O Bogach i ludziach

"I’m doing God’s work"Lloyd Blankfein,szef banku Goldman Sachs

18.10.2011

Czyta się kilka minut

Banki tak urosły, że upaść po prostu nie mogą. Nie ma lewara - trzeba się na bankierów zrzucać za każdym razem, kiedy mają kłopoty. A oni lubią mieć kłopoty, bo na kłopotach spekulują. I tak się rozrosły, że państwo zjadają. A nic im nie można zrobić, bo straszą, że krach że hej. Szefowie JP Morgan, Goldman Sachs, Citygroup to autentyczni rozgrywający, nadludzkie, boskie (we własnym mniemaniu) istoty, których jedno skinienie jest w stanie obalać (co pomniejsze) trony. Jedno wydaje się pewne: wielkie banki nie upadną, upadną państwa, na których te banki spekulowały.

Jak do tego doszło? Wystarczyło przekonać ludzi, że nie ma innego wyjścia, wystarczyło przekonać ludzi, aby nie bali się marzyć. Nawet jeśli nie mają pieniędzy, nawet jeśli pieniędzy mieć nie będą, niech sobie kupują. Nie ma innego życia poza życiem na kredyt. Życie na kredyt jest dobre. Dla banków. Najpierw bankierzy zarabiają na klientach, później na podatnikach (ratujmy system finansowy!).

Co czynią demokratycznie wybrane władze? Demokratycznie wybrane przez kogo? Kto demokratycznie wybiera podpalaczy do gaszenia ognia? Rządzący przychodzą z Wall Street i odchodzą na Wall Street. Wall Street rządzi. Dlatego protesty na Wall Street budzą wściekłość rządzących.

Najpierw, jak zawsze, usiłowano przemilczeć. W czasach nieograniczonego obiegu informacji ciekawy wydaje się fakt, że przez pierwszy tydzień żadne poważne media w Stanach nie poinformowały o demonstracjach.

Następnie informowano z przekąsem, wytykając protestującym pochodzenie ze zbyt dobrych domów, brak jednolitego kierownictwa i "nie dość jasne, nie do zrealizowania postulaty". Teraz już nie da się przemilczeć, brutalne akcje policji nie przyniosły spodziewanych rezultatów, więc bogowie produktów finansowych liczą na pogodę. "Zrobi się zimno, to sobie pójdą". Zobaczymy. Tymczasem jest wręcz przeciwnie: na całym świecie ludzie pokazują, że mają dość dyktatu oligarchii. Gdzieniegdzie jeszcze demonstracje mogą się skompromitować aktami przemocy - patrz ostatnie "sacco di Roma" - ale generalnie fala protestu zdaje się globalnie narastać (jeszcze) pokojowo.

Co zrobić w Polsce? W Polsce na szczęście nie musimy robić nic, bo od nas nie zależy nic, nasza chatynka odległa od Wall Street, nie ma co wychodzić na ulicę (na którą ulicę?), przecież jeszcze mamy nasze mieszkanka, lepiej obserwujmy kursy walut.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2011