O czasie i mieście

Pytany o swój nowy film, Davies nie mówi o dokumencie. Powiada, że to osobisty esej. Oglądamy jego Liverpool: miasto klasy pracującej, plebejskich rozrywek, codziennego wysiłku.

16.07.2008

Czyta się kilka minut

Terence Davies - który to już raz? - wraca do Liverpoolu i do własnej pamięci. Trudno policzyć, bo "Trylogia Teren-

ce’a Daviesa" (1976-83) powstawała jako trzy oddzielne krótkometrażówki, a rozpowszechniana jest jako całość; stąd bierze się podwójny tytuł obrazu "Dalekie głosy, martwe natury" (1988); tylko "Kres długiego dnia" (1992) od początku kręcony był jako samodzielny pełny metraż. Po odejściu od autobiografii, Davies zrealizował jedynie dwa filmy będące adaptacjami literatury amerykańskiej ("Neonowa Biblia" według Johna Kennedy’ego Toole’a i "Świat zabawy" według Edith Wharton). I oto w ramach pełnej retrospektywy jego twórczości, którą zaprezentuje wrocławski festiwal Era Nowe Horyzonty, będziemy mogli obejrzeć kolejny rozdział - dawno zamkniętego, zdawać by się mogło, cyklu autobiograficznego: dokument "O czasie i mieście".

Pytany o klasyfikację swego najnowszego filmu, Davies nie mówi jednak o dokumencie. Powiada, że to osobisty esej. Trudno się z tym nie zgodzić. Z filmu nie dowiemy się prawie nic o historii Liverpoolu - takiej, jaką znaleźć można w podręcznikach: na ekranie nie pojawiają się daty, tabliczki z nazwami miejsc, podpisy pod twarzami. Jedynym przewodnikiem po tym złożonym z archiwaliów filmie jest głos samego reżysera: głęboki, o nienagannej dykcji (Davies kształcił się w szkole aktorskiej), oscylujący na granicy szeptu. Już od jednego z pierwszych zdań - "Zbliż się, pokażę ci moje sny..." - zaczynamy dzielić z twórcą niezwykłą intymność. Oglądamy jego Liverpool: miasto klasy pracującej, plebejskich rozrywek, codziennego wysiłku - doświadczające transformacji tanich dzielnic z cegły w gigantyczne blokowiska.

Jeśli znamy poprzednie filmy Daviesa, jeśli dane nam było wczytać się w wypisaną w nich historię bólu jednostki homoseksualnej mocującej się z katolicką nauką o płci, "O czasie i mieście" nie zaskoczy nas nowymi szczegółami biograficznymi. Davies powtarza wyznanie, które już w pełni wypowiedział: w kluczowym momencie posługuje się nawet fragmentami swej "Madonny z dzieciątkiem" i "Kresu długiego dnia", do których dodał nowe tło dźwiękowe. A jednak słowa padające z ekranu wprost, gramatycznie przyczepione do pierwszej osoby liczby pojedynczej, nie zapośredniczone w grze aktorów - w całym kinowym udawaniu - mają nową siłę. Kiedy Davies powiada: "To był cały mój świat: dom, szkoła, kino i Pan Bóg"; kiedy bluźni, nazywając siebie "narodzonym na nowo ateistą"; wreszcie, gdy z ledwo skrywanym zakłopotaniem pokazuje kościół przerobiony na restaurację - ujawnia przed nami całą komplikację swoich relacji z katolicyzmem.

Wielkim osiągnięciem Daviesa i jego montażystów (a także operatora partii współczesnych) jest bezbłędne wyczucie rytmu, które czyni z tego kolażu archiwalnych materiałów pasjonujący spektakl, mający za temat także samo kino. Pierwsze ujęcie to rozsuwająca się kurtyna i biały ekran; potem świadkujemy niebywałemu bogactwu faktur filmowego obrazu: od współczesnej cyfry, z każdym szczegółem wyciętym jak w krysztale, poprzez porysowaną czerń i biel, mało selektywny Kodachrome, aż po bezruch fotografii. Niektóre jazdy kamery wzdłuż pustych robotniczych domostw (archiwalne!) zdają się tak Daviesowskie w kompozycji, że dla widza pamiętającego "Kres długiego dnia" nastąpić musi niepowtarzalna osmoza, która zachwyciłaby Baudrillarda: pamiętamy kopię, spoglądamy na oryginał i stają się one dla nas ontologicznie zamienne.

Pamięć jest rzeczywistością "i wszystko / Jest zawsze teraz", jak powiada w finale Davies, posiłkując się ukochanymi "Czterema kwartetami" Eliota, obiecującymi w innym miejscu, że "kresem wszelkich naszych wypraw / Będzie dojście tam, skąd wyruszyliśmy / I poznanie tego miejsca po raz pierwszy". Davies, 32 lata po filmowym debiucie, to właśnie uczynił.

"O CZASIE I MIEŚCIE", reż. Terence Davies, Wielka Brytania, 2008; pokazy w ramach retrospektywy Terence’a Daviesa na festiwalu Era Nowe Horyzonty (Wrocław 17-27 lipca 2008).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2008