Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie znam dokumentów dotyczących "Delegata", nie wiem, czy utożsamienie go z ks. Jankowskim jest całkowicie pewne, wysoce prawdopodobne czy też mało prawdopodobne (z rozmowy, jaką z szefem Biura Edukacji Publicznej IPN Janem Żarynem przeprowadził Kamil Durczok, wywnioskowałem tylko tyle, iż sprawa jest daleka od jednoznaczności). Interesują mnie sprawy marginalne: dlaczego wiadomość ukazała się w formie przypisu i jakie są jej konsekwencje.
Czytelnicy książek naukowych wiedzą dobrze, że przypisy bywają niekiedy ciekawsze od tekstu głównego. W nich właśnie umieszcza się istotne dopowiedzenia i uzupełnienia, w nich - sygnalizuje się odrzucone hipotezy i alternatywne rozumowania. Ten kult marginaliów przybiera niekiedy formy skrajne; tak jest w "Drogach do raju" Petera Cornella, zbudowanych z samych przypisów, bez końca odsyłających do nieobecnego tekstu głównego.
Za mało wiem o historykach z IPN-u, by ich posądzać o uprawianie gier intelektualnych w stylu Cornella. Przychodzą mi na myśl dwa uzasadnienia obecności przypisu 67. w książce o ks. Popiełuszce. Pierwsze: informacja o ks. Jankowskim przybrała formę przypisu, bo jest niejasna, niemożliwa do udowodnienia (gdyby ktoś w przyszłości wykazał jej nieprawdziwość, będzie można powiedzieć: "to był nieistotny przypis"). Drugie: trzeba się spieszyć, w kolejce po sensacje czekają następni badacze (jeśli rzecz zostanie potwierdzona, każdy z nich będzie musiał zaczynać od oddania czci autorom skromnego przypisu).
Z góry można było przewidzieć, że czytelnicy przypisu 67. podzielą się na tych, którzy wierzą we wnioski historyków z IPN-u, i na tych, którzy te wnioski odrzucają (albo przyjmują z rezerwą). Z góry było wiadomo, że Andrzej Gwiazda nazwie ks. Jankowskiego kapusiem (powtarzam za TVN24), zaś Lech Wałęsa będzie go żarliwie bronił we własnym, niemożliwym do podrobienia stylu. Zarazem jednak: mało kto mógł przewidzieć, że wśród tych, którzy powątpiewają w winę ks. Jankowskiego - znajdzie się ks. Tadeusz Isakowicz--Zaleski, niezbyt skłonny do wybaczania win. Ten fakt godny jest odnotowania.
Na promocji wspomnianej książki Jan Żaryn odwołał formułowane niegdyś przez prokuratorów IPN-u zarzuty wobec kierowcy ks. Popiełuszki, Waldemara Chrostowskiego. Żaryn oświadczył, że żadne dokumenty owych zarzutów (o współpracę z SB) nie potwierdzają. Także ten ustny przypis warto zapamiętać. Więcej: warto go zadedykować tym wszystkim, którzy wierzą w prawdziwość każdego wytworzonego przez SB dokumentu i nieomylność czytających dzisiaj te dokumenty badaczy.