Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ale i Katarzyna Kolenda-Zaleska miała prawo zapytać Michnika, dlaczego podczas przesłuchań w prokuraturze tak często używał formuły “zasłaniam się tajemnicą dziennikarską". Michnik nie powinien jej za tę dociekliwość obrażać - w interesie publicznym jest, by dziennikarze zajmujący się aferą Rywina mnożyli pytania, bo każde, nawet z pozoru błahe, może przyczynić się do jej rozszyfrowania i, co ważniejsze, do pokazania meandrów życia publicznego w III RP. Z tej samej wyższej racji media mają prawo w swej pracy korzystać ze zdobytych przecieków.
Lecz z tych samych powodów ważne jest i to, na co zwrócił uwagę Michnik, a o co Kolenda nie zapytała: komu mogło zależeć i jaki był cel przekazania protokołów przesłuchań szefa “Gazety Wyborczej" mediom. Wyjaśnienie tej kwestii też przysłużyłoby się rozjaśnieniu mechanizmów polskiej polityki.
Równocześnie trzeba pamiętać o jednym: że nie można porównywać - a czynią to niektórzy komentatorzy - odmowy odpowiedzi na pytania przez Adama Michnika i odmowy odpowiedzi na pytania przez Lwa Rywina. Stawianie tego na równi jedynie mąci obraz.