Prostowanie myślenia

Na jego śluby wieczyste w 1986 r. przyjechali Tadeusz Mazowiecki, Jacek Kuroń, Bronisław Geremek i Adam Michnik. Miał wówczas 46 lat, doktorat z historii oraz ważny epizod pracy w opozycji.

24.11.2009

Czyta się kilka minut

Urodził się 27 listopada 1939 r. w mieście Paks na Węgrzech. Jego ojciec pochodził z Wołkowyska na dzisiejszej Białorusi. Przed wojną trafił na Węgry, gdzie poślubił węgierską kalwinkę. Pomimo katolicyzmu ojca Józef Puciłowski wychowywany był "na protestanta". Jak mówi, od dziecka chciał zostać pastorem, gdyż imponował mu kuzyn matki - pastor kalwiński.

Ważną osobą był dla niego także ojciec matki - prezbiter gminy kalwińskiej (czyli członek gremium wybierającego pastora). Biblia zawsze leżała u niego na biurku i sięgał do niej w trudnych sytuacjach. - Dzięki temu był optymistą. Pamiętam, że gdy gradobicie zniszczyło plony w winnicy, babcia lamentowała, a dziadek cytował Izajasza - wspomina o. Puciłowski.

Po wkroczeniu na Węgry Armii Czerwonej ojciec Józefa zatrudniony został jako tłumacz w sowieckiej komendanturze. Nie była to bezpieczna praca: dwaj poprzednicy zostali rozstrzelani, gdyż za dużo widzieli i wiedzieli. W 1947 r. Puciłowscy zdecydowali się uciekać do Polski. Osiedli na peryferiach Szczecinka na Pomorzu. Józef - ośmiolatek wyznania kalwińskiego posługujący się tylko węgierskim - trafił do polskiej szkoły. Naukę języka wspomina jako katorgę. W tamtych warunkach wuj-pastor poradził matce, by przeniosła Józefa do Kościoła katolickiego: - Przekonywał, że trzeba mnie wychowywać na katolika, bo w Polsce nie ma kalwinów, stracę więc wiarę i się do końca skomunizuję.

W ten sposób jako dziesięciolatek Józef Puciłowski został katolikiem.

Nie porzucił myśli o powołaniu kapłańskim. Po maturze próbował wstąpić do wrocławskiego seminarium. Szybko zrezygnował.

- Okropne warunki: brak łazienki, wszechobecny zapach kapusty, którego do dziś nie znoszę, okropnie zarozumiały starszy kleryk - nasz przymusowy opiekun... - wspomina. - Po tygodniu wyjechałem i nie żałuję.

Zapisał się na Uniwersytet Wrocławski, by studiować historię. Magisterkę obronił w 1963 r. W tym samym czasie matka przeszła na katolicyzm. - Do dziś ma niezwykle trzeźwe myślenie, bardzo mi jej wiara odpowiada: nie radziłbym nikomu być jej wrogiem - mówi, uśmiechając się, zakonnik. Mama niedawno skończyła 90 lat. Mieszka w Jeleniej Górze z młodszym bratem Józefa.

Po studiach został kierownikiem Biblioteki Instytutu Historii Uniwersytetu Wrocławskiego. W roku 1977 obronił doktorat "Partia Niemiecko-Konserwatywna na Śląsku w latach 1890-1914". Jeszcze na studiach zaangażował się w prace Duszpasterstwa Akademickiego, potem - Klubu Inteligencji Katolickiej. Został sekretarzem Zarządu oraz współpracownikiem Sekcji Programowej KIK. W latach 70. wraz z Maciejem Ziębą, późniejszym prowincjałem dominikanów, młodszym od Józefa o 15 lat, organizował słynne Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej. Do wrocławskich kościołów z wykładami przyjeżdżali m.in. Blumsztajn, Michnik, Mazowiecki, Bartoszewski, Celiński, Barańczak. Często nocowali w dwupokojowym mieszkaniu Puciłowskiego. Jak potem dowie się z materiałów IPN, SB traktowała jego mieszkanie jako punkt kontaktowy i podziemną melinę. Dlatego przez co najmniej trzy lata, zanim wstąpił do dominikanów, był przedmiotem intensywnej inwigilacji.

Po wybuchu Solidarności powróciły myśli o kapłaństwie. Początkowo chciał wstąpić do kapucynów. Odradził mu to Zięba, przekonując, by wybrał się na rekonesans do dominikańskiego nowicjatu w Poznaniu. Spodobało mu się, nie wiedział wtedy jeszcze, że po wakacjach 1981 r. obaj spotkają się w nowicjacie.

Jako osoby dojrzałe, po studiach i zaprawione w działalności opozycyjnej, szybko zaczęli nadawać ton. Nie wzbudzało to entuzjazmu niektórych ojców. Tym bardziej że Puciłowski lubi mówić, co myśli. W nowicjacie spędził 9 godzin na SB za krytykę uspokajającej wypowiedzi Prymasa na początku stanu wojennego - krytyka znalazła się w napisanym po węgiersku liście do matki, który przejęła milicja.

Jeszcze podczas formacji jeden z braci z ich rocznika opuścił zakon. Chciał przyjąć sakrament małżeństwa w krakowskiej bazylice. Ówczesny przeor odmówił, tłumacząc, że byłoby to gorszące. - Poszedłem wtedy do niego zapytać: od kiedy sakrament może być zgorszeniem? Rozpowiadał potem, że jestem hardy, nie rozumiem Kościoła - mówi o. Puciłowski.

Aby móc złożyć śluby wieczyste, każdy z braci dominikanów musi uzyskać poparcie większości ojców danego konwentu. Zgodnie z tradycją sięgającą czasów św. Dominika, głosowanie odbywa się za pomocą białych i czarnych kul. O. Puciłowski na 24 kule otrzymał aż 8 czarnych. Po latach, jako przewodniczący zakonnej komisji historycznej, badającej przypadki współpracy z SB, zorientuje się, że aktywni w zakonie TW mieli polecenie judzenia ojców przeciwko niemu i Maciejowi Ziębie. Z sarkazmem powie, że był przypadek, iż na podstawie teczek udało się uzupełnić archiwum prowincji o brakujące dane, które szybciej trafiały do oficerów śledczych niż do ksiąg zakonu.

Po święceniach w 1987 r. trafił do klasztoru w Gdańsku, a potem do Szczecina. Przygotowywał m.in. dzieci do bierzmowania, był duszpasterzem akademickim i opiekunem środowisk twórczych, prowadził wykłady z historii Kościoła na różnych uczelniach. W 1996 r. generał zakonu powołał go na stanowisko Wikariusza Generalnego na Węgrzech z zadaniem odbudowania zakonnych struktur po czasach komunistycznych. Funkcję pełnił do 2004 r.

Od lat 60. publikuje artykuły o Kościele i jego dziejach na Węgrzech - głównie w "Więzi" i w "Tygodniku Powszechnym". Tadeusz Mazowiecki we wstępie do książki Józefa Puciłowskiego "Między martwym a żywym" (1999), będącej zbiorem tekstów na tematy węgierskie, napisał: "Jest świadkiem miarodajnym, a dla nas szczególnym. Zna dobrze każdy nerw węgierskiego chrześcijaństwa. Pozostaje konsekwentnie wierny obu swym tożsamościom: polskiej i węgierskiej".

O jego publicystyce wiele mówią już same tytuły tekstów: "Ludzie w zarękawkach i wesolutcy chrześcijanie" (o skrajnych postawach w polskim Kościele), "Święty zawód" (o byciu księdzem), "O tworzeniu historii mniej lub bardziej chwalebnym" (czyli o jasnych i ciemnych kartach dziejów Kościoła), "Krajobraz po katastrofie" (o Kościele na Węgrzech).

"Bardzo szybko, już we wspólnym nowicjacie, naprostował moje naiwne myślenie o Kościele" - mówi o. Jakub Kruczek, obecny przeor poznańskiego klasztoru dominikanów. "Trudno przecenić jego zasługi dla wrocławskiej opozycji w latach 70." - Adolf Juzwenko, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. "Jest księdzem, o którym się myśli w chwilach, gdy człowiek znajdzie się w duchowym dołku" - Katarzyna Morstin, wieloletnia sekretarka "Tygodnika Powszechnego".

- Cenię sobie wolność. Dominikanie to chyba jedyny zakon, który może ze mną wytrzymać - śmieje się o. Józef. - Mam krytyczny stosunek, ale nie do świętej wiary, tylko do niektórych posunięć administracyjnych w Kościele. Nie chodzi o publiczne obrażanie kogokolwiek... Nawet jeśli byłby głupcem. Nie głupców, tylko głupoty powinniśmy się bać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2009