Stanisław Mancewicz: O wypoczynku

Ostatnio media skupiły się na tak zwanej sztucznej inteligencji. To wzmożenie przyjęliśmy z entuzjazmem, bo jesteśmy po prostu zwolennikami – powolnego na razie – procesu zamienienia inteligencji naturalnej, jakby biologicznej, na inteligencję syntetyczną. Im szybciej ten proces dobiegnie mety, tym lepiej. Dla nas wszystkich.

06.02.2023

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Zwolennicy rzewnej naturalności w każdej dziedzinie nie mogą być zadowoleni z głoszonej tu przez nas opinii, że inteligencja naturalna jest już przeżytkiem i ślepą uliczką, nad czym ćwierć-, pół- i w pełni inteligentne masy tak naprawdę się nie zastanawiają. Jest przeżytkiem, bo po prostu zanika, jako ten nietrenowany organ, który zaniknąć musi w związku z nieużywaniem. Zanikanie zdolności kojarzenia czegokolwiek z czymkolwiek jest zjawiskiem stosunkowo powolnym, wynikającym ze starzenia się komórek. Każdy z nas tego doświadcza. Gdy jednak patrzymy nie na jednego osobnika z kłopotami zdrowotnymi, a na ludzkość, musimy – póki to możliwe – zastanowić się nad przyszłością. Przyszłość zaś jawi się dobrze, dzięki sztucznej inteligencji właśnie.

Sztuczna inteligencja w ostatnich dniach była w naszych mediach reklamowana wyłącznie jako umożliwiająca pisanie szkolnych wypracowań z polskiego. Miała – jak wszystkie dziś informacje – wzbudzić lęk i niedowierzanie, a docelowo panikę i chaos, zwłaszcza w kręgach pedagogicznych i rodzicielskich. Czytaliśmy, że zwołano gdzieś zebranie polonistów, których uczono, jak rozpoznać wypracowanie syntetyczne od napisanego przez istotę metabolizującą. Dowiedzieliśmy się, że poziom wypracowań oscyluje wokół oceny dostatecznej, że sztuczna inteligencja pisze drewnianym językiem, ale za to ma ciut większy zasób słów od żywego ucznia. Usłyszeliśmy takoż, że dostępna już powszechnie i za darmo w internecie funkcja pisania wypracowań bądź streszczania lektur jest szkodliwa w każdym sensie – społecznie, kulturalnie, rozwojowo, psychologicznie i edukacyjnie. Że – tu i ówdzie to sugerowano – powinno się ją jakoś zablokować, zakazać jej używania, zamknąć to coś, co ją udostępnia, i tak dalej, i tak dalej. Można powiedzieć, że był to – jakże dobrze tu znany, trwający od dawien dawna – Ogólnopolski Festiwal Głupich Pomysłów (OFGUPO), plus klasyka Syndromu Bezradności Wobec Nowoczesności (ESBEWN). To ostatnie nie jest niczym nowym w historii ludzkości.

Rzecz jasna, nie mogliśmy się poddać histerii, odwracaniu się od faktów, niekojarzenia czegokolwiek z czymkolwiek. Nie możemy takoż się zgodzić na bezsensowne oskarżanie naszej zdrowej młodzieży, że teraz oto, zamiast pisać wypracowania na trójkę, zada maszynie napisanie wypracowania na trójkę, a wygospodarowany w ten sposób czas wolny przeznaczy na oglądanie filmików, na robienie filmików bądź że będzie grać w gry. Że to źle. No więc oczywiście, że tak będzie. Czeka nas po prostu odejście od tradycyjnie uprawianej edukacji i tradycyjnie uprawianego oceniania w szkole. I im szybciej zostanie to zrozumiane, tym lepiej. Na razie wygląda na to, że uczniowie będą niebawem siedzieć – dajmy na to, w piwiarni, tamże będą sobie wesoło gwarzyć i stukać się kuflami – a w tym czasie ich nauczyciele będą mozolnie stawiać trójki na wypracowaniach napisanych przez maszyny liczące.

Wyobraziliśmy to sobie i uznajemy niniejszym, że oczywiście tak może wyglądać okres przejściowy. Bo zanim zmieni się ustrój edukacyjny, to minister oświaty i kuratorzy będą się jednak kurczowo trzymać starych przyzwyczajeń i przekonania, że za słabo napisane wypracowanie z polskiego należy postawić ocenę co najwyżej dostateczną. Co będzie potem? Gdy już wszyscy się zorientują i uwierzą, że to nie ma sensu? To chyba jasne. Wypracowania napisane przez sztuczną inteligencję będzie oceniać sztuczna inteligencja. Nauczyciele odetchną i pójdą do piwiarni. No dobrze, a co potem? Potem czeka nas świat, w którym tylko sztuczna inteligencja będzie pisać i czytać, tylko ona będzie się uczyć. A my? Co my będziemy robić? Będziemy sobie odpoczywać.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2023

W druku ukazał się pod tytułem: O wypoczynku