Stallman: wolnościowa alternatywa

Richard Stallman to amerykański haker i programista, który jako pierwszy poruszył problem kłopotów licencyjnych w kwestii dzielenia się wiedzą dotyczącą programowania komputerów.

06.02.2012

Czyta się kilka minut

Zaczęło się od tego, że jeszcze jako pracownik Laboratorium Sztucznej Inteligencji w MIT chciał poprawić program obsługujący drukarkę zainstalowaną w instytucie. Oryginalny nie działał zbyt dobrze, a dla młodego programisty było to wyzwanie połączone z chęcią niesienia innym pomocy.

Wyjaśnijmy: program to zbiór instrukcji wykonywanych przez komputer. Kod źródłowy to z kolei postać programu, nad którą pracuje programista. Jest jak przepis kucharski, a powstały z niego program to danie po ugotowaniu. Trudno ulepszyć recepturę potrawy, mając tylko gotowe danie. Aby coś zmienić, potrzebny jest przepis, którym dodatkowo można się podzielić z przyjaciółmi. Tak samo trudno coś ulepszyć w programie komputerowym, gdy nie ma się dostępu do kodu źródłowego.

Stallmanowi, który chciał poprawić obsługę drukarki, producent jej oprogramowania odmówił dostępu właśnie do kodu źródłowego. Rozczarowany haker zauważył, że takie podejście doprowadzi do zablokowania innowacji w świecie komputerów, a pomaganie innym – i programistom, i użytkownikom – stanie się bardzo utrudnione. „Wyobraź sobie świat, w którym nie możesz podzielić się przepisem kulinarnym, a jeśli to zrobisz, nazwą cię piratem i wtrącą do więzienia” – mówił Stallman w dokumencie telewizyjnym „The Code” (Arte, 2001). Wizja świata, w którym pogłębianie wiedzy zależy wyłącznie od zamożności, była dla niego druzgocąca i postanowił to zmienić.

Tak w 1984 r. narodził się Projekt GNU. Rok później powstała Fundacja Wolnego Oprogramowania (Free Software Foundation), która do tej pory sprawuje pieczę nad GNU i innymi przedsięwzięciami tzw. wolnego oprogramowania. Dzięki temu projektowi udało się stworzyć komputerowy system operacyjny GNU/Linux, który każdy może dowolnie wykorzystywać, dystrybuować i ulepszać.

W 2001 r. idee Stallmana rozciągnięto na obszar całej kultury niematerialnej i dzięki pracy prawnika Lawrence’a Lessiga, sformalizowano postulaty tzw. ruchu wolnej kultury. W jego ramach zaczęto konstruować wolne licencje, których celem nie jest ograniczenie odbiorcy, lecz danie mu praw do rozpowszechniania i/lub modyfikowania dzieł. Dziś możemy publikować np. na tzw. licencji Creative Commons (zobacz www.creativecommons.pl) i dzielić się twórczością z innymi, pozwalając im na użytkowanie, dystrybuowanie, a czasem nawet zmienianie tak wydanych materiałów. Pod warunkiem: jeśli sami będą chcieli takie treści rozpowszechniać, to na identycznej licencji.

Niektórzy twierdzą, że to praktycznie komunizm. Tyle że w komunizmie ludzie są zmuszani do dzielenia się z innymi nawet wtedy, gdy sami nie mają w nadmiarze. Zaś w prawdziwie wolnościowym modelu dzielenia się twórczością można raczej mówić o komunitarianizmie – udostępnianiu czegoś innym z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie stoi to w żaden sposób w sprzeczności z prawem twórcy do wynagrodzenia czy do ochrony dzieła, jeśli taka jest wola autora. To po prostu alternatywa dla twórczości traktowanej jako praca zarobkowa.

Twórcy wolnego oprogramowania czy wolnej kultury mogą potępiać etyczną stronę blokowania komunikacji społecznej przez ograniczanie możliwości rozpowszechniania wiedzy, jednak nie postulują przymusu dzielenia się, pozostawiając tę kwestię każdemu do osobistego rozstrzygnięcia.

PAWEŁ WILK jest programistą i specjalistą ds. bezpieczeństwa informacji w LogicalTrust. Uczestniczy w tworzeniu projektów w ramach Ruchu Wolnego Oprogramowania. Publikował m.in. w „Chipie” i „Pulsie Biznesu”.

Na życzenie autora tekst publikujemy na licencji Creative Commons CC BY-SA 3.0 PL: zezwala ona na kopiowanie, zmienianie, rozprowadzanie, przedstawianie i wykonywanie utworu tak długo, jak tylko na utwory zależne będzie udzielana taka sama licencja.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2012