Groźna odmiana wyobraźni

Mój drogi Piołunie, co może diabłu pokrzyżować plany? Popsuć naszą misterną robotę?

06.09.2015

Czyta się kilka minut

W pierwszym odruchu wskażesz zapewne na sprawy wielkie i oczywiste: miłość, nadzieję, wiarę, mądrość czy prawdę. Ja jednak chciałbym zwrócić Twą uwagę na… wyobraźnię.

Naturalnie nie chodzi mi o człeczą zdolność do bezproduktywnego fantazjowania, do snucia barwnie absurdalnych historii. Prawdziwie groźna jest odmiana wyobraźni, która pozwala wejść w buty bliźniego; postawić się na jego miejscu. A także uświadomić sobie praktyczne skutki różnych teorii i sądów, którym człek zwykł wierzyć bez mrugnięcia okiem.

Dobra wiadomość jest taka, drogi Piołunie, że większość pacjentów wspomnianą umiejętnością nie dysponuje bądź utrzymuje ją w stanie permanentnego uśpienia. Nic w tym zresztą dziwnego. Korzystanie z tego rodzaju wyobraźni komplikuje życie i budzi wyrzuty sumienia, drastycznie pogarszając komfort bytowania. Nieraz każe działać wbrew własnym przekonaniom i interesom. Niszczy też jedno z najprzyjemniejszych odczuć, których doświadcza ludzka istota – uczucie przejawiające się w cudownie prostych słowach: „Mam zawsze rację”.

Stary Kontynent zalewa właśnie fala uchodźców – choć mówiąc o uchodźcach postępujemy tak, jakbyśmy słodkimi perfumami chcieli zatuszować smród łajna. To nie uchodźcy, lecz nienasycona szarańcza. Pasożyty, które nie licząc się z prawem i obyczajami, usiłują wedrzeć się do naszego domu. A kiedy to robactwo dostanie się do środka, będzie bezkarnie żerować na owocach dobrobytu, na który tak długo i ciężko musieliśmy pracować, podczas gdy ciapate nieroby leżały brzuchami do góry. Te dzikusy nie uszanują żadnych świętości; już teraz swoim odrażającym wyglądem i nieokrzesanym zachowaniem psują porządnym ludziom zasłużony urlop na plażach Hellady bądź Italii.

I to jest, drogi Piołunie, właściwy poziom postrzegania problemu. Naszym pacjentom jedynie zaszkodzić mogłaby próba wyobrażenia sobie, dlaczego tysiące desperatów ryzykują życie, płynąc przez morze na prowizorycznych tratwach i cieknących łajbach. Nikomu nie trzeba też ckliwych opowiastek o tonących matkach, które idąc pod wodę wciskały niemowlęta innym rozbitkom. Tak to już jest, drogi Piołunie – człek jest twardy i odporny na moralne szantaże, dopóki cudze cierpienie, pragnienie i głód, ból i choroba, strata i śmierć nie nabiorą dlań wyrazistszych kształtów. Dopiero gdy z bliska zobaczy twarz potrzebującego, mięknie jak masło rzucone na rozgrzaną patelnię.

W ramach przestrogi przed zgubnym działaniem wyobraźni, drogi Piołunie, przytoczę tu historię, którą przed laty opowiadał żydowski pisarzyna – nawiasem mówiąc, to typek, za którym jakoś szczególnie nie przepadam. Otóż jego kolega po fachu jechał z szoferem, który z niewzruszoną pewnością twierdził, że Żydzi muszą wymordować wszystkich Arabów.

„A kto pana zdaniem powinien pozabijać tych wszystkich Arabów?” – podstępnie pyta pasażer. Szofer: „Jak to kto? My! Izraelscy Żydzi! Musimy! Nie mamy wyboru, pomyśl pan, co oni nam wyrządzają każdego dnia!”. Rozmówca jednak nie odpuszcza: „Ale jak pan myśli, kto powinien się do tego zabrać? Policja? A może wojsko? Straż pożarna? Ekipy medyczne? Kto ma to robić?”. Tu kierowca nieco się zawahał, ale wreszcie mówi: „Chyba powinniśmy się sprawiedliwie podzielić, każdy z nas musi zabić kilku”. „No dobrze – dopytuje pasażer – przypuśćmy, że przydzielono panu blok mieszkalny w pańskim mieście, Hajfie, więc puka pan albo dzwoni do wszystkich drzwi i pyta: »Przepraszam, czy przypadkiem nie jest pan Arabem? Czy pani jest Arabką?«. I jeżeli odpowiadają, że tak, strzela pan do nich. Potem, gdy kończy pan obchód tego bloku i wybiera się pan do domu, gdzieś z czwartego piętra dobiega pańskich uszu płacz niemowlęcia. Czy wróciłby pan i zabił to dziecko? Tak czy nie?”.

Zapada długa cisza. W końcu szofer mówi do pasażera: „Wie pan co, pan jest bardzo okrutnym człowiekiem”.


Twój kochający stryj Krętacz ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2015