Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Cytaty wyrwane z kontekstu, pomniki wątpliwej wartości artystycznej (nawet jeżeli spiżowe), upychanie na listach lektur – to wszystko podręcznikowy wręcz przepis na to, by zniechęcić do sięgania po same teksty.
Tadeuszowi Różewiczowi udało się jednak wymknąć z tej matni. Po części to zasługa samego autora, który poświęcił kilka dekad na skuteczne nakłuwanie owego balona, który wielu jeszcze za jego życia niestrudzenie próbowało pompować. To jednak za mało, aby wytłumaczyć, dlaczego do Różewicza wciąż się wraca – dlaczego sięgają po niego inni poeci, reżyserzy, krytycy, studenci i ich profesorowie oraz wszyscy czytelnicy, poszukujący literatury najwyższej próby.
Rozwiązanie tej zagadki jest banalnie proste, bo tkwi w samych tekstach Różewicza. Niepokojących, rozedrganych w częstotliwościach, które korespondują z naszą rzeczywistością, wciąż aktualnych mimo upływu wielu dekad.
Nie muszą jednak Państwo wierzyć mi na słowo – proszę przeczytać nasz dodatek, powstały z okazji setnej rocznicy urodzin Autora. Osobiście ręczę, że nie ma w nim żadnych nadętych balonów. ©℗