Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To jedno ze sztandarowych śledztw za rządów PiS zakończyło się uniewinnieniem b. wiceprezydenta gminy Centrum Pawła Bujalskiego, sekretarza Ludwiki Wujec (działaczki opozycji w PRL) oraz trojga byłych samorządowców.
W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślał, że prokurator nie panował nad śledztwem, bezkrytycznie oskarżał, a areszty kilku oskarżonych można nazwać „wydobywczymi”. Najdłużej, bo aż 14 miesięcy, spędził w kryminale Paweł Bujalski, zastępca prezydenta gminy Centrum. Samorządowiec opowiadał, jak przyjeżdżał do jego celi ówczesny szef Centralnego Biura Śledczego Jarosław Marzec i namawiał do obciążania innych urzędników. Zeznania miały być przepustką na wolność. Pozostali samorządowcy, poza Ludwiką Wujec, również spędzili po kilka miesięcy za kratkami.
Urzędników oskarżono o branie łapówek na przełomie wieków, gdy Warszawą rządziła koalicja Unii Wolności i SLD (prezydentem był Paweł Piskorski). Mieli m.in. ustawiać przetargi dla prywatnych firm. Prokuratura oparła oskarżenie na zeznaniach b. urzędniczki, karanej za oszustwa, która po kolejnym aresztowaniu zdecydowała się na współpracę z prokuraturą.
Drugim filarem oskarżenia były zeznania nieżyjącego już radnego Bogdana Tyszkiewicza. Samorządowiec chętnie opowiadał agentom CBŚ o korupcji, bo sam był zagrożony więzieniem za łapówki. Przez lata był uważany za łącznika lokalnej władzy z gangiem pruszkowskim. Jeszcze przed oskarżeniem warszawskich urzędników został zamordowany. Jego zeznania były czytane z protokołów i nie można było ich zweryfikować w sądzie.