Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To nie tylko sukces reżyserki Zuzanny Solakiewicz, ale także kolejny argument świadczący o uniwersalnej sile jej bohaterki – muzyki Eugeniusza Rudnika.
Z nożyczkami w ręku i metrami taśmy magnetofonowej przewieszonymi przez szyję Eugeniusz Rudnik wygląda raczej jak mistrz krawiecki niż kompozytor. Na pewno nie ten klasyczny – nobliwy akademik cyzelujący kolejne znaki na papierze nutowym. Utwory osiemdziesięciodwuletniego twórcy nie podlegają jeszcze cyfrowej obróbce i komputerowej standaryzacji. Z dzisiejszej perspektywy wygląda to może na retro futuryzm, ale jego rezultaty są zadziwiające. Formalnie wymagające kompozycje Rudnika w swoim przesłaniu pozostają bardzo ludzkie, jak gdyby posługujący się taśmami autor ściągał w nich miarę z człowieka.
Unikatowy świat dźwięków kompozytora związanego przez dekady ze Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia zafascynował producentów filmu „15 stron świata”. Co ciekawe, tworząc swój dokument, nie skupili się oni na człowieku, ale za punkt wyjścia obrali jego elektroakustyczną muzykę. Wyrazisty, indywidualny język Rudnika posłużył Zuzannie Solakiewicz za narrację, stając się metodą porządkującą otaczający nas, pozornie chaotyczny świat. Fakt, iż obraz zdobył główną nagrodę w Locarno, pokazuje, że ten – wydawałoby się – trudny kod, jakim posługuje się polski kompozytor, jest ostatecznie bardzo komunikatywny i prawdziwie uniwersalny.
Decyzja o nakręceniu filmu opartego na muzyce Rudnika wpisuje się w zauważalny w ostatnich latach trend ponownego odkrywania dorobku tego znakomitego kompozytora. Za jego początek można uznać czteropłytową antologię wydaną 5 lat temu przez Polskie Radio. Twórczość autora, związanego także z warszawskim Studiem Eksperymentalnym, przypomniano również w ramach projektu Eastern Waves, podczas którego utwory Polaka wykonywała Maja Ratkje, gwiazda norweskiej sceny eksperymentalnej. Wreszcie, kompozytor dostał zaproszenie na tegoroczny OFF Festival, niestety z powodów zdrowotnych do występu nie doszło. Zgromadzona w katowickim kościele publiczność wysłuchała jednak małej suity dokumentalnej „Sekunda wielka” – społecznie zaangażowanego utworu z kategorii „ars acoustica”, czyli autorskiej wariacji na temat słuchowiska radiowego.
Niegdysiejszy inżynier elektronik i reżyser dźwięku, pracujący przy awangardowych dziełach Karlheinza Stockhausena, Krzysztofa Pendereckiego czy Arnego Nordheima, wyszedł już z cienia swoich wielkich mistrzów. Ktoś powie, że za późno, ale z drugiej strony – ilu kompozytorom niedane to było za życia. Pozostaje się tylko cieszyć, ponieważ wiecznie uśmiechnięty, pełen kreatywnej energii i otwartości na nowe Eugeniusz Rudnik jest dziś najpiękniejszym ambasadorem polskiej myśli awangardowej.