Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Emin Alper lubi spoglądać krytycznie na swój kraj urodzenia, sięgając po metafory. Najlepszym przykładem była „Blokada” (2015), w której dzisiejszy Stambuł zamieniał się w polityczno-apokaliptyczną dystopię. W swoim najnowszym filmie powraca na chętnie odwiedzaną przez tureckich filmowców prowincję i nie trzeba dodawać, że jest ona bardziej stanem duszy pogrążonej w moralnej degrengoladzie, marazmie czy ukrytych zależnościach aniżeli konkretnym miejscem. Jak w „Czarnej nocy” Özcana Alpera, „Niedźwiedziej przysłudze” Selcen Ergun czy „Wśród wyschniętych traw” Nuri Bilge Ceylana. Tamtejsi scenarzyści wysyłają swoich bohaterów w głąb anatolijskiego interioru albo na rubieże kraju, by tam, niewinni zrazu i naiwni, przechodzili próbę charakteru i wyzbywali się stopniowo swojego idealizmu.
- „GORĄCE DNI” – reż. Emin Alper. Prod. Turcja i inne 2022. HBO Max, Play Now, Player, Nowe Horyzonty VoD, MOJEeKINO, CANAL+
W „Gorących dniach” Emre, młody prokurator (gra go Selahattin Paşalı), przyjeżdża do spękanego suszą miasteczka, żeby zbadać grubą aferę związaną z eksploatacją wód gruntowych, czego efektem są groźne dla życia mieszkańców zapadliska. Stoi za nią wyraźnie „umoczony” burmistrz, a właśnie zbliżają się kolejne wybory. Już na wejściu powita bohatera krwawe polowanie na dziki – ot, lokalna tradycja. I choć podjęty zostanie bardzo gościnnie (otrzyma wygodne lokum i natychmiast odwiedzą go miejscowi notable), prezentem powitalnym okaże się także… trutka na szczury. A potem będzie tylko gorzej, bowiem asertywny i zasadniczy prawnik nie daje się tak łatwo obłaskawić. Wystarczy jednak popijawa z adwokatem i dentystą (synem skorumpowanego włodarza) oraz jedna szklaneczka raki za dużo, by Emre został wrobiony w paskudną aferę. Jej stawką może być nawet oskarżenie o gwałt.
Wychodząc od opisu obyczajów, Alper uruchamia spiralę thrillera, która coraz bardziej wciąga głównego bohatera. Jedyną życzliwą mu osobą zdaje się dziennikarz tamtejszej gazety, lecz i ta znajomość przyczyni się do zbiorowej nagonki na dociekliwego prokuratora. Przyjdzie mu poznać najbardziej odpychającą twarz miasteczka – tworzącego własny „układ zamknięty”, przepełnionego ksenofobią i tuszującego seksualne przestępstwa. Ofiarą stała się romska dziewczyna z niepełnosprawnością umysłową, ale na celowniku równie dobrze mogą znaleźć się inni „obcy”: niewystraczająco męscy mężczyźni, zbyt dociekliwi pismacy czy za mało „elastyczni” stróże prawa. Turecki reżyser z każdą niemal sceną zagęszcza ów klimat osaczenia czy – adekwatniej do fabuły – zapadania się, coraz bardziej upodabniając swój film do sennego koszmaru. Aż po finał, który wygląda tyleż surrealistycznie i bajkowo, co bezlitośnie.
„Gorące dni”, świetnie zagrane, uhonorowane Europejską Nagrodą Filmową za montaż, z kluczową sceną zakrapianego wieczoru w ogrodzie na poły improwizowaną przez aktorów, mogłyby być po prostu kolejnym dramatem inspirowanym „Wrogiem ludu” Ibsena. Opowiadającym o dalekich prowincjonalnych niesnaskach, z uniwersalnym przesłaniem w duchu ekologii. Ale, jak się okazało, film Alpera przekroczył dopuszczalne w Turcji granice – decydenci od kinematografii oskarżyli go o propagowanie homoseksualizmu i zażądali zwrotu państwowej dotacji. Być może dostrzegli, że kryje się za tym historia dużo większa, czyli miażdżące oskarżenie o populizm, autorytaryzm, kleptokrację, o usankcjonowaną przemoc czy humanitarny regres. I zadziałał po prostu znany skądinąd mechanizm przekierowania uwagi.