha Jagielskiego w specjalnym serwisie "TP" "Strona świata"