Moralność przedkonstytucyjna

Ze szkicownika Leonarda da Vinci

24.11.2006

Czyta się kilka minut

MAREK ZAJĄC: - Kompromis i ugoda wydają się słowami nieadekwatnymi, gdy mowa o ochronie życia. Stąd propozycja Ligi Polskich Rodzin, dotycząca zmiany Konstytucji, stanowi dla wielu moralną pułapkę: jeśli nie poprą zmian w ustawie zasadniczej, mogą odczuwać dyskomfort, że zdradzili własne wartości.

MIKULአLOBKOWICZ: - O ile się orientuję, chodzi o to, że Liga Polskich Rodzin proponuje, aby w Konstytucji do zdania "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia" dopisać słowa: "od poczęcia do naturalnej śmierci". Dopisek ten wydaje mi się z jednej strony nieproblematyczny, z drugiej strony jednak niepotrzebny. To tak, jakby do innego zdania Konstytucji, "godność człowieka jest nienaruszalna", chciano dodać słowa: "obojętne, czy jest on mężczyzną, kobietą czy dzieckiem".

Kwestia świadomości

Wydaje mi się naiwną wiara, że taka zmiana najważniejszego aktu prawnego zakończyłaby dyskusje o tym, czy aborcja jest w ogóle dozwolona bądź też w jakich okolicznościach może być dozwolona. Jest niemal nieuniknione, że doprowadzi do nowych dyskusji, od którego momentu bądź też do którego momentu ktoś jest już bądź też jeszcze nie jest człowiekiem. Zwolennicy dopuszczalności aborcji w pewnych okolicznościach kwestionują przecież fakt, że płód jest człowiekiem już w pierwszych miesiącach życia. Z drugiej strony, gdy dyskutuje się nad tym, czy w przypadku kogoś pozbawionego świadomości i od miesięcy utrzymywanego sztucznie przy życiu wolno czy nie wolno odłączyć aparaturę, istotą takiego sporu jest także i to, czy mamy jeszcze do czynienia z człowiekiem, czy też raczej już tylko ze zwłokami, w których trwają jeszcze niektóre funkcje życiowe. Wszystko zależy od tego, jak Trybunał Konstytucyjny zinterpretowałby to zdanie, które dziś znajduje się w ustawie zasadniczej. To zaś zależy od tego, co myślą o tym sędziowie, ale także od tego, co myśli o tym społeczeństwo, do którego sędziowie się zwracają.

Bez wątpienia zadaniem Kościoła oraz wszystkich przekonanych chrześcijan jest uczynić wszystko, co możliwe, by zapobiec aborcjom lub przynajmniej znacząco obniżyć ich liczbę. Pozostaje wszakże pytanie, czy skuteczną drogą jest tu zmiana Konstytucji, względnie zaostrzenie odpowiednich ustaw. Wiele zależy od tego, jakie znaczenie ma Konstytucja w świadomości społeczeństwa i jakie przepisy ustawowe wynikałyby z jej zmiany. Stara zasada prawnicza powiada, że nie powinno się uchwalać przepisów, których nikt nie będzie przestrzegać; taka sytuacja podkopuje bowiem tylko świadomość znaczenia regulacji ustawowych w ogóle.

Nie można też nie dostrzegać faktu, że problem aborcji jest powiązany z moralnością seksualną. Jeżeli młodzi ludzie nie widzą żadnego problemu w tym, aby przy każdej okazji, odpowiedniej czy nieodpowiedniej, iść z kimś do łóżka, to trudne staje się uświadomienie im, że nie powinni potem przeciwdziałać skutkom naturalnym takiego zachowania, z ich punktu widzenia niewygodnym.

Trzeba również zadać sobie pytanie, jakie skutki ustawowe, prawne miałaby proponowana przez LPR zmiana Konstytucji. Czy prowadziłaby np. do zamykania placówek przeprowadzających aborcje, albo czy lekarze, którzy je przeprowadzają, mieliby tracić uprawnienia do wykonywania zawodu?

Podsumowując: cały ten problem to kwestia świadomości. Czy społeczeństwo jest świadome tego, że aborcja jest czymś niemoralnym? Kościół powinien zabierać się do tego problemu właśnie od tej strony, od zmiany świadomości ludzi. Powinien dążyć np. do tego, aby rodzice bądź szkoły - zależy, kto się tym zajmuje - już na początku edukacji seksualnej uświadamiali dorastającym dzieciom, że aborcja nie wchodzi w grę.

Obawiam się, że ze strony polityków LPR mamy tu do czynienia z pewną obłudą. Ilu z nich, będąc ojcami, gdy dowiedziałoby się od 16-letniej córki, że jest w ciąży, westchnęłoby w duchu z rozpaczy, a potem zaczęłoby się zastanawiać nad miejscem, w którym córka mogłaby spokojnie urodzić, i nad tym, jak potem będzie wychowywać dziecko jako niedojrzała jeszcze nastolatka?

Więcej niż obywatel

- "Demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm" - ostrzegał Jan Paweł II.­ Zarazem jednak demokracja opiera się na kulturze debaty, również debaty o wartościach. Potrzeba społecznego konsensu, aby wpisać określone wartości do aktów prawnych. Gdzie leży złoty środek między szlachetnym trwaniem przy ideach a koniecznymi ustępstwami, aby chociaż niektóre z tych idei otoczono ochroną prawną?

- Ernst-Wolfgang Böckenförde, katolik i sędzia niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, napisał kiedyś, że demokratyczne państwo prawa zakłada, iż jego obywatele wyznają pewne wartości, których jednak państwo nie może zagwarantować. Już Hegel twierdził coś podobnego, gdy w "Filozofii prawa" mówił, że każdy naród ma taką Konstytucję, na jaką zasługuje. Gdy przekonania znacznej większości społeczeństwa zmieniają się, pozostaje już tylko kwestią czasu, aż zmienione zostaną ustawy, a na końcu także Konstytucja.

Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na tę kolejność wydarzeń. Czasem można zapobiec upowszechnieniu jakichś wątpliwych wyobrażeń o tych czy innych wartościach w społeczeństwie, nie ustępując przed pragnieniem "liberalizacji". Jeśli jednak już raz ustąpiono takiemu pragnieniu, wprowadzając bardziej "liberalne" ustawy bądź "liberalizując" Konstytucję, wówczas czymś niemal niemożliwym staje się przeforsowanie ponownie surowszych ustaw lub Konstytucji, która pozwala na mniej. W takiej sytuacji ludziom, którzy są przeciw "liberalizacji", pozostaje tylko możliwość powiedzenia: "Państwo tego wprawdzie nie zakazuje, ale mimo to my nie będziemy tego robić". W czasach upadku moralnego i kulturalnego, jaki dziś wszędzie przeżywamy, zadaniem autorytetów moralnych takich jak Kościół jest przypominanie o tym, że nie wszystko, na co pozwala państwo, jest w porządku z moralnego punktu widzenia. Kościół musi wychowywać wiernych do tego, że bycie chrześcijaninem oznacza coś innego; oznacza coś więcej niż bycie obywatelem państwa - z taką sytuacją mieliśmy już zresztą kiedyś do czynienia, a było to w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.

Najważniejszym zadaniem państwa jest zachowanie pokojowego współżycia obywateli, a szerzej: wszystkich ludzi na jego terytorium. Dlatego w czasach światopoglądowego i etycznego pluralizmu państwu bardzo trudno zapobiec tolerowaniu tendencji, od których chrześcijanin musi trzymać się z daleka.

- Spór o aborcję ma charakter fundamentalny, bo obie strony powołują się na prawa człowieka. Jedna chce bronić prawa do życia, druga - prawa kobiety do wyboru. Obie strony szermują hasłem godności człowieka. Skąd owa sprzeczność?

- Jeśli już tak się dyskutuje, trzeba przypomnieć o tym, że aborcja jest najbardziej podstępnym i zdradliwym uśmierceniem kogoś bezbronnego i niewinnego. A to jest ni mniej, ni więcej, tylko definicja mordu - na co się chętnie przymyka oczy. Jeśli wyłączymy tu trudny przypadek gwałtu, to w przypadku aborcji mamy do czynienia z sytuacją, w której kobieta, przerywając ciążę, broni w tym kontekście swojego prawa do niczym nieskrępowanego rozwoju, kariery, wygodnego życia itd. W obliczu uśmiercenia niewinnego to prawo kobiety ma mniejsze znaczenie. Tym bardziej że decydując się na stosunek płciowy, wiedziała doskonale, że podejmuje także ryzyko.

Ale w rzeczywistości jest przecież tak, że tymi, którzy naciskają na dokonanie aborcji, są w większości przypadków mężczyźni. Zawsze reprezentowałem pogląd, że w przypadku karalności aborcji oskarżonym i ewentualnie ukaranym powinna być nie kobieta, ale "właściwy" tutaj mężczyzna.

Walka z wiatrakami i mydlenie oczu

- W dyskusjach o problemie aborcji pojawia się nieraz argument historyczny: że w USA rozpętano nawet wojnę domową, żeby znieść niewolnictwo, i że dlatego nie należy obawiać się protestów czy demonstracji, tylko trzeba zaostrzyć prawo aborcyjne.

- W Stanach Zjednoczonych walka przeciwko aborcji stała się sprawą, która zjednoczyła wszystkich katolików. Z tego powodu wzrosła znacząco - nie tylko wśród katolików - liczba chłopców i dziewcząt, którzy chcą przed zawarciem małżeństwa żyć w czystości. W żadnym z krajów europejskich nie obserwuję tendencji podobnej, czy też, mówiąc bardziej precyzyjnie, podobnej w swej intensywności. Jeśli chodzi o demonstracje, które w USA mają miejsce przede wszystkim przeciw aborcji (np. przed klinikami, które jej dokonują), uważam, że nie powinny one zbytnio interesować polityków. Pytanie zasadnicze brzmi, jaki długofalowy skutek będzie mieć ta czy inna ustawa. A przepisy prawne przynoszą skutki i zmieniają coś w perspektywie długofalowej tylko wtedy, jeśli znaczna większość społeczeństwa lub przynajmniej znaczące grupy w społeczeństwie są przekonane o ich sensowności i zasadności. Mała partia, jaką jest LPR, walczy tu, jak mi się zdaje, z wiatrakami, a więc na próżno, bez widoku na sukces.

- Zwolennicy prawa do aborcji argumentują, że w Polsce - mimo ustawy o ochronie życia - działa wielkie podziemie aborcyjne. Kobiety nielegalnie usuwają ciążę, czasem w warunkach zagrażających ich zdrowiu. Przy tym ceny zabiegów są wysokie. Czy fakt nieprzestrzegania określonego prawa może służyć jako argument za jego liberalizacją bądź zniesieniem?

- W Europie Zachodniej ci, którzy chcieli tolerować aborcję, używali swego czasu przede wszystkim dwóch argumentów: z jednej strony o zagrożeniu nielegalnymi i dlatego niebezpiecznie niekompetentnymi aborcjami, z drugiej o tym, że postępowania sądowe po dokonaniu aborcji, np. przeciw lekarzom, nie prowadziły do klarownego wyroku skazującego. Ale było to tylko mydlenie oczu. W rzeczywistości politycy ci odwoływali się do przemiany, jaka zaszła w społeczeństwie, w jego hierarchii wartości.

- Czy konstytucyjny zapis, że Rzeczpospolita chroni życie człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci, może mieć wpływ na opinię społeczną? Inaczej mówiąc: czy może mieć charakter wychowawczy?

- To zależy od tego, jakie znaczenie ma Konstytucja w myśleniu społeczeństwa, czy np. w szkołach czymś oczywistym jest edukacja obywatelska obejmująca nauczanie o niej. Mówię o tym, gdyż świadomość znaczenia ustawy zasadniczej jest w Europie bardzo różna w różnych krajach. W Stanach Zjednoczonych każdy obywatel od czasu do czasu zwykł odwoływać się do Konstytucji (która co prawda zawiera niewiele sformułowań, i to ogólnych). W Polsce chyba jeszcze tak nie jest, gdyż obowiązująca Konstytucja jest bardzo młoda.

- Jaka zatem powinna być kolejność: kształtujemy świadomość społeczną, żeby obywatele przyjęli nowe prawo, czy na odwrót - wprowadzamy nowe prawo, żeby kształtować świadomość społeczną?

- Dobry ustrój prawny to taki, który jest akceptowany przez wszystkich albo co najmniej przez ogromną większość obywateli niezależnie od ich światopoglądu, gdyż jest wyrazem wspólnych wartości. O ile mi wiadomo, nie ma chyba na świecie doświadczeń tego rodzaju, aby zmiany w Konstytucji miały mieć skutek wychowawczy. Jest raczej na odwrót: systemy prawne są zmieniane, aby rozwiązywać rozpoznane już podstawowe problemy albo dlatego że zmieniła się hierarchia wartości w społeczeństwie.

- A może warto za wszelką cenę, wszelkimi dostępnymi metodami zgodnymi z prawem, walczyć o życie poczętych dzieci? Nie oglądać się na społeczny kompromis, nie oglądać się na mozolny proces przyuczania społeczeństwa do wartości - skoro udałoby się uratować chociażby jedno dziecko?

- Jak już powiedziałem, Konstytucje - przyjmowane przecież na dłuższy czas i niedające się zmieniać tak łatwo jak ustawy - są wyrazem wspólnej świadomości obywateli w sferze wartości. Oczywiście, Konstytucje wychowują tych obywateli, którzy dorastają i stają się dorosłymi ludźmi w czasie ich obowiązywania: przez te najważniejsze akty prawne są oni włączani w hierarchię wartości matek i ojców i są przez nie wychowywani. Wszelako z sytuacją taką mamy do czynienia tylko wtedy, gdy Konstytucja postrzegana jest jako niekontrowersyjna przez zdecydowaną większość społeczeństwa. Jeśli jej poszczególne artykuły są bardzo kontrowersyjne, umniejsza to w ogóle znaczenie Konstytucji.

Nawet jeśli proponowana przez LPR zmiana miałaby uratować życie kilku nienarodzonych, będzie ona kontrowersyjna i w przyszłości niemal nie do uniknięcia będą próby powrotu do dzisiejszego sformułowania. To wydaje mi się niedobre. Zmiany Konstytucji muszą być bezproblemowo akceptowalne dla znaczącej większości społeczeństwa. Istotą problemu jest raczej hierarchia wartości przeciętnego obywatela, a nie dosłowne brzmienie tekstu ustawy zasadniczej - chociaż, jak powiedziałem na początku, proponowana zmiana jest raczej nieproblematyczna.

Z niemieckiego przełożył Wojciech Pięciak

MIKULአLOBKOWICZ jest filozofem i naukowcem czeskiego pochodzenia mieszkającym w Niemczech. Urodził się w 1931 r. w Pradze; po objęciu władzy przez komunistów w 1948 r. opuścił Czechosłowację. Studiował filozofię w Niemczech Zachodnich i Szwajcarii. W latach 1960-67 pracował jako profesor filozofii na University of Notre Dame w Indianie (USA). Od 1967 r. wykładał na uniwersytecie w Monachium, w latach 1976-83 był rektorem tej uczelni. W 1984 r. przeniósł się na Katolicki Uniwersytet w Eichstätt i do 1996 r. był jego rektorem. Od 1994 r. jest też dyrektorem Instytutu Studiów Środkowo- i Wschodnioeuropejskich na tej uczelni. W latach 1982-93 był członkiem międzynarodowej grupy doradców przy Papieskiej Radzie ds. Kultury w Rzymie. Autor licznych książek filozoficznych; w pracy naukowej zajmował się m.in. sporem z marksizmem, relacją między wiarą i nauką, sytuacją religii w społeczeństwie (po 1989 r. zwłaszcza w krajach postkomunistycznych), relacją między katolicyzmem a nowoczesnością. Ojciec pięciorga dzieci.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2006