Wyciągnięta ręka, cofnięta noga

Nasze Kościoły wciąż traktują się konkurencyjnie. Boimy się, że ktoś poprzestawia nam w głowie albo uważamy, że my musimy zrobić to innym.

22.01.2007

Czyta się kilka minut

MARCIN WITAN: - Podczas Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan boleśnie uświadamiamy sobie, jak nam do tej jedności daleko. Wy szczególnie angażujecie się w wysiłki na rzecz jedności...

JULIA LEWANDOWSKA: - Byłam do niedawna przewodniczącą Komisji Młodzieży Polskiej Rady Ekumenicznej, Marta jest przedstawicielką swojego Kościoła w tej komisji.

MARTA OTRĘBSKA: - Komisja skupia młodych ludzi z siedmiu kościołów Polskiej Rady Ekumenicznej, czyli z Ewangelicko--Augsburskiego, Ewangelicko-Reformowanego, Ewangelicko-Metodystycznego, Prawosławnego, Starokatolickiego Mariawitów, Polskokatolickiego i Chrześcijan Baptystów, współpracujemy także z Sekcją Młodzieżową warszawskiego KIK-u. W tym roku rozpoczęliśmy organizowanie cyklu młodzieżowych nabożeństw ekumenicznych, odbywających się raz w miesiącu, za każdym razem w innym kościele. Najbliższe odbędzie się 26 stycznia o godz. 18 w kościele ewangelicko-augsburskim Św. Trójcy na pl. Małachowskiego w Warszawie. Zasadą jest, że Kościół goszczący przygotowuje nabożeństwo według własnej liturgii i tradycji.

- Skąd decyzja, żeby przyjąć akurat tę zasadę?

JL: - Są dwa sposoby organizowania nabożeństw ekumenicznych. Pierwszy polega na przyznaniu każdemu z Kościołów jego "działki", np. zaśpiewa chór prawosławny, modlitwa będzie w tradycji reformowanej, Słowo Boże zaś wygłosi ksiądz rzymskokatolicki. Wtedy każdy ma niby znaleźć coś dla siebie, a tak naprawdę nikt się w tym nie odnajduje. Drugi sposób, który właśnie wprowadzamy, zasadza się na "daniu ujścia" swojej własnej pobożności, zorganizowaniu nabożeństwa w jednolitej tradycji danego Kościoła.

MO: - Przedstawiciele innych wyznań uczą się wtedy szacunku dla faktu, że w różny sposób oddajemy cześć temu samemu Bogu. Nie po to, aby coś od siebie przejmować, ale żeby się poznawać, rozumieć i traktować na równi. Bardzo ważne w tych nabożeństwach wydaje mi się to, żebyśmy przestali się bać siebie nawzajem.

- Bać się?

MO: - Może to politycznie niepoprawne, ale wydaje mi się, że nasze Kościoły traktują się konkurencyjnie. Zapominają, że jesteśmy po tej samej stronie: ci z Chrystusem wobec tych, co przeciw Niemu. I że nie chodzi o to, jak drugiemu Kościołowi odebrać wyznawców czy "zewangelizować ich" na naszą modłę. Boimy się, że ktoś poprzestawia nam w głowie albo uważamy, że my musimy zrobić to innym. Brak nam więc zaufania, nie jesteśmy pewni siły swoich przekonań. Dlatego wyciąga się rękę do współpracy, ale jednocześnie na wszelki wypadek cofa nogę pół kroku.

Na motto całego cyklu wybraliśmy cytat z Pierwszego Listu Pawła do Koryntian: "Zachęcam więc was, bracia, przez wzgląd na imię naszego Pana, Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli zgodni i aby nie było wśród was rozłamów. (...) Każdy z was mówi: należę do Pawła; ja do Apollosa; ja do Kefasa; ja zaś do Chrystusa. Czy Chrystus jest podzielony?". Zależy nam, młodzi z różnych Kościołów poznawali się, zobaczyli, że inni nie gryzą. Choć nadal na agapach, jakie odbywają się po nabożeństwach, młodzież raczej trzyma się w grupach wyznaniowych. Tak jest łatwiej...

- Jak zaczęło się wasze zaangażowanie w ekumenizm?

JL: - Skoro jesteśmy powołani do jedności, nie unifikacji, to powinniśmy się o to starać. Mam jednak wrażenie, że moje zaangażowanie przypomina walkę z wiatrakami. Ekumenizmem interesuje się niewiele osób, często kończy się tylko na mówieniu o potrzebie jedności. Widzę brak zainteresowania naszych Kościołów, które jedynie delegują członków Komisji Młodzieży.

MO: - Moje zaangażowanie wiąże się z historią mojego życia. Nie lubię słowa "ekumenizm", wolę mówić po prostu "chrześcijaństwo". Jako dziecko chodziłam na katolicką religię. Ale byłam z tym sama, moja rodzina nie była wierząca, przestałam wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Wewnętrzna uczciwość nakazała mi odejść z Kościoła. Dopiero kiedy miałam 24 lata, doświadczyłam spotkania z Jezusem, który odmienił moje poplątane życie. Wydawało mi się oczywiste, że wszyscy, którzy także Go spotkali, powinni dzielić się tym z innymi. Po wielu poszukiwaniach zostałam w Kościele luterańskim, którego nauka jest mi najbliższa. Nie uważam jednak, że to jedyna możliwa i słuszna interpretacja chrześcijaństwa, nie czuję się w niczym lepsza od chrześcijan innych wyznań. Już nie.

- Jednak przekonanie o tym, że prawda jest wielowątkowa, nie jest zbyt powszechne.

JL: - Pytanie, dlaczego. Abstrahując od historycznych zaszłości, wynika to z polskich realiów. Ponad 90 proc. Polaków to rzymscy katolicy, którzy nawet jeśli chcą się zaangażować ekumenicznie, to nie bardzo mogą, bo tam, gdzie mieszkają, po prostu nie ma chrześcijan innych wyznań. Po drugie, często myślą, że ponieważ jest ich tak dużo, nie muszą interesować się mniejszościami. Bywa też, że Kościoły mniejszościowe uważają, iż za wszelką cenę muszą chronić swoją tożsamość, nie dać się wchłonąć...

MO: - ...i prowadzi to do określania swojej tożsamości w opozycji, przez odróżnienie. W naszych pseudochrześcijańskich kłótniach - bo kłótnia nie może być chrześcijańska - motywujemy się niby dążeniem do prawdy, chcąc przy tym zdefiniować wszystkie drobne szczegóły, żeby opracować jedną receptę na chrześcijaństwo. Ponieważ właśnie w szczegółach się różnimy, nie możemy dojść do porozumienia. Zapominamy, że fundamentem jest Pan Bóg, a On pozostaje dla nas tajemnicą.

- A więc może właśnie dzięki młodym ludziom dialog ekumeniczny może wejść na nowe tory?

JL: - Parę lat temu byłam na Ekumenicznym Forum Katechetycznym, w którym uczestniczyli katecheci z Kościołów Polskiej Rady Ekumenicznej i Kościoła rzymskokatolickiego. Debatowali o tym, jaka jest młodzież i czego oczekuje, a ja miałam wrażenie, że mówią nie o młodzieży, jaką znam, lecz o sobie z czasów, kiedy byli młodzi. Dziś młodzież nie ma takich uprzedzeń, zahamowań, pamięci o historycznych zaszłościach, jakie mają starsi. My dopiero zaczynamy, ale ekumenizm w wydaniu nowego pokolenia będzie inny.

MO: - Przede wszystkim mamy szansę na pracę od podstaw, w codzienności, przez zwykłą przyjaźń. A myślę też, że w naszych zlaicyzowanych czasach bardzo potrzebna jest rozmowa o Jezusie i Jego miłości. Wyznania mają tu mniejsze znaczenie. Mogą stać się pretekstem do rozmowy, ale nie mogą być jej istotą. Jako chrześcijanie potrzebujemy wzajemnie wzmacniać się świadectwami tego, co Bóg robi w naszym życiu. Mam przyjaciela, z którym tak rozmawiam i niedawno zdałam sobie sprawę, że nie wiem, jakiego jest wyznania. Nigdy nie miało to znaczenia.

Długo miałam bardzo krytyczny stosunek do Kościoła rzymskokatolickiego. Wychowałam się w nim jako dziecko i niczego w nim nie rozumiałam, później nawróciłam się w innym miejscu i dopiero po jakimś czasie stwierdziłam, że w tym Kościele głoszona jest Ewangelia, której chyba musiałam nie słyszeć.

- Jakie są najtrudniejsze miejsca w poszukiwaniu jedności?

MO: - Dla mnie najbardziej bolesne jest to, że w wielu kościołach chrześcijańskich czuję się jak w domu, ale nie jestem wpuszczana "do kuchni" - nie mogę przystąpić do Komunii, ponieważ inaczej rozumiem sposób, w jaki Jezus jest w niej obecny. Kto z nas ma monopol na to, żeby to autorytatywnie stwierdzić? I tak to, co powinno nas łączyć najbardziej, najbardziej dzieli. Mam nadzieję, że w niebie Pan Bóg nas zawstydzi, karmiąc dokładnie tak samo...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2007