Pop Iwan wraca do życia

Odbudowa przedwojennego polskiego obserwatorium na grzbiecie Czarnohory wkracza w decydującą fazę.

06.10.2014

Czyta się kilka minut

Dawne obserwatorium astronomiczno-meteorologiczne na Popie Iwanie, maj 2013 r. / Fot. Marcin Żyła
Dawne obserwatorium astronomiczno-meteorologiczne na Popie Iwanie, maj 2013 r. / Fot. Marcin Żyła

Z oddali wygląda jak twierdza z „Władcy pierścieni”: im bliżej szczytu, tym posępniejsze wrażenie sprawiają kamienne mury, wyrastające ze skalnych ostańców i traw połoniny. Obrazu pustki dopełnia szare niebo, często tu zachmurzone.

Położone na szczycie góry Pop Iwan w paśmie Czarnohory (dziś zachodnia Ukraina), na wysokości 2022 metrów, to obserwatorium astronomiczno-meteorologiczne było największą inwestycją naukową II Rzeczypospolitej. A także placówką straży granicznej i polskiego wywiadu.

Niestety, jak dotąd miejsce to nie miało szczęścia do historii.

Biały słoń

Imponujący, pięciokondygnacyjny gmach oddano w 1938 r. Obsadzający go przez rok badacze i żołnierze częściej niż w niebo patrzyli na niespokojne pogranicze. Obszar po południowej stronie granicy (dziś ukraińskie Zakarpacie) w okresie międzywojennym należał do Czechosłowacji. Po jej rozpadzie w 1938-39 r. zajęli go Węgrzy. Ponieważ uzyskanie wspólnej granicy z Węgrami leżało w polskim interesie, wywiad II RP działał tu intensywnie, np. organizując – wspólnie z wywiadem węgierskim – akcje dywersyjne po południowej stronie Karpat.

A zamierzenia były ambitne. Budowę zaczęto z inicjatywy Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Pokonując wielkie trudności, materiały – w sumie 800 ton ładunków – dostarczano konno i na plecach tragarzy z odległej o 70 km stacji kolejowej w Worochcie. Budowę ukończono w dwa lata. Spełniono zamierzenie pomysłodawców: powstał architektoniczny pomnik naukowych i politycznych ambicji przedwojennej Polski.

Z naukowego punktu widzenia postawienie obserwatorium na Popie Iwanie – drugim, po Howerli, szczycie pasma Czarnohory, widocznym z kilkudziesięciu kilometrów – miało charakter trochę przypadkowy. Bezchmurnych nocy było tu mało, utrzymywały się mgły. Jednak kosztem miliona złotych (wtedy suma wielka) w jednym z najmniej dostępnych miejsc Polski powstała placówka wielekroć większa niż np. ta na Kasprowym Wierchu. Naukowo mało przydatna, za to – jak się okazało – ważna z wojskowo-politycznego punktu widzenia.

Koszty budowy i utrzymania sprawiły, że do obserwatorium przylgnęło przezwisko „Biały Słoń”. Jego wielkość i okoliczności powstania sprzyjały dzikim plotkom: że pod budynkiem jest tajne lotnisko, że zamiast teleskopów ma działa dalekiego zasięgu...

18 września 1939 r., po sowieckim ataku na Polskę, personel Popa Iwana zszedł na stronę węgierską. „Zostawiam ci dwa mauzery z amunicją i pisemne upoważnienie do zastrzelenia każdego, kto by usiłował włamać się do budynku przed nadejściem władz okupacyjnych” – miał powiedzieć kierownik placówki Władysław Midowicz do zostającego na straży Ukraińca.

Ale sowieckie władze nie były zainteresowane obserwatorium. Budynek rozszabrowano, przez kilkadziesiąt lat stał pusty. Fakt, że przetrwał, że nie rozpadł się, dobrze świadczy o solidności wykonawców. A gdy w 1991 r. powstała wolna Ukraina, Pop Iwan stał się ulubionym celem grup turystycznych z Polski i Ukrainy, które coraz chętniej odwiedzały to miejsce.

Wspólna odbudowa

I oto Pop Iwan wraca do życia: od kilku lat mowa o jego wspólnej, polsko-ukraińskiej odbudowie. I nie tylko mowa: Uniwersytet Warszawski i Podkarpacki Uniwersytet z Iwano-Frankiwska, dzięki środkom polskiego Ministerstwa Kultury i przy wsparciu Ambasady RP w Kijowie, przeprowadziły już prace renowacyjne. Zabezpieczono dach – co, jak mówią konserwatorzy, jest zawsze etapem kluczowym. Przygotowano pomieszczenia dla ukraińskich ratowników górskich, którzy wkrótce zaczną tu dyżury.

„Wartością tego pomysłu jest, że robimy to wspólnie i z pasją. Zmarnowanie tego potencjału współpracy byłoby wielkim grzechem i stratą” – mówił podczas niedawnej wizytacji Popa Iwana ambasador Henryk Litwin. Za inicjatywą przywrócenia miejscu dawnej świetności stoją dwaj ludzie, którzy wraz z Litwinem wdrapali się na szczyt: Jan Malicki, szef Studium Europy Wschodniej UW i rektor Podkarpackiego Uniwersytetu Ihor Cependa. „Nie chodzi tylko o to, że będzie to obiekt naukowo-badawczy. Będzie to też miejsce spotkań i dialogu. Tego wszyscy chcemy” – przekonywał Cependa.

Projekt renowacji, obejmujący utworzenie pracowni badawczej i schroniska akademickiego, budzi też jednak opory. Protestuje polskie Towarzystwo Karpackie: chce zachowania „trwałej ruiny, swoistego pomnika przeszłości”. Zdaniem innych krytyków odbudowa pociągnie eksplorację jednych z najbardziej dzikich gór w tej części Europy. Słychać argument, że ruiny wrosły w krajobraz Czarnohory, a w sferze dialogu polsko-ukraińskiego alternatywą może być wsparcie dla budowy Domu Spotkań Młodzieży Akademickiej w niedalekim Mikuliczynie.

Dyskusja trwa, ale jej wynik wydaje się przesądzony: wraz z końcem sezonu na szczycie Popa Iwana dobiega właśnie końca pierwszy etap prac remontowych.

Kolejne roboty ruszą wiosną 2015 r.


Współpraca WP

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2014