Zwycięstwo prymusa

Panujący prezydent wygrał wybory i zachował władzę w Senegalu, uchodzącym za wzór demokratycznych obyczajów w całej Afryce.
w cyklu STRONA ŚWIATA

05.03.2019

Czyta się kilka minut

Prezydent Macky Sall z prezydentem Emmanuelem Macronem podczas wizyty francuskiego przywódcy w Senegalu, Dakar, luty 2018 r. / Fot. Ludovic Marin / AFP Photo / East News /
Prezydent Macky Sall z prezydentem Emmanuelem Macronem podczas wizyty francuskiego przywódcy w Senegalu, Dakar, luty 2018 r. / Fot. Ludovic Marin / AFP Photo / East News /

W przeprowadzonych w ostatnią niedzielę lutego wyborach urzędujący od siedmiu lat prezydent Macky Sall zdobył prawie dwie trzecie głosów: zwyciężył już w pierwszej turze, bez potrzeby przeprowadzania dogrywki. W elekcji wzięło udział dwie trzecie wyborców, uznano ją za uczciwą, rywale prezydenta zrezygnowali nawet ze składania skarg do sądu, co w Afryce staje się powoli codziennością (przegrani w niedawnych wyborach w Nigerii, a wcześniej w Kongu, zaskarżyli wyborcze wyniki). Mimo tak wyraźnego zwycięstwa, mieszkańcy 15-milionowego młodego kraju (statystyczny Senegalczyk liczy 19 lat) narzekają jednak na rządy Macky’ego „Budowniczego” i wcale nie uważają, by sprawy w Senegalu miały się najlepiej.

Wielka budowa

Na przydomek „budowniczego” dobiegający sześćdziesiątki Sall, geolog z wykształcenia, zasłużył sobie imponującymi inwestycjami, przeprowadzonymi podczas pierwszej prezydenckiej siedmiolatki. Dzięki dobrej koniunkturze, a także chińskim i francuskim kredytom i inwestycjom, oparta na rolnictwie, rybołówstwie, produkcji cementu oraz wydobyciu fosforytów senegalska gospodarka zaczęła rozwijać się w tempie 6-7 procent rocznie. Prezydent pobudował nowe, supernowoczesne lotnisko w stołecznym Dakarze, a także jeszcze nowocześniejszą, superszybką linię kolejową łączącą lotnisko z miastem. Pobudowano most nad rzeką Gambią, łączący Senegal z sąsiadką, imienniczką rzeki, oraz wiele kilometrów nowych dróg, rozwinięto sieć internetu, wzniesiono centrum konferencyjne, hotele i nowiutką arenę do rozgrywania tradycyjnych walk zapaśniczych, najpopularniejszego sportu w Senegalu. Pod koniec zeszłego roku w Dakarze otwarte zostało także najnowocześniejsze w całej Afryce Muzeum Czarnej Cywilizacji, o którym marzył już pierwszy prezydent kraju, Leopold Sedar Senghor, poeta i jeden z twórców ruchu „negritude”. Nowe lotnisko i muzeum umocniło jeszcze pozycję Dakaru jako metropolii Afryki Zachodniej. Za rządów Macky’ego „Budowniczego” rozpoczęto też prace przy budowie nowej, nieodległej od Dakaru stolicy, wznoszonego „od zera” miasta Diamniadio.


Czytaj także: Marcin Żyła o Muzeum Czarnej Cywilizacji w Dakarze


Ubiegając się drugą kadencję prezydent zapowiadał, że zyski z wydobycia złóż ropy naftowej sprawią, że w dziele unowocześniania Senegalu będzie mógł sobie pozwolić na jeszcze większy rozmach i dopiero wtedy zajmie się poważnie tworzeniem miejsc pracy dla młodzieży, rozwojem kolei, rybołówstwa, turystyki.

Przeciwnicy prezydenta wytykali mu jednak, że budował drogi, ale nie troszczył się o tych, którzy mieliby z nich korzystać. Na inwestycyjnym boomie skorzystali głównie bogacze ze stołecznej elity, a także przedsiębiorcy z Chin i Francji, a życie większości Senegalczyków wcale się nie poprawiło. Klepią biedę, jak klepali (Senegal wciąż zaliczany jest do najbiedniejszych krajów świata), połowa wiosek nie ma prądu, a pozbawieni widoków na pracę i godne życie młodzi Senegalczycy ruszają za chlebem do zachodniej Europy. A choć wydobycia ropy naftowej z senegalskich złóż jeszcze na dobre nie rozpoczęto, już pojawiły się pierwsze oskarżenia dakarskich dygnitarzy o korupcję. „W ciągu siedmiu lat panowania Macky’ego Salla nieliczni bardzo się wzbogacili, ale większość zbiedniała jeszcze bardziej” – twierdził Idriss Seck, były premier, główny rywal „Budowniczego” w walce o prezydenturę, który zdobył w wyborach nieco ponad 20 proc. głosów.


Polecamy: Strona świata - specjalny serwis "TP" z reportażami i analizami Wojciecha Jagielskiego


Za niebezpiecznego dla prezydenta rywala uważano także 44-letniego politycznego żółtodzioba, byłego poborcę podatkowego Ousmane’a Sonko. W kampanii wyborczej odwoływał się on do nacjonalizmu i uczuć religijnych Senegalczyków (ponad 90 proc. wyznaje islam), krytykował oderwanie dakarskich elit od rzeczywistości i ich obojętność na niedolę uboższych rodaków, a także uległość senegalskiego rządu wobec byłej metropolii  kolonialnej, Francji. Ostatecznie Sonko zdobył w wyborach 16 proc. głosów.

Macky Sall, choć uchodził za zdecydowanego faworyta, nie mógł być pewny wygranej już w pierwszej rundzie. Dogrywki zaś, w której rywale mogliby się zjednoczyć przeciwko niemu, wolał za wszelką cenę uniknąć. Żaden z dotychczasowych prezydentów Senegalu nie został usunięty z urzędu już po pierwszej kadencji, ale Sall nie zamierzał akurat w taki sposób zapisać się w historii kraju.

Rzadki ptak

Senegal od lat zadziwia Afrykę. Już pierwszy prezydent kraju, wspomniany Leopold Senghor (1960-1980) dobrowolnie złożył urząd w czasach, gdy inni afrykańscy Ojcowie Niepodległości uważali, że należy im on się dożywotnio. W latach 70., gdy niemal powszednim sposobem zdobywania władzy stały się w Afryce wojskowe zamachy stanu, w Senegalu żołnierze trzymali się od polityki z dala.

Pod koniec lat 80., gdy demokratyczne rewolucje z Europy Wschodniej przelały się na południe od Sahary, Senegal był jednym z pierwszych państw kontynentu, gdzie zezwolono na działalność opozycyjnych partii, a w 2000 r. panujący od 20 lat prezydent Abdou Diouf przegrał wybory z przywódcą opozycji Abdoulaye Wade’em i bez sprzeciwu ustąpił mu miejsca.

Na ironię losu zakrawa, że Wade, wieloletni dysydent i ludowy bohater, jeden z najbardziej zasłużonych dla senegalskiej demokracji, stał się jej największym zagrożeniem. Uległszy pokusie władzy, nie zamierzał z niej rezygnować mimo sędziwego wieku (85 lat) i zapisu w konstytucji, ograniczającego prezydenckie panowanie do dwóch kadencji. Po zakończeniu drugiej, w 2012 r., stanął ponownie do wyborów, a przywódcy opozycji obawiali się, że uzależniony od władzy, sfałszuje wybory, byle jej nie stracić. Pierwszą wyborczą rundę Wade wygrał, a Senegalowi zaczęto przepowiadać uliczną rewolucję, na wzór tych, które właśnie przetoczyły się przez kraje Maghrebu, Tunezję, Libię i Egipt. W dogrywce jednak, w której zmierzył się ze swoim byłym premierem Mackym Sallem, Wade przegrał i pogodził się z porażką. Sall zaś dokonał wyczynu, który w Senegalu staje się normą, ale w Afryce wciąż jest rzadkością – w uczciwych wyborach pokonał urzędującego i ubiegającego się o reelekcję prezydenta.

Swoją wyjątkowość Senegal zawdzięcza m.in. młodzieży i jej buntowi z maja 1968 r. Biorąc wzór z rówieśników z Francji, USA, Wielkiej Brytanii i Niemiec, senegalscy studenci również podnieśli rewoltę, domagając się reform i wolności, i niemal doprowadzając do upadku ówczesny rząd Senghora.

Młodzi mają dość

Tamten bunt dał początek silnemu ruchowi studenckiemu, który przyczynił się do powstania ruchu obywatelskiego i licznych organizacji, zabiegających o przestrzeganie demokratycznych swobód i obyczajów. Za rządów Dioufa, studenci i obrońcy praw człowieka wspierali Wade’a. W 2012 r., gdy Wade gotów był podeptać konstytucję, byle zachować władzę, studenci i obrońcy demokracji z ruchu „Y’en a Marre – Mamy dość” stanęli po stronie Macky’ego Salla. W lutowych wyborach opuścili go, choć na szczęście dla „Budowniczego” nie rzucili mu jeszcze wyzwania.

Młodzi, zawiedzeni sposobem, w jaki „Budowniczy” zarządza senegalską gospodarką i dzieli dochody, jakie przyniosła, rozczarowani są też stylem rządów prezydenta. Spełnił co prawda złożoną przed wyborami obietnicę i skrócił prezydencką kadencję z siedmiu lat do pięciu (plebiscyt w tej sprawie przeprowadzono w 2016 r.), ale nie ogłosił przedterminowych wyborów i rządził pełną siedmiolatkę. A poprawiona w zeszłym roku ordynacja wyborcza wykluczyła z elekcji jego najpoważniejszych rywali.

Uznając potrzebę ograniczenia liczby pretendentów stających do wyborów na posłów i prezydenta, władze zobowiązały kandydatów do obowiązku wcześniejszego zebrania podpisów, popierających ich kandydatury (co najmniej jedną setną wyborców w każdym z 14 regionów administracyjnych kraju). W ten sposób do tegorocznych wyborów zakwalifikowano jedynie siedmiu pretendentów, z których ostatecznie odpadło jeszcze dwóch, w dodatku najgroźniejszych rywali prezydenta. Obaj, popularny burmistrz Dakaru Khalifa Sall (przypadkowa zbieżność nazwisk) oraz Karim Wade, syn starego prezydenta, zostali wykluczeni z powodu wyroków więzienia za korupcję, na jakie zostali skazani przez dakarskie sądy (skazany w 2017 r. na pięć lat były burmistrz odsiaduje wyrok; Wade, skazany na sześć lat w 2015 r., został ułaskawiony przez prezydenta). W ten sposób najstarsze, senegalskie partie polityczne, Partia Socjalistyczna (Senghor, Diouf) i Socjaldemokratyczna (Wade), po raz pierwszy od niepodległości w 1960 roku w wyborach prezydenckich nie miały swoich kandydatów i oskarżyły „Budowniczego”, że walcząc z korupcją tropi złodziei wyłącznie pośród swoich politycznych przeciwników.


Czytaj także: Muzyka buntowników - Wojciech Jagielski o Yossou N'Dourze i innych afrykańskich artystach mających związki z polityką


Senegalski rapper Oumar „Thiat” Toure, jeden z przywódców ruchu „Mamy dość” twierdzi, że pod rządami „Budowniczego” demokracja w Senegalu zaczyna się mieć gorzej. W całej Afryce, w której młodzież stanowi ponad połowę ludności, rozczarowanie przywódcami i polityką sprawia, że coraz większym autorytetem wśród nastolatków cieszą się popularni muzycy. W 2012 r. do wygranej Macky’ego Salla przyczynił się najbardziej znany z senegalskich muzyków Youssou N’Dour. Sam zamierzał się ubiegać o prezydenturę, ale gdy został wykluczony z wyborów (wykreślono go pod zarzutem, że nie zebrał wymaganej liczby głosów poparcia), wezwał rodaków, by oddali głosy na Salla. „Budowniczy” zrobił go swoim ministrem od kultury i rozrywki. Okazało się jednak, że muzyk nie odnalazł się w roli urzędnika. W 2013 r. został odwołany ze stanowiska ministra i został prezydenckim doradcą i specem od tego, jak rozsławiać Senegal w świecie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej