Judasz, mój brat

Judasz nie od razu stał się ciemną postacią i ucieleśnieniem różnorakiego zła. Św. Paweł, który jako pierwszy mówi o zdradzie, o tym, że Pan miał zostać wydany (1 Kor 11, 23), nie wymienia imienia zdrajcy. Judasz zostaje utożsamiony ze zdrajcą dopiero kilkanaście lat później, w ewangeliach synoptycznych....
Giotto, "Pocałunek Judasza", fresk z kaplicy Scrovegnich w Padwie /
Giotto, "Pocałunek Judasza", fresk z kaplicy Scrovegnich w Padwie /

ARTUR SPORNIAK: Postać Judasza ma wiele twarzy. Uczeń Jezusa opisany przez kanoniczne Ewangelie nie jest tożsamy ze stworzonym przez kulturę wiele wieków później symbolem "Żyda zdrajcy". Po opublikowaniu "Ewangelii Judasza" postać ta uzyskała w powszechnej świadomości nową twarz: oświeconego gnostyka. Czy to ostatnie "wcielenie" Judasza może przyczynić się do jego "rehabilitacji", jak sugerowały niektóre tytuły prasowe?

O. HENRYK PIETRAS: - Równie dobrze moglibyśmy zapytać, czy oprócz Judasza można jeszcze zrehabilitować węża z Raju i Kaina. Bowiem według sekty kainitów, w środowisku której prawdopodobnie powstała "Ewangelia Judasza", zarówno wąż z Raju, Kain, jak i sam Judasz są postaciami pozytywnymi, w przeciwieństwie do Boga Stwórcy i współpracujących z Nim Adama wraz z Ewą czy Abla. Jest to myślenie dokładnie przeciwne do ukształtowanego przez chrześcijaństwo naszego rozumienia świata. Wynikało ono z poglądów gnostyckich. Gnostycy wierzyli w potrójny dualizm: kosmologiczny, teologiczny i antropologiczny. Najbardziej fundamentalny jest ten pierwszy - wiara, że świat jest podzielony na dwie sfery: dobrego ducha i złą materię. Z tego wynikał dualizm teologiczny - podział na dobrego Boga, stwórcę rzeczywistości duchowej, ojca Jezusa Chrystusa, oraz na Boga Starego Testamentu, stwórcę materialnego świata, odpowiedzialnego za obecność zła. Za tym idzie także dualizm antropologiczny, głoszący, że są ludzie przeznaczeni do zbawienia i tacy, którzy są przeznaczeni do unicestwienia razem z wszelką materią. Ci pierwsi mają w sobie coś z Ducha - Boską iskrę, a poznać to można po tym, że umieją opowiadać o Bogu. Stąd w pierwszych wiekach mnożyły się różne gnostyckie mity i w ich świetle należy odczytywać "Ewangelię Judasza".

- Czy dla pierwszych chrześcijan takie dualistyczne myślenie nie było silną pokusą? Św. Paweł mówił wyraźnie wartościująco przecież o "człowieku duchowym" i "człowieku zmysłowym".

O. PIETRAS: - W tym Pawłowym rozróżnieniu chodzi trochę o coś innego. Ale musimy także pamiętać, że pierwsze pokolenia chrześcijan żyły ze świadomością, iż świat się skończy lada dzień. Akurat niedawno czytaliśmy podczas liturgii fragment z Dziejów Apostolskich, mówiący o pierwotnej wspólnocie, w której nikomu nic nie brakowało, bo jej członkowie sprzedawali majątki i pieniądze rozdawali potrzebującym. Skończyło się to tym, że po paru latach, pozbywszy się źródeł utrzymania, zaczęli przymierać głodem. Szybko więc przekonano się, że życie w czasach ostatecznych nie polega na tym, by spodziewać się bardzo szybkiego przyjścia Pana i rezygnować całkowicie z troski o sprawy doczesne. Już w ewangeliach synoptycznych, które powstały w latach siedemdziesiątych I wieku, obecna jest świadomość, że śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa zapoczątkowały epokę mesjańską, w której żyjemy bez potrzeby czekania na jakieś nadzwyczajne wypadki. Wydarzenia te są bowiem opisywane w tej samej konwencji literackiej, co przyjście Mesjasza w żydowskich apokryfach z I w., np. w Księdze Ezdrasza czy w Księgach Henocha. W obu rodzajach tekstów odnaleźć można opisy tych samych niezwykłych zdarzeń, np. trzęsienia ziemi czy zmartwychwstania zmarłych.

- Ale jeszcze na początku V w. św. Augustyn przekonywał, że lepiej się nie żenić i za mąż nie wychodzić, gdyż koniec świata nastąpi niebawem.

O. PIETRAS: - W swoich młodzieńczych latach św. Augustyn był pod silnym wpływem odnowionej gnozy, czyli manicheizmu, który jako zło traktował wszystko, co pozwala odradzać się materii, a więc także prokreację i małżeństwo. Biskup Hippony wiele robił, aby wyzwolić się od takiego myślenia, jednak do końca życia nie nabrał zaufania do ciała, silnie akcentując rolę ducha.

ZBIGNIEW MIKOŁEJKO: - Mówiąc o gnozie nie sposób pominąć pytania, z którym także Augustyn się zmagał: skąd zło, skoro Bóg jest zarazem dobry i wszechmocny? Jeśli więc Bóg stworzył zło, nie jest dobry. Jeśli go nie stworzył, nie może być wszechmocny. Gnostycy dawali prostą odpowiedź - na tym polegała atrakcyjność i siła ich poglądów, tak duża, że były okresy, iż prądy gnostyckie stanowiły potężniejszy nurt w ówczesnej kulturze niż ortodoksyjne chrześcijaństwo. Wiarę gnostycką w tej dramatycznej sprawie wyrażały liczne mity, mocno zresztą różniące się od siebie. Głosiły one jednak - mówiąc w uproszczeniu - że istnieje niedostępny, niewidzialny Ojciec najwyższy, Pan dobra i światłości, zamknięty w swoim doskonałym świecie. I że istnieje także niższy bóg-demiurg, odpowiedzialny za zło, utożsamiany z demonem Jadalbaotem, z Jahwe - złym bogiem Żydów, z księciem archontów, z Lucyferem, z "panem tego świata". Świata, który jest materialny, ciemny i diabelski. Ale - żeby jakiekolwiek stworzenie mogło się dokonać - potrzebne były iskry światłości. Zatem, wedle mitów gnostyckich, ów niższy zły Bóg ukradł lub w inny sposób zdobył owe iskry światła i uwięził je w materii. I od tego momentu pojawiła się konieczność zbawienia, czyli wyzwolenia owych iskier przez zniszczenie ciała, przez pożar kosmosu - tej brudnej, złej materii. Zbawienia może dokonać Zbawca. Ale gnostycyzm mówi o dwóch zbawcach: niższym - Jezusie, który przegra i zasiądzie w sferze podksiężycowej, oraz wyższym - Chrystusie, który "spłynie na świat przez Anioła zwanego Marią". Który pojawi się w ciele nierzeczywistym. Który pozornie będzie cierpiał i pozornie poniesie śmierć na krzyżu. W rzeczywistości bowiem zostanie ukrzyżowany ktoś inny. Niektóre teksty mówią o "człowieku archontów" albo o Szymonie z Cyreny, inne właśnie o Judaszu, który bywa do Jezusa wedle tradycji gnostyckiej podobny. Rzeczywisty zaś Chrystus - to taki motyw "czapki-niewidki" dla ukrycia się przed złym demiurgiem i jego "agentami" - przybiera w opowieściach gnostyków różne postacie: wśród wysokich jest wysoki, wśród starców jest starcem. Nigdy nie jest natomiast dzieckiem, bo wskazywałoby to, że urodził się z rzeczywistej kobiety, że jest cielesny ("Ewangelia Judasza" to zastanawiający wyjątek, gdyż Zbawca pojawia się w niej także jako dziecko). Ze Zbawcą współpracują też ci, którzy są wtajemniczeni, którzy posiedli wiedzę, czyli właśnie "gnozę", i są pneumatykami, "ludźmi duchowymi". Ci zatem, którzy - jak np. Judasz z dokumentu, o jakim mowa - znają tajemne objawienie Jezusa Chrystusa. Inni z kolei ludzie są psychikami - tylko część z nich odkryje gnozę i dostąpi zbawienia, stając się pneumatykami, reszta stoczy się do trzeciej kategorii ludzi - hylików, czyli "cielesnych" (hyle - gr. materia), przeznaczonych na zatracenie.

- Figura Judasza stała się szybko kulturowym "kozłem ofiarnym". Narzucona tej postaci funkcja więcej mówi o złu, które tkwi w nas, niż o rzeczywistych winach Judasza. Czy pod tym względem nie jesteśmy mu winni rehabilitację?

MIKOŁEJKO: - Judasz nie od razu stał się ciemną postacią i ucieleśnieniem różnorakiego zła. Św. Paweł, który jako pierwszy mówi o zdradzie, o tym, że Pan miał zostać wydany (1 Kor 11, 23), nie wymienia imienia zdrajcy. Judasz zostaje utożsamiony ze zdrajcą dopiero kilkanaście lat później, w ewangeliach synoptycznych. Najmocniejsze oskarżenie pojawia się dopiero w Ewangelii św. Jana, która jest - jak się przyjmuje - najpóźniejsza. Obraz Judasza ciemnieje więc stopniowo i powoli. I jest niejednoznaczny - nawet teksty kanoniczne podają o nim sprzeczne informacje. W Ewangelii św. Mateusza Judasz popełnia samobójstwo przez powieszenie, wcześniej zwracając 30 srebrników, natomiast w Dziejach Apostolskich za te pieniądze nabywa pole i ginie tam przez przypadek - potyka się, upada głową w dół i wnętrzności z niego wypływają. We współczesnym myśleniu o Judaszu nie bierzemy jednak tego wszystkiego pod uwagę, tylko odruchowo podążamy za stereotypem, który jest kulturowym produktem znacznie oddalonym od czasów apostolskich. W III-IV w. - postąpi tak chociażby św. Efrem Syryjczyk, Ojciec Kościoła i wielki poeta chrześcijański - utożsami się "ostatecznie" figurę Judasza z figurą wszystkich Żydów, "morderców Jezusa".

Ewangeliczna postać Judasza wcale nie jest jednoznaczna. W Ewangeliach Jezus nigdy np. nie wypowie imienia Judasza. I o swoim zdrajcy będzie mówił uciekając się do języka symbolicznego, do języka gestów. Wie, kto go zdradzi, a mimo to wybierze go na Apostoła. A słowa: "lepiej dla tego człowieka byłoby, aby się nigdy nie narodził", mogą równie dobrze świadczyć o potępieniu, jak i o współczuciu. To wszystko jest bardzo zagadkowe.

- Czy Judasz "musiał" zdradzić, skoro Jezus wybrał go na Apostoła, wiedząc, że zdradzi?

O. PIETRAS: - Dobry szachista potrafi przewidzieć kilkadziesiąt ruchów swego przeciwnika naprzód, co nie oznacza, że przeciwnik jest tą wiedzą zdeterminowany. Z tego, że Bóg jest wszechwiedzący, nie wynika, iż nasza wolna wola jest fikcją. Jednak w Ewangelii św. Jana w mowie arcykapłańskiej Jezus mówi: "...ustrzegłem ich z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo"...

MIKOŁEJKO: - ...krótko mówiąc, wyrok zapadł dużo wcześniej. Nie chcę usprawiedliwiać zła i zdrady, ale czy postać Judasza nie została jakby z góry przykrojona i wmontowana w pewną tradycję religijną? Jaki motyw kierował rzeczywistym Judaszem? Co się działo w głębi jego duszy?

LIDIA MIEŚCICKA: - Czym innym jest usprawiedliwienie, a czym innym zrozumienie. Czasami zrozumienie prowadzi do usprawiedliwienia. Czasem jednak trzeba powiedzieć: "Rozumiem cię, ale zło trzeba nazwać złem". Postać Judasza jest z punktu widzenia psychologii czy psychiatrii intrygująca. Dlaczego zdradził, skoro będąc z Jezusem, nie knuł w widoczny sposób przeciwko niemu, nie zdradzał chęci odstępstwa od Jego nauki? Teoria, która chyba najwięcej wyjaśnia, głosi, że Judasz wraz z innymi Apostołami spodziewał się mesjasza politycznego - wyzwoliciela Izraela spod rzymskiej okupacji. Znając moc Jezusa - widział przecież jego cuda - spróbował sprowokować Mistrza, licząc na to, że Jezus w sytuacji bezpośredniej konfrontacji z ówczesnymi władzami objawi się jako potężny Król Izraela. Sam przecież siebie tak nazywał. Judasz, owładnięty pychą, chciał zostać tą osobą, która pchnie historię do przodu.

- Czy człowiek owładnięty pychą byłby w stanie przyznać: "Zgrzeszyłem, wylewając krew niewinną"?

MIEŚCICKA: - Co innego planować swoje działania, a co innego patrzeć na ich nieoczekiwane skutki. Bez względu na to, jak zginął Judasz, jego dzieje wskazują, że był postacią tragiczną. Samobójstwo dowodziłoby, że nie mógł udźwignąć ciężaru swoich czynów. Przestał widzieć dla siebie przyszłość - zawalił mu się świat. Musimy pamiętać, że my, wierzący, jesteśmy w lepszej sytuacji - wiemy więcej od Judasza, wiemy, że Chrystus zmartwychwstał, że zło nie ma ostatniego słowa. Judasz tego nie wiedział. Wyznał swoją winę, dokonał skruchy, ale nie liczył na przebaczenie. Trudno sobie wyobrazić, co musiał przeżywać.

- Co według współczesnej psychiatrii motywuje do podjęcia próby samobójczej?

MIEŚCICKA: - Takich czynników jest zawsze kilka. Zawsze próbie samobójczej towarzyszy utrata jakiegoś dużego dobra, bez którego osoba nie wyobraża sobie dalszego życia. Może to być utrata jakiejś bliskiej osoby, pracy czy szacunku. Drugim czynnikiem jest niewiara w głębszy sens rzeczywistości, np. w Bożą opatrzność czy Boże miłosierdzie. Często próbom samobójczym towarzyszy także brak pomocy ze strony innych ludzi, brak w nich oparcia, samotność. Wiele osób nie doznaje życzliwości i zrozumienia ze strony najbliższych. Żyją w poczuciu, że muszą sami dźwigać ciężar, który ich przytłacza. Zauważmy, że akceptacja człowieka nie wymaga akceptacji jego złych czynów. Więc cokolwiek człowiek zrobi, zawsze istnieje możliwość, by mu pomóc.

- Narzuca się porównanie Piotra i Judasza. Obu wiele łączy: przede wszystkim fakt, że byli wybrani przez Jezusa; prócz tego obaj spodziewali się mesjasza politycznego - myśleli "po ludzku", Piotra spotkały za to straszne słowa Jezusa: "Zejdź mi z oczu szatanie"; Judasz zdradził, Piotr trzykrotnie się wyparł Mistrza. Dlaczego Judasz skończył na szubienicy, a Piotr stał się opoką Kościoła?

MIKOŁEJKO: - Jedno sprostowanie: Judasz - jak myślę - nie tyle chciał sprowokować Jezusa, co tłum. Liczył, że jerozolimski tłum zamiast krzyczeć: "Ukrzyżuj go!", rzuci się na rzymskich żołnierzy. Przeliczył się - to przestroga dla wszystkich tych, którzy chcą zmieniać historię manipulując masami. Człowiek bowiem zawsze wymyka się z pęt takiej manipulacji.

Trzeba też przypomnieć w tym kontekście, że Judasza Iskariotę (to być może zniekształcone słowo siccarios, "sztyletnik") i Szymona Piotra (a także innego Szymona, tego z przydomkiem "Gorliwy") łączą bliskie związki z partią zelotów, owych religijno-politycznych gorliwców - dziś byśmy powiedzieli: terrorystów. Tyle że Judasz najwyraźniej działał bardziej planowo, a Piotr - spontanicznie.

MIEŚCICKA: - W tych wszystkich zmaganiach, planach, błędach, zawiedzionych nadziejach, a nawet zdradach, opisanych na kartach Ewangelii, możemy odnaleźć nasze współczesne zmagania, nadzieje i błędy. Dlatego byłabym ostrożna w potępianiu Judasza.

MIKOŁEJKO: - Judasz jest także - chcę tego czy nie - moim bratem. Mało tego: w każdym z nas jest Judasz, o czym świadczą nasze mniejsze czy większe zdrady wobec tych, z którymi pracujemy i żyjemy, i zdrady wobec siebie samych. Figura Judasza jest ponadto wygodna, bo przejęła starotestamentalną funkcję - tak jak to już zostało wspomniane - kozła ofiarnego. Zaryzykuję twierdzenie, że dotyczy to wszelkiego zła, również zła historycznego - chociażby postać Hitlera w naszym myśleniu także zaczęła pełnić podobną rolę. Zło przypisywane Hitlerowi nie jest przecież dziełem jednej osoby. Tego człowieka wypromował system przedwojennej demokracji - mam na myśli nie tylko Niemców, ale i rząd polski, który jako pierwszy uznał reżim nazistowski, także "przyzwoite" kraje Zachodu, które sprzedały Czechosłowację (najbardziej demokratyczny kraj w ówczesnej Europie) czy tych amerykańskich Żydów, którzy nie chcieli znać prawdy o losie swych europejskich pobratymców. Krótko mówiąc, trzymamy Judasza (a i inne uosobienia zła również) w niewoli pewnych stereotypów bardzo dla nas użytecznych. Mamy oto ucieleśnione zło i wyrazistego Antychrysta - a to się zawsze może przydać.

- Czy takie podejście do Judasza można pogodzić z duchem Ewangelii?

O. PIETRAS: - Musimy zdawać sobie sprawę, że kanoniczne ewangelie nie są podręcznikami historii. Zostały tak napisane, by być podręcznikami dla katechumenów, wprowadzając ich w prawdy wiary. Publiczna działalność Jezusa w ewangeliach synoptycznych trwa rok, w Ewangelii św. Jana natomiast trzy lata. Skąd ta różnica? Niewykluczone, iż stąd, że ok. roku 70 katechumenat trwał rok, a ok. roku 100 - już trzy lata, katechumeni otrzymali więc program najpierw rozpisany na rok, potem na trzy lata. Dla katechumena zbliżył się czas mesjański; ma się on zdecydować, czy chce zostać zanurzony przez wody chrztu w Ojcu, Synu i Duchu Świętym. Przedstawia mu się ryzyko takiej decyzji, ukazując różne postawy. Kapłani nie rozpoznali w Jezusie mesjasza, wydali na Niego wyrok śmierci, uczniowie uciekli, przyjaciele zdradzili. Przy krzyżu nie pozostał nikt, z wyjątkiem kobiet.

Jak już zwrócono uwagę, pośmiertna kariera Judasza jest coraz czarniejsza, analogicznie, tyle że na odwrót, jest z pośmiertną karierą Jana Apostoła - jest ona coraz jaśniejsza. Jan jest początkowo Synem Gromu, narwańcem, który chce palić wioski, zarozumialcem, który chce siedzieć po prawicy Pańskiej, z czasem staje się jednym z najważniejszych Apostołów. Dlaczego? Być może mamy do czynienia z dydaktyką, przedstawiającą pewne uproszczone czarno-białe wzorce. Dydaktyką, która mówi: zobacz i wybierz, jakim chcesz być, za kim chcesz iść.

- Jak zatem należy rozumieć niedawną wypowiedź Benedykta XVI, który - najwyraźniej nawiązując do opublikowania "Ewangelii Judasza" - nazwał tego Apostoła chciwcem, kłamcą, niezdolnym do nawrócenia i marnującym swoje zniszczone życie?

O. PIETRAS: - Nie wiem, co Papież chciał przez to powiedzieć. Być może chciał po prostu przypomnieć, co o Judaszu mówią Ewangelie kanoniczne. Ewangelii nie powinniśmy zmieniać. Czym innym jest dydaktyczny przekaz Ewangelii, a czym innym rozumienie konkretnego człowieka - Judasza, Piotra, uciekających Apostołów...

MIKOŁEJKO: - ...Piłata, który pytał: "Cóż to jest prawda", Barabasza...

O. PIETRAS: - Właśnie, to imię jest symboliczne: bar abba oznacza "syn ojca". Jezus również jest Synem Ojca. I znów natrafiamy na dydaktykę ewangeliczną. Katechumen musiał się opowiedzieć, tak jak tłum zgromadzony przed Piłatem, kogo chce mieć za ojca. Takie symboliczne czarno-białe schematy pomagają podjąć decyzję.

LIDIA MIEŚCICKA: - Nie jest jednak dobrze, kiedy w naszym duchowym rozwoju na nich się zatrzymujemy.

  • LIDIA MIEŚCICKA jest psychiatrą, pracuje jako psychoterapeutka w warszawskim ośrodku "Intra".
  • ZBIGNIEW MIKOŁEJKO jest filozofem i historykiem religii, kierownikiem Zakładu Badań nad Religią w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN oraz profesorem w Wyższej Warszawskiej Szkole Humanistycznej; ostatnio wydał "Żywoty świętych poprawione".
  • O. HENRYK PIETRAS jest jezuitą, patrologiem, kierownikiem Katedry Kultury Chrześcijańskiej Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej "Ignatianum", dyrektorem Wydawnictwa WAM, redaktorem czterech tomów "Dokumentów Soborów Powszechnych" i tomu "Acta Synodalia".

Rozmowa jest skróconym zapisem debaty zorganizowanej przez "TP" w ramach Targów Książki Katolickiej 23 kwietnia w dolnym kościele księży Marianów na warszawskich Stegnach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (21/2006)