Sposoby na niemożliwość

Często mamy poczucie, że nie żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Niezdrowe układy w pracy, niekompetencja urzędników, brud na klatce schodowej, a tu jeszcze głód w Afryce i przemoc w Iraku... Pojawia się pytanie, czy naprawdę nic nie da się zrobić. Czy ja nie mógłbym czegoś zrobić?.

25.09.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Albo też jest inaczej. Powiodło się nam. Mamy nie najgorzej płatną pracę, stabilizację. Cóż, kiedy wiemy, że innym się nie udało, że są w Polsce niedożywione dzieci, maltretowane zwierzęta, osoby bezdomne. Mamy jakieś poczucie długu wobec innych, chcielibyśmy coś dla nich zrobić...

A może po prostu mamy trochę wolnego czasu. Po szkole nie jesteśmy zainteresowani typowymi zabawami rówieśników albo, jeśli jesteśmy na emeryturze, spędzanie całego dnia przed telewizorem uważamy za niemądre. Czujemy, że przydałoby się zrobić coś, co miałoby sens, pozwoliło nam być pożytecznym.

Potrzeba działania może wynikać z różnych przyczyn, także z przekonań religijnych, chęci naprawienia szkody, spłaty długu wobec społeczeństwa, udowodnienia sobie, że stać mnie na więcej. Oczywiście nie jest zupełnie bez znaczenia, czy ktoś pomaga w akcji humanitarnej, bo czuje do tego powołanie, czy dlatego, że liczy na zdobyte doświadczenie i lepszą pozycję na rynku pracy. Ale mimo wszystko efekt jest podobny - czujemy potrzebę zaangażowania.

  • Kowalski zmienia świat

Stefan Bratkowski, który od dziesiątków lat namawia ludzi do samoorganizacji i aktywności obywatelskiej, w wydanej w 1980 r. książeczce “Nie tak stromo pod tę górę" o znaczącym podtytule “poradnik dla tych, którzy nie wiedzą, że nic się nie da zrobić", pisał: “Kowalscy zmieniają rządy, ale rządy nie zmieniają Kowalskich. Kowalscy zmieniać się mogą tylko sami". Prawda ta, nigdzie chyba tak dobrze nie przetestowana jak w Polsce, nie jest ciągle zbyt popularna. Wydaje się nam, że to nie my jesteśmy odpowiedzialni za otaczającą nas rzeczywistość. Uważamy, że ona skrzeczy, bo mamy złe prawo. Lepszy rząd poprawi nam prawo, i to rozwiąże nasze problemy. Unia Europejska zaś poprawi nam rząd, który wreszcie zacznie słuchać obywateli. Takie rozumowanie nie jest całkiem pozbawione podstaw: są rzeczy, których nie da się załatwić bez zmiany prawa czy nastawienia urzędników, złe prawo czy niekontrolowani urzędnicy mogą wiele popsuć. Dlatego jeżeli chce się działać społecznie, trzeba uważnie patrzeć na ręce administracji, aby np. zebrane w zbiórkach publicznych pieniądze na sprzęt medyczny nie były listkiem figowym środków marnotrawionych w służbie zdrowia.

Jak zdobyć przekonanie, że może się udać?

Zachęcam do czytania książek Stefana Bratkowskiego, z których jedna “Kilka sposobów na niemożliwość, czyli poradnik dla tych, którzy nie wiedzą, że nic się nie da zrobić" jest do przeczytania w wirtualnej bibliotece Fundacji Centrum Prasowe dla Krajów Europy Środkowo-Wschodniej: .

  • Jeden procent - pierwszy krok

Pamiętając, że trzeba pilnować polityków i urzędników, by przynajmniej nie przeszkadzali obywatelom w podejmowanych przez nich działaniach, trzeba zawsze podkreślać, że bardzo wiele problemów da się rozwiązać szybciej i skuteczniej przez bezpośrednie działanie obywateli niż przez długotrwały proces legislacyjny. Wyobraźmy sobie próbę zaradzenia niedożywieniu dzieci. Można lokalnie organizować zbiórki żywności albo w akcjach ogólnopolskich zbierać pieniądze na obiady w szkołach. Można też wywrzeć presję na rząd, by to administracja organizowała takie dożywianie. Pieniądze i tak pójdą z naszej kieszeni (mała pociecha, że z i tak płaconych podatków, bo aby dać tutaj, trzeba zabrać gdzie indziej), dodatkowo trzeba będzie zapewne opłacić rozbudowę administracji, która do nowych zadań bedzie chciała zatrudnić nowych ludzi.

Czy jest szansa na przekazanie naszych pieniędzy na pomoc tym dzieciom (albo na jakiś inny ważny społecznie cel) bez pośrednictwa budżetu? Otóż od dwóch lat mamy, co prawda w ograniczonym zakresie, taką szansę: możemy jeden procent naszych podatków przekazać konkretnej organizacji pozarządowej zamiast wrzucać go do bezdennego worka zwanego budżetem.

Z drugiej strony nie jest już dla nikogo tajemnicą, że konsumenci stają się coraz większą siłą, mogą “zmuszać" wielkie koncerny do zajęcia się problemami współczesnego świata. Zaangażowanie społeczne biznesu jest prostym efektem świadomości konsumentów. Jeżeli chcemy działać społecznie - nauczmy “społecznie działać" nasze pieniądze.

Jak pieniędzmi wspierać ważne cele?

Wiele cennych informacji na temat wspierania działalności społecznej można zdobyć kontaktując się z Akademią Rozwoju Filantropii w Polsce: www.filantropia.org.pl. Jeżeli chcesz się dowiedzieć, jak Twoje pieniądze kształtują świat, możesz zajrzeć na stronę Polskiej Zielonej Sieci: .

  • Wolontariat - wtajemniczenie

Prawdziwy społecznik nie poprzestanie na darowiźnie. Dysponujemy przecież czymś, co jest co najmniej równie cenne jak pieniądze - czasem. I możemy ofiarować go innym. Możemy poświęcić w tygodniu godzinę, czasem więcej, na to, by wspomóc jakąś cenną inicjatywę. Nie musi to być od razu międzynarodowa akcja - można po prostu pomóc sąsiadowi. Jednak, jeśli poświęcamy swój czas, chcielibyśmy mieć poczucie, że będzie dobrze wykorzystany: dobrze być wolontariuszem w organizacji, która na nas czeka, ma przygotowaną dobrze zorganizowaną pracę i dobre słowo na “do widzenia".

Wolontariat ma tę ważną zaletę (niektórzy uważają, że to wada), że nie wymaga angażowania się bez reszty. Pozwala godzinę poświęcić na ekologię, a godzinę na zabawę z dziećmi. Nie chodzi tu w gruncie rzeczy o dalekosiężne cele. Sąsiadka potrzebuje pomocy, w lokalnym stowarzyszeniu poszukują rąk do pracy, więc jestem i pomagam. Bo ci ze stowarzyszenia robią fajne rzeczy, a sąsiadka jest moją sąsiadką.

Komu oddać swój czas?

Najlepiej rozejrzeć się w najbliższym otoczeniu. Tam zawsze jest wiele do zrobienia. Jeżeli jednak szukacie czegoś specjalnego, warto przyglądać się wyspecjalizowanym organizacjom, które pomagają wolontariuszom. Pomocne adresy: Centra wolontariatu (www.wolontariat.org.pl), pismo wolontariuszy “Pomagamy" ) i studencki wolontariat ).

  • Wartości i inni

Postawy społecznikowskiej nie można się nauczyć. Ktoś, kto nie czuje potrzeby działania dla innych, dla kogo dobro wspólne nie jest równie ważne jak prywatny interes, nie stanie się społecznikiem. Może pracować w organizacji pozarządowej, może być nawet sprawnym realizatorem projektów, których cele są społecznie użyteczne, może być wolontariuszem, który w wolnym czasie pomoże w realizacji jakiegoś szczytnego celu, ale społecznikiem nie będzie. Bo bycie społecznikiem to opowiedzenie się po jakiejś stronie; decyzja, że działalność na rzecz wartości jest dla mnie najistotniejsza. Nie znaczy to, że robię coś ważniejszego niż inni, że np. pomoc dzieciom niepełnosprawnym jest ważniejsza niż pomoc bezdomnym (lub odwrotnie). To znaczy tyle, że znalazłem formę aktywności społecznej, której chcę się poświęcić.

Parafrazując tezy de Tocquevilla: gdy Amerykanin chce działać społecznie, przyłącza się do jakiegoś stowarzyszenia, jeżeli chęć ta dopadnie Polaka, zakłada on nowe stowarzyszenie. Nie będąc przeciwnikiem takich inicjatyw (o tym za chwilę), chcę podkreślić, że dużo prościej włączyć się w działania już podjęte niż zaczynać wszystko od początku. W tej chwili zarejestrowanych jest w Polsce ok. 45 tys. stowarzyszeń i 7 tys. fundacji. Znalezienie takiej, w której można byłoby realizować nasze wartości, nie powinno sprawiać trudności. “Znaleźć" nie oznacza oczywiście, że się w tej organizacji odnajdziemy, ale zakładanie z góry, że mamy najlepsze pomysły i niczego się od innych nie możemy nauczyć, nie jest dobrym punktem wyjścia. Razem można więcej - taka jest główna idea społecznego zaangażowania.

Co robią inni?

Jeżeli szukasz organizacji pozarządowych, zajrzyj przede wszystkim do bazy danych Stowarzyszenia KLON/JAWOR: .

  • Nieformalnie i formalnie

Nieformalne układy kojarzą się nam z kumoterstwem i próbą obejścia prawa - dlatego z nieufnością patrzymy na to, co nie zostało zarejestrowane w sądzie. Jednak dla działań społecznych właśnie grupa nieformalna jest podstawową formą działania. Aby wspólnie posprzątać pobliski park, nie trzeba rejestracji; wystarczy się skrzyknąć i po prostu to zrobić. Jest to więc bardzo wygodna forma zrealizowania konkretnej akcji - pod warunkiem, że nie wymaga oficjalnego obracania pieniędzmi. Ale przecież bardzo wiele da się zrobić bez pieniędzy. W ten sposób działać mogą wszelkie grupy wsparcia czy samopomocy, inicjatywy sąsiedzkie. Znam wiele organizacji, którym czas poświęcony na formalne kwestie związane z rejestracją i osobowością prawną odebrał zapał i energię.

Ale co wtedy, gdy nasza działalność zaczęła się dobrze rozwijać? Tak dobrze, że warto byłoby postarać się o jakieś drobne pieniądze z gminy, by np. kupić potrzebne materiały? Ludzie z pomysłem zawsze mogą liczyć na to, że jakieś pieniądze się znajdą. Co więcej, jest duża szansa, że znajdzie się instytucja (np. ośrodek pomocy społecznej, dom kultury, szkoła) albo organizacja społeczna, która zapewni obsługę prawno-finansową przedsięwzięcia. W specyficznych warunkach można w takiej organizacji stworzyć wydzielony program, który pomoże od strony formalnej wspomóc inicjatywę obywatelską (wystarczy wspomnieć, że Stowarzyszenie na rzecz FIP, organizujące obecne IV Ogólnopolskie Forum Inicjatyw Pozarządowych, zaczynało jako program w innym stowarzyszeniu).

Jak się podłączyć?

Dobrym przykładem wsparcia nieformalnych inicjatyw przez inne organizacje i instytucje jest inicjatywa Centrów Aktywności Lokalnej ), która umiała w wielu miejscach w Polsce stworzyć organizacyjne zaplecze dla działań obywatelskich.

  • Stowarzyszenie, czyli demokracja

A jeżeli planujemy działalność długofalową? Najlepiej jeśli mamy już wokół siebie innych chętnych (z formalnych względów potrzeba co najmniej piętnastu) i pierwsze sukcesy na koncie - możemy się wówczas zarejestrować jako stowarzyszenie. Nie trzeba funduszu zakładowego, wystarczy statut, zebranie założycielskie i wysłanie odpowiednich papierów do Krajowego Rejestru Sądowego. Stowarzyszenie ma już własną strukturę (wybierane władze, komisję rewizyjną), osobowość prawną, niezależność, możliwość swobodnego (oczywiście w oparciu o zapisy statutu) dysponowania uzyskanymi środkami, ale za cenę prowadzenia rachunkowości, odpowiedniej dokumentacji i konieczności przestrzegania formalnych procedur.

Jak zostać ojcem-założycielem?

Jak założyć stowarzyszenie, fundację? Jak zarejestrować organizację pożytku publicznego? Porady prawne m.in. na stronie .

  • Fundacja, czyli kapitał

Istota tego, czym powinna być fundacja, nie jest dookreślona w ustawie, co niejednokrotnie powodowało nieporozumienia - od masowego ruchu rejestracji fundacji w nadziei na zwolnienia podatkowe (i trochę ze strachu przed demokratyczną walką o władzę) aż do określenia w jednym z rządowych dokumentów z 1994 r. fundacji jako przykładu “nowej formy przestępczości gospodarczej". Wydaje się jednak, że coraz częściej fundacja traktowana jest, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, jako forma prawna, w której pewien społeczny cel powiązany jest z pieniędzmi przeznaczonymi na jego realizację. Warto więc zakładać fundację, gdy naszym kapitałem nie są ludzie (ich czas i umiejętności), ale właśnie pieniądze lub inne materialne dobra (prawa autorskie, nieruchomości itp.).

Zarówno stowarzyszenia, jak i fundacje (bo to najczęściej stosowane prawne formy działania organizacji pozarządowych) mogą ubiegać się o status organizacji pożytku publicznego. Status ten, przyznany przez sąd, wiąże się zarówno z pewnymi udogodnieniami w działalności społecznej, jak i z dodatkowymi obowiązkami. Wiele organizacji chwali sobie ten status (chociażby z uwagi na otrzymane w ramach 1 proc. środki - w sumie za zeszły rok podatkowy otrzymały one ponad 41 mln zł, a za 2003 r. - ponad 10 mln zł), inne uważają, że to “gra nie warta świeczki", bo ta dodatkowa rejestracja na niewiele im się przydała. Niewątpliwie każda organizacja powinna rozważyć możliwość ubiegania się o ten dodatkowy status.

***

Zaangażowanie w działalność społeczną - niezależnie od tego, czy w formie darowizny na społeczną inicjatywę, w formie przystąpienia do już istniejącego stowarzyszenia, zaangażowania się jako wolontariusz albo utworzenia nowej organizacji pozarządowej - powoduje, że włączamy się w wielki ruch, którego celem jest zmiana. Zmiana świata instytucji, aby stał się bardziej przyjazny dla ludzi, oraz zmiana w samych ludziach, aby byli bardziej przyjaźni dla innych i świata. W tej rodzinie nie wszyscy się ze sobą zgadzamy, często spieramy się o rozumienie podstawowych wartości, ale jesteśmy przekonani, że także od nas zależy to, co się będzie z nami działo. I nie chcemy popełnić grzechu zaniechania.

Gdzie szukać informacji?

Wiadomości o głównych debatach w sektorze organizacji pozarządowych, o organizacjach wspierających inne organizacje i reprezentujących ich interesy:

PIOTR FRĄCZAK pracuje w Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Jest założycielem i wieloletnim redaktorem naczelnym pism Trzeciego Sektora “ASOCJACJE" (później “DZIĘKUJĘ") i autorem wielu publikacji poświęconych teorii i promocji idei społeczeństwa obywatelskiego i trzeciego sektora.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2005

Artykuł pochodzi z dodatku „Rzecz obywatelska (39/2005)