Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rodzimy teatr mierzy się z podobną problematyką nie od dzisiaj, by wspomnieć tylko dwa świetne spektakle: „Nietoperz” Kornéla Mundruczó i „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” Mateusza Pakuły. Być może wynika to z większej odwagi twórców, a może po prostu trudniej się przebić z tematem eutanazji na ekran – przekonać producentów i zdobyć finansowanie z PISF-u czy skądinąd.
Udało się to Sławomirowi Fabickiemu, który w filmie „Lęk” zabiera nas w podróż, która zmierza nie tylko do szwajcarskiej kliniki. Bo najważniejsza jest w nim właśnie owa droga, kiedy to młodsza z sióstr ma nadzieję, że starsza, terminalnie chora i beznadziejnie cierpiąca, zdoła jeszcze zmienić zdanie.
Scenariusz Moniki Sobień-Górskiej nie roztrząsa kwestii humanitarnych czy religijnych, nie ma w nim walki na typowe argumenty. Chodzi przede wszystkim o bliskość. Małgorzata (zagrana przez Magdalenę Cielecką), podjęła jakiś czas temu decyzję, by odejść na własnych warunkach, a młodsza z sióstr, Łucja (w tej roli Marta Nieradkiewicz), wiezie ją do Lugano, by towarzyszyć jej w ostatnich chwilach. Lecz atmosfera w samochodzie od początku jest napięta.
Chora, wzięta prawniczka i singielka, zdaje się mieć wszystko pod kontrolą, podczas gdy jej siostra liczy, że jednak nie dotrą do celu i zatrzymają się w Niemczech, gdzie w jednym ze szpitali przeprowadza się eksperymentalną terapię antynowotworową. Tymczasem Małgorzata ma dosyć kolejnych prób i podtrzymywania życia na siłę; ma również w pamięci kilkuletnie cierpienie ich matki. Stąd ta nerwowość: podczas gdy jedna nieustannie popędza i chciałaby mieć już wszystko za sobą, druga usiłuje grać na zwłokę, ciągle niegotowa, by zaakceptować definitywne pożegnanie.
Twórca „Z odzysku” nakręcił film o skomplikowanej siostrzanej miłości, a główny dylemat nierozerwalnie łączy się tu z wolnością wyboru w odniesieniu nie do jakiejś abstrakcyjnej idei, ale wobec najbliższych. Dla Łucji bowiem oznacza to wielką osobistą stratę – od początku widać, że siostry, mimo wielu dzielących je różnic (chociażby w statusie społecznym), są ze sobą bardzo związane. Kiedy starsza nie ma już nic do stracenia i zajmuje się głównie domykaniem przyziemnych spraw czy robieniem tego, na co ma ochotę, młodsza ma w sobie zupełnie inny rodzaj desperacji. W trakcie podróży to w samej Łucji toczy się największa walka i to do jej lęków odsyła tytuł filmu. Spotkania z przypadkowymi ludźmi, na stacjach benzynowych czy w hotelach, odsłaniają kolejne stopnie ich wzajemnej zażyłości. Również tej fizycznej, albowiem „Lęk” to film, który nie boi się ciała. Choroba, seksualność, nagość pokazane tu zostały bez retuszu, a zarazem bez obsceniczności, podobnie jak szwajcarski finał.
To kino pozornie chłodne, ale pod spodem aż kipi od tłumionych emocji. Główny spektakl rozgrywa się na nagich twarzach aktorek, filmowanych przez Bogumiła Godfrejowa w maksymalnych zbliżeniach, po bergmanowsku, chwilami niczym zwierciadlane odbicia. Zapewne wielu z nas wolałoby nie oglądać na ekranie problemów o takim ciężarze, także ze względu na osobiste doświadczenia związane z chorobą i odchodzeniem. Jednak film Fabickiego przeprowadza nas przez kolejne etapy tej siostrzanej drogi z niezwykłą delikatnością i wyczuciem, nie dociskając tego, co drastyczne, i nie dopowiadając zbyt wiele.
Na świecie powstało już wiele tytułów w różny sposób problematyzujących tak zwane asystowane samobójstwo, jak choćby „W stronę morza” (2004) Alejandra Amenábara czy „Wszystko poszło dobrze” (2021) François’a Ozona. Kameralny „Lęk” przesuwa akcenty w rejony najbardziej intymne i wrażliwe, a dzięki świetnemu aktorstwu pozwala przeżyć tę historię głęboko, choć zarazem bez patosu czy moralnej paniki.
„LĘK” – reż. Sławomir Fabicki. Prod. Polska/Szwajcaria/Niemcy 2023. Prime Video, Play Now, Cineman, Rakuten TV, Premiery CANAL+, Player, Polsat Box Go.