The Beatles: "Let It Be... Naked"

Let It Be jest czymś w rodzaju dzieła otwartego. Ten wielowątkowy projekt zmieniał się w trakcie powstawania; planowano film, nową płytę z premierowym programem nagranym na żywo. W styczniu 1969 roku zespół pracował w wielkiej filmowej hali, przy stale włączonych magnetofonach i kamerach, potem w studiu, a raz na dachu londyńskiej kamienicy przy Saville Row 3.

25.01.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Powstało i pozostało mnóstwo materiału muzycznego, dialogowego i zdjęciowego. Część utworów znalazła się na płycie “Let It Be" (1970), opracowanej przez Phila Spectora. W większości świetnie zachowano atmosferę nagrywania na żywo, bez dubli i nakładek. Piosenki poprzedzane i kończone są gadaniem, próbowaniem instrumentów i głosów. Ale w paru tytułach Spector przedobrzył, dodając smyczki, blachę i chóry. Ofiarą takiej orkiestracji okazał się McCartney, którego piękna, liryczna ballada “The Long And Winding Road" została niemiłosiernie przesłodzona. Także “Across The Universe" Lennona napompowano uduchowioną aranżacją, jakby sama piosenka nie miała wystarczająco wzruszającej głębi.

“Let It Be... Naked" oczyszcza piosenki Beatlesów z aranżacyjnego blichtru. Szkoda przecież, że zrezygnowano z walorów dokumentacyjno-jamowych, obcinając wspomniane przed chwilą wstępy i epilogi oraz rezygnując z dwóch krótkich zabawnych piosenek. Dodano (za to) “Don’t Let Me Down" oraz drugi dysk z rozmowami muzyków i kawałkami nagrań. Podniesiony został poziom dynamiczny, dźwięk jest pełniejszy, więcej jest też powietrza do wybrzmiewania. Jakby powiedział Norwid, słucha się tych piosenek w coraz głębszych głębiach.

Zdarzyła się też jedna rzecz dziwna. Otóż w piosence “Let It Be" z 1970 roku, gdzieś pod koniec trzeciej minuty, Starr, zmieniając sposób uderzeń w bębny, wprowadził pewną polirytmiczność. W wersji opublikowanej teraz nie ma tego świetnego efektu. Niemniej dobrze żyć w czasach, kiedy ukazują się nowe płyty Beatlesów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2004