Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
MICHAŁ SOWIŃSKI: O edukacji, szczególnie tej szkolnej, sporo ostatnio rozmawiamy.
IRENA CIEŚLIŃSKA: To dobrze! Trudno o ważniejszy temat. Świat się zmienia i edukacja też się musi zmienić – wszyscy na świecie to czują i każdego to dotyczy. XIX-wieczny pomysł, by młodego człowieka wyposażyć w „podstawową wiedzę ludzkości”, jest wyraźnie skazany na niepowodzenie, choćby dlatego, że tej wiedzy jest coraz więcej. Puchnąca podstawa staje się pigułką nie do przełknięcia. Zatem zamiast koncentrować się na przekazywaniu wiedzy, powinniśmy stawiać na rozwój umiejętności. Umiejętności uczenia się, współpracy, dogadywania się z innymi ludźmi. Zdolności dostrzegania i rozwiązywania problemów. Krytycznego myślenia i odwagi mierzenia się z nieznanym. Tymczasem te właśnie podstawowe kompetencje dusimy, zamiast rozwijać, bo przez kilka lat ćwiczymy ludzi głównie w zapamiętywaniu tego, co napisane w podręczniku. W zeszłym roku robiliśmy badania, aby sprawdzić, co sami kilkunastoletni uczniowie uważają w edukacji szkolnej za wartościowe. I okazało się, że poza pisaniem i czytaniem pojawiło się niewiele wątków.
Tyle zmarnowanych okazji, żeby zarażać ciekawością do świata…
Weźmy na przykład biologię – ile tu możemy się dowiedzieć o sobie i świecie dookoła! Tylko dlaczego zaczynamy od nauki o komórkach? Punktem wyjścia powinno być zawsze to, co człowiekowi najbliższe, co widzi i czego doświadcza na co dzień. Komórki są oczywiście ważne, ale na początku wydają się zupełnie odklejone od życia, zniechęcają do pogłębiania wiedzy o przyrodzie. A ile osób, które skończyły szkołę ponadpodstawową, wie, gdzie ma trzustkę i do czego ona służy?
Często nie chodzi nawet o to, że tej wiedzy jest za dużo czy jest niepotrzebna – bywa po prostu, że system jej przekazywania jest źle zaprojektowany. Oddzielenie wiedzy szkolnej od życiowych doświadczeń buduje przekonanie o jej nieprzydatności. A w dalszej kolejności – rodzi taką postawę, że przez szkołę trzeba się jakoś przemęczyć, żeby potem w końcu zająć się istotnymi sprawami, a nie nauką. W szkole uczniowie dowiadują się o mejozie i wojnach fenickich, a w domach trwa dyskusja o szczepieniach i wojnie w Ukrainie.
Jaki więc powinien być cel edukacji?
Rozwijanie samodzielności poznawczej i umiejętności współpracy. Te same nastolatki, które wskazywały, że w szkole stykają się z przytłaczającą ilością nieprzydatnej, z ich punktu widzenia, wiedzy, mówiły, że marzy im się lekcja pod nazwą „przyszłe życie”. Chcą się usamodzielnić, rozwijać, doskonalić. Chcą podejmować wyzwania. Chcą je sami określać. Gdyby rodzice, starając się ustrzec dziecko przed problemami, zawsze dostarczali mu gotowych rozwiązań, pozbawiliby go okazji do doskonalenia własnej pomysłowości. Czemu dostarczamy tyle gotowych rozwiązań w szkole?
Byłoby naiwnością spodziewać się, że każdy odkryje wszystko sam. Po co?
Oczywiście. Ale ilekroć coś komuś tłumaczymy od A do Z – nieważne, czy dziecku czy dorosłemu – odbieramy mu możliwość i wielką przyjemność odkrycia tego samemu. Nawet jeżeli dajemy komuś trochę swobody, na przykład pozwalając robić samodzielnie eksperymenty, to na wstępie i tak czujemy potrzebę, żeby wszystko dokładnie wytłumaczyć. Żeby tylko przypadkiem coś nie poszło źle. A co w tym właściwie złego, że ktoś popełni na początku parę błędów? Istnieje w edukacji wiele modeli, w których przede wszystkim podąża się za ciekawością samego ucznia – nie zmusza się do sztywnego trzymania się ram programu, a to niestety rzadkie w naszej szkole. Z badań wynika, że robi tak tylko kilkanaście procent nauczycieli. Co gorsza, im wyższy stopień edukacji, tym częściej dominuje przekaz słowny i wyjaśnienia, rzadziej – metody stymulujące samodzielność myślenia.
W praktyce to jednak trudne.
Wymaga dużo determinacji i odwagi. Miałam nauczyciela matematyki, który trójki stawiał za dobre chęci, czwórki za niezłe wyniki ze sprawdzianów i odpowiedzi, ale piątki tylko za zadawanie dobrych pytań. To dopiero była odwaga – przecież na część z tych pytań sam nie znał odpowiedzi i otwarcie się do tego przyznawał. Przeskok między zupełnie różnymi filozofiami nauczania widać dobrze, gdy młodzi ludzie idą na studia albo robią doktoraty – tam jest już wymagana duża samodzielność, co dla wielu okazuje się nie lada wyzwaniem. W szkole niestety nie wychowujemy do samodzielności. Tworzymy też fałszywe przekonanie, że gmach wiedzy jest doskonały i skończony, a główna sprawność, jaką należy opanować, to gra w „memory” – dobieranie właściwej odpowiedzi do zadanego pytania. Mało mówimy o najciekawszym, o tych obszarach, w których odpowiedzi jeszcze nie ma. A te przecież są najbardziej inspirujące.
Czeka nas przewrót?
Wolę mówić o ewolucji pewnego skomplikowanego ekosystemu. Nazwa naszej nagrody właśnie do tego nawiązuje. Nie chodzi o jeden przewrót, tylko o całą ich serię, o lokalne zmiany, poszukiwanie nowych rozwiązań, czasami metodą prób i błędów. Jedni inspirują drugich i powoli wypracowujemy coraz to lepsze rozwiązania. Gdyby ktoś wymyślił jeden idealny model edukacji, dostałby za to Nobla, a nam zostałoby jedynie jego wdrażanie. Niestety, to tak nie działa.
Czyli dla kogo jest Nagroda Przewroty?
Nie ma ograniczeń. Szukamy ludzi, którzy działają w szkole i poza nią. Chcemy wyróżnić działania kierowane zarówno do młodych ludzi, jak i dorosłych, bo edukacja nie ogranicza się wyłącznie do szkoły. Uczymy się nowych rzeczy całe życie, ale w edukacji chodzi również o budowanie lepszych, głębszych relacji międzyludzkich, o zdobywanie kluczowych dla funkcjonowania w dzisiejszym świecie umiejętności. Chcemy nagradzać ludzi i instytucje, które myślą i działają w tym właśnie duchu.
Rozmawiał Michał Sowiński
Irena Cieślińska – dyrektor programowa w Centrum Nauki Kopernik. Przez lata pracowała w Katedrze Metod Matematycznych na Wydziale Fizyki UW. W latach 2001-2005 redaktor naczelna miesięcznika „Wiedza i Życie”.
Członkowie jury Nagrody Przewroty o wyzwaniach, przed jakimi stoi dziś edukacja w Polsce:
Przy tak dużej dostępności wiedzy dzieci powinny być uczone tego, jak weryfikować jej źródła. Zamiast całkowicie deprecjonować wiarygodność internetu, trzeba uczyć, jak mądrze z niego korzystać. Dlatego program powinien zostać okrojony z części zagadnień wymagających uczenia pamięciowego na rzecz nauki odpowiedniego korzystania z narzędzi cyfrowych.
Agnieszka Graclik, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, zoolożka, edukatorka, popularyzatorka nauki
Samodzielność jest nierozerwalnie związana z odpowiedzialnością, którą chcemy przekazać w sztafecie pokoleń. Podobnie jak ze wsparciem, które nie może odbierać jednostce samostanowienia i odpowiedzialności. Młody człowiek wybierze np. formę dotarcia do szkoły – spacer, rower czy hulajnoga elektryczna, a my powinniśmy zadbać o kartę rowerową czy odpowiedzialne korzystanie z tej hulajnogi.
Michał Senk, dyrektor Centrum Myśli Jana Pawła II, wieloletni instruktor harcerski
Na nieznaną przyszłość potrzebujemy edukacji, która na nowo wyważa równowagę pomiędzy wiedzą a kompetencjami pozwalającymi działać. Wszyscy uczniowie i uczennice powinni z edukacji wynosić doświadczenie sprawczości, to ono w największym stopniu buduje podmiotowość.
Jędrzej Witkowski, prezes zarządu Centrum Edukacji Obywatelskiej, doktor socjologii i politolog
Szkoła (czyli nauczyciele) powinna nauczyć się strategii radzenia sobie z najróżniejszymi kryzysami współczesności. Z tego punktu widzenia jesteśmy w idealnym momencie – w sytuacji kryzysu, który zaprasza nas do takiej właśnie lekcji transformacji społecznej.
Sławomir Kasprzak, dyrektor Zespołu Szkół Licealnych i Technicznych nr 1 w Warszawie, inżynier mechanik
Jeśli nie zwiększymy zaufania do uczniów: ich kompetencji, wiedzy osobistej, strategii myślenia, zainteresowania własnym rozwojem, jeśli nie przestaniemy myśleć, że uczeń uczy się tylko wtedy, gdy jest nauczany, a wyjście poza standard treści programowych jest niemożliwe, bo „to jest dla nich za trudne”, nie zmienimy szkoły.
Dorota Klus-Stańska, kierownik Zakładu Badań nad Dzieciństwem i Szkołą na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.
Na zgłoszenia do nagrody Przewroty czekamy do 25 marca 2024 r. Więcej na www.nagroda.kopernik.org.pl.