Niepełnosprawni?

W tej inscenizacji Małego księcia główny bohater też jest dzieckiem, ale na tym kończy się podobieństwo pomiędzy nim a literackim pierwowzorem. Na scenie Teatru Słowackiego mały książę nie mówi ani słowa przez cały spektakl. Jego wózek inwalidzki porusza się jakby samoistnie, to zbliżając się do, to oddalając od niewielkiej srebrnej planety, na której powinna rozgrywać się akcja.

14.03.2004

Czyta się kilka minut

Nie wiemy nawet, czy gesty, jakie chłopiec czyni najpierw wobec Róży, którą odkrył z zachwytem, a potem wobec Liska, który przejmuje inicjatywę kontaktów i jedyny na scenie porusza się żywiołowo - czy te jego ruchy są samodzielne czy też dokonywane z czyjąś pomocą. Bo postaci w czarnych trykotach poruszają się jak cienie mało zauważalne koło głównych bohaterów. Jedna ciągle przetacza wózek z Małym Księciem, dzięki drugiej Róża może nie tylko rozglądać się i czynić gesty przywitania, ale w pewnym momencie wstać i na niemal bezwładnych stópkach dojść do Małego Księcia. Na koniec, zszedłszy ze sceny, będzie rozdawać kwiaty siedzącym na widowni dzieciom, tak bardzo do niej podobnym. Jasnowłosa, w sukieneczce koloru róży, w jakiś przejmujący sposób uosabia tekst, który spoza sceny czyta głos znakomitego aktora. Patrzymy naprawdę wzruszeni, odczuwając jak nigdy prawdziwość jednej z najpiękniejszych baśni świata wcielanej przez zespół, którego niemal wszyscy członkowie nie tylko mają problemy w rozwoju intelektualnym, ale w większości poruszają się na wózkach albo tylko z pomocą innych.

Toruński zespół teatralny “Między wierszami" jest pierwszym z szeregu zespołów biorących udział w festiwalu “Albertiana", co roku organizowanym w Krakowie. Będzie ich tym razem sześć, z różnych stron Polski. To laureaci tegorocznych nagród Fundacji Brata Alberta z Radwanowic i Fundacji Anny Dymnej.

Na samym wstępie radwanowicki zespół prezentuje kolejny ze swoich spektakli biblijnych - “Wieżę Babel". I znowu zaskoczenie - niewspółmiernością ograniczonych środków wyrazu do wymowy spektaklu, wyrazistej i przejmującej. Opowieść o najbardziej pysznym z ludzkich zamysłów zdruzgotanym przez Boga po to, by odkrycie klęski “pomieszania języków", czyli przeraźliwej samotności ludzi, dało nadzieję. Kluczem wybawiającym okazują się słowa “nie jesteś sam" - te słowa rozumie każdy z osobna i wszyscy razem. Znowu jest ratunek, wybawienie, zespolenie - zamiast rozpaczy.

Wspominam to przedpołudnie 1 marca spędzone w teatrze jako wielkie przeżycie. Właśnie z powodu owej przedziwnej sztuki teatralnej “niepełnosprawnych" - niby ułomnej, niby kalekiej, niby amatorskiej, a w jakiś zupełnie niepowtarzalny sposób udanej. Pewnie, ileż w tym było pomocy tych mocniejszych i bardziej umiejętnych, aż do aktorów zawodowych włącznie. Ale czy to oni byli najważniejsi, czy żywiołowy udział tych, spośród których jedni mogli tylko powtarzać jakiś gest lub słowo, a inni i do tego potrzebowali pomocy? Gdyby wszyscy byli “sprawni" - jakże krytycznie odbieralibyśmy ich wysiłki, ile luk dostrzegalibyśmy w “dobrej", “prawdziwej" realizacji teatralnej. A tu przypominaliśmy sobie, że przecież teatr jest zamysłem i wizją, współbrzmieniem i wyobraźnią, a nie wysokim rzemiosłem tylko. Dzięki nim właśnie, “niepełnosprawnym".

Były oprócz tego, jak co roku, medale św. Alberta przyznawane za dzieło pomocy (najbardziej ucieszył mnie medal dla niewidomego pana Władysława Gołąba, długoletniego prezesa Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach). Były prezenty i podziękowania, piosenki Eleni i mnóstwo kontaktów zaprzyjaźnionych działaczy z widownią, która pękała w szwach, tyle delegacji wspólnot “niepełnosprawnych umysłowo" przybyło z całej Polski. Była także stała przyziemna troska o dalsze możliwości pracy, twórczości, samoorganizacji - nieubłagana proza życia, zależna od funduszy pomocy i zakresu ofiarności ludzi dobrej woli.

Ale najważniejszy był teatr. Jego prawdziwy głos.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2004