Efekt Koguta

Nasze rozważania chcielibyśmy dziś zacząć od amatorsko zmontowanej wariacji znanego porzekadła, która brzmiałaby tak oto: „Pańskie oko konia chudzi”.

22.01.2018

Czyta się kilka minut

Ten dziwny czasownik przyszedł nam do głowy w związku z ostatnimi wydarzeniami na tzw. polskiej scenie politycznej. Ale nie tylko, solidnie bowiem się namyśliwszy, uznaliśmy, że słowo „tuczy” jest w polszczyźnie słowem zasadniczo teoretycznym, zwłaszcza gdy używamy go w charakterze paraboli.

Otóż, jak wszyscy tu ponuro siedzimy, powinniśmy zrobić teraz solidny rachunek sumienia i szczerze rzec, że życie upłynęło nam głównie na „chudzeniu” i dekonstrukcji (by nie rzec na dewastacjach) niźli na jakimkolwiek tuczeniu, konstruowaniu czy naprawianiu. Zważmy, każdy we własnym burym sosie, ileż razy rozebraliśmy jakiś mechanizm, i porównajmy natychmiast, ile razy udało nam się ów mechanizm odbudować. Oto prawda jest taka, że w tuczeniu jesteśmy słabi, w „chudzeniu” zaś znakomici. Gdyśmy już ustalili fundament, spróbujmy coś skonstruować.

Oto weźmy dziś oryginalnie na tapetę naszego Gospodarza i żywioły weń buzujące, czyli manie burzenia i dekonstruowania, ale i budowania i konstruowania. Wbrew opiniom krążącym, które na podstawie tzw. rekonstrukcji rządu stawiają tezy o marszu partii Gospodarza ku wyborcom myślącym centralnie, stawiamy kontrtezę, że mianowicie czyn ów miał inną etiologię, tzn. była to po prostu niejako odruchowa, a mimowolna dekonstrukcja. Rząd zbudowany przez Gospodarza na fali wielkiej wiktorii był idealnie naoliwionym mechanizmem, w którym zestaw myśli, poglądów, charakterów, urody, mody ubraniowej, postur i wykształcenia składał się na najspójniej zbudowany zespół ludzi w bolesnej historii formowania polskich reprezentacji. Nic tam nie zgrzytało ani nie piszczało, był to chirurgiczny inox, zwany popularnie nierdzewką. Wszyscy tam radośnie chorowali na echolalię, zarówno tzw. natychmiastową, jak i odroczoną, były to idealnie takie same moduły sylabizujące i skandujące to samo, reagujące identycznie na bodźce Gospodarza, czy jak kto woli: na trzask jego biczyska. Komu się wydawało, że jest inaczej, temu się zaledwie wydawało właśnie.

Złudzenie, że coś można by w tym rządzie poprawić, podmienić jakąś część na sprawniej działającą, było złudzeniem w ujęciu najczystszym. I co? Jesteśmy blisko mety. Oto Gospodarz to rozmontował, rozkręcił, poluzował, odkręcił, rozkalibrował mutry i mufy, nierdzewkę zastąpił rdzewką, co tam chciał, to podrutował, ale też poprzecinał kabelki, a do szpar, z których rzekomo ciągnęło, poupychał zwitki gazet bądź jakieś pożółkłe watki. Niby zdawało się wszystkim, że Gospodarz dekonstruuje wyłącznie opozycję, że tamże piłuje i tnie, ale odkryciem naszym jest spostrzeżenie, że nie tylko. Jeśli ktoś kręci nosem na nasze tu twierdzenia, niechże się puknie w głowę swą gipsową i spróbuje nam wytłumaczyć, skąd zatem wziął się – to też nasz patent – tzw. Efekt Koguta. W czasach rządu Szydło Efekt Koguta był nieznany.

Przeglądając nasze kalendarze i notesy, widzimy, że Gospodarz ilekroć trzasnął z bicza, zawsze osiągał swe cele. Czy w czasach sprzed demolki byłoby możliwe skorzystanie przez jego ludzi z okoliczności tajemnicy głosowania w parlamencie? Przeciw biczysku Gospodarza? Nigdy. Tę zmianę nazywamy właśnie Efektem Koguta. Biczysko nie jest już straszne, a jego trzasku da się – w Efekcie Koguta – nie usłyszeć. Stąd nasze filologiczne brawury na temat porzekadła, stąd wzięło nam się owo zdanie brzmiące „Pańskie oko konia chudzi”. Bo takoż mniemamy, że chudzi. Gospodarz po latach uprawiania efektywnego chowu klatkowego zaczął nieoczekiwanie ekologizować. Przerzucił się na z gruntu ryzykowną i nieopłacalną metodę ściółkowania, to się musi skończyć kolejnym etapem, czyli hodowlą w warunkach wolnego wybiegu, a to oznacza problemy. Wielkie, inne i nowe.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2018