Ciasne drzwi

Wróćmy do Ewangelii z ostatniej niedzieli.

26.08.2013

Czyta się kilka minut

Chrystus mówi w niej do swoich uczniów (w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia): „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi” (Łk 13, 24). Tłumaczenie jest za słabe; słowo „usiłujcie” nie oddaje w pełni tego, co zawiera oryginalne, greckie słowo. Agonizomai znaczy „walczyć”, „zmagać się” – podjąć walkę (na polu bitwy, na stadionie sportowym, na sali sądowej). Jezus mówi więc: „walczcie/podejmijcie zmaganie o to, by wchodzić przez ciasne drzwi!”. Takie tłumaczenie rezonuje w nas niemal natychmiast dwoma pytaniami. Po pierwsze: dlaczego? Po drugie: z kim?

Przeciskanie się przez ciasne drzwi samo w sobie wydaje się rzeczą mało sensowną (a co dopiero walka o prawo do owego przeciskania się...). No, chyba że drzwi te prowadzą do rzeczywistości niezwykle pożądanej, naprawdę upragnionej – drzwi do skarbu, drzwi do najważniejszego w życiu celu – do miejsca, w którym spełni się moja wewnętrzna prawda; miejsca, poza którym nigdy nie uzyskam zaspokojenia.

Jezus mówi (zob. Łk 13, 25), że to są drzwi do domu – nie byle jakiego domu, ale domu rodzinnego – domu, którym rządzi Ojciec – św. Hieronim w łacińskim przekładzie określa go (Go!) mianem pater familias. Chodzi więc o ciasną bramę do rzeczywistości, jaką jest dla nas rodzinna wspólnota z Bogiem – wejście z Bogiem w relację miłości – taką, jaka łączy domowników – wejście w relację, która polega na byciu jeden dla drugiego, na oddawaniu życia dla drugiego. Kto z nas tego nie pragnie? Kto z nas tego nie chce? A jednak, to pragnienie nie może zostać zrealizowane bez walki! Walki z kim?

Odpowiedź brzmi: z sobą samym! Bo przecież nie z innymi! Droga do zbawienia nie jest wyścigiem z innymi: kto pierwszy dopadnie drzwi (co z tego, że ciasnych!); kto się przepchnie łokciami, by wyprzedzić innych. „Ciasne drzwi” nie znaczy „o wąskiej przepustowości” (zwłaszcza że czas przeciskania się przez nie jest ograniczony...). Do zbawienia idziemy razem – jako wspólnota, jako członki jednego ciała. Nie mamy się ze sobą ścigać, walczyć czy podgryzać. Mamy sobie wzajemnie pomagać.

Do stoczenia jest jednak walka z sobą samym. To w sobie mam największego przeciwnika pragnienia przepychania się przez ciasne drzwi. Nawet jeśli już wiem, o co chodzi w życiu i w spełnieniu własnego człowieczeństwa – trud, który stanowi bramę do tej rzeczywistości, obezwładnia mnie, przeraża, odciąga, antykatechizuje.

Także Jezus stoczył tę walkę – nazywamy ją agonią (por. agonizomai) w Ogrojcu. Ogrojec nie był jeszcze ciasną bramą; ciasną bramą był dla Jezusa krzyż. Ogrojec był walką, by dojść do bramy – walką aż do krwi (!) – zmaganiem z własną wolą: „Ojcze, nie moja, ale Twoja wola...”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2013