SPORY: na okrągło

Czy mamy do czynienia z nową otwartością w debatach o Kościele? Jakim językiem mówimy o sprawach kontrowersyjnych? Jak reagujemy na afery i skandale?.

22.05.2006

Czyta się kilka minut

Już dawno biskupi nie wypowiadali tak jawnie opinii tak sprzecznych. Za przykład niech posłuży ujawniony w lutym list prezydium Episkopatu, w którym jego przewodniczący, wiceprzewodniczący i sekretarz generalny upomnieli prowincjała redemptorystów za zaangażowanie polityczne Radia Maryja i Telewizji Trwam. Tymczasem od ich stanowiska zdystansował się na łamach "Naszego Dziennika" bp Antoni Dydycz: "Jest mi przykro, że tak dziwnie został potraktowany Ojciec Prowincjał. Chcę Go za to przeprosić i życzyć, aby troska o wierność katolickiej nauce społecznej znalazła większe zrozumienie we wszystkich środkach przekazu w Polsce".

Jak interpretować podobne sygnały: pęka pielęgnowany przez okres komunizmu monolit? Czy Kościołowi grożą głębokie podziały? A może nie należy się obawiać, ponieważ weszliśmy w naturalny okres indywidualizacji postaw i opinii? Są publicyści, którzy wieszczą nową otwartość w dyskusjach o Kościele: oto zaczynamy rozmawiać o tematach będących dotychczas tabu bądź okrytych wstydliwym milczeniem. Jako dowód wymienia się przede wszystkim wypowiedzi Stanisława Obirka, słynącego jeszcze jako jezuita z publicznego głoszenia poglądów, które innym ugrzęzłyby w gardle, np. przestróg, że Jan Paweł II stał się w Polsce złotym cielcem.

W zeszłym roku Obirek opuścił zakon, na dodatek porzucił kapłaństwo. Jego odejście rozegrało się w okolicznościach jak na rodzime standardy bezprecedensowych. Bo Obirek odchodził nie w ciszy i bez rozgłosu, ale postanowił opublikować książkowy wywiad "Przed Bogiem". Andrzejowi Brzezieckiemu i Jarosławowi Makowskiemu raz jeszcze zaprezentował kluczowe punkty krytyki - począwszy od wyjaśnienia, że odchodzi, ponieważ duchowne instytucje krępują mentalną swobodę, a skończywszy np. na zarzucie ograniczania roli kobiet w codziennym życiu Kościoła. W ślad za książką poszły materiały w prasie, okraszone aluzjami do życia prywatnego bohatera.

"Przed Bogiem" spotkało się z szerokim wachlarzem komentarzy: od pochwał za intelektualną odwagę (sporo głosów spoza Kościoła) po krytykę (głównie wewnątrz Kościoła). Nawet ostrą krytykę łagodziły jednak istotne zastrzeżenia. I tak np. Zbigniew Nosowski pisał, że książka eks-zakonnika jest jak niedobre kazanie: niechlujna, pełna merytorycznych błędów i powierzchownych opinii. Jednak, podkreślał redaktor naczelny "Więzi", nawet z niedobrego kazania można wyciągnąć pożytek, bo "trzeba się zastanowić, jak odpowiedzieć na pytania, jakie z wielką pasją stawia Stanisław Obirek. Jeśli odcedzić jego zapalczywość i niesprawiedliwość, można dostrzec realne problemy".

Czy w polskim Kościele rozmawia się o sprawach ważnych? Zgoda, po książce Obirka przez media przetoczyła się burza. Jednak - po pierwsze - dyskusja nie wykroczyła w gruncie rzeczy poza krąg dyżurnych publicystów. Nikogo nie zaskoczyło, że rzuconą przez Obirka rękawicę podniósł jako jedyny spośród hierarchów abp Józef Życiński. Po drugie, dyskutowano na ogół nie tyle o problemach, ile o personaliach i środowiskowych etykietach - o samym Obirku, o katolickich liberałach, o projekcie archipelagów ortodoksji... Nawet biorąc pod uwagę zainicjowaną przez ks. Tomasza Węcławskiego "Tygodnikową" dysputę o "Trzech procesach" albo prowokowane przez

o. Tadeusza Bartosia spory o stan teologii w Polsce, można mówić nie o zmianach, ale w najlepszym razie bolesnych narodzinach nowego dyskursu.

Dlaczego większość debat utyka w martwym punkcie? Główną przyczyną, zwłaszcza w środowiskach duchownych, wydaje się złudne przekonanie, że okrągłe słowo albo milczenie pozwolą wygasić punkty zapalne i zachować błogosławione status quo. Bo przywołane na początku artykułu, mocne i jednoznaczne słowa bp. Dydycza można zrównoważyć wypowiedzią abp. Józefa Michalika. Na pytanie, czy prowincjał redemptorystów odpowiedział na list prezydium Episkopatu, metropolita przemyski odparł, że nie, ale "twórczy dialog zawsze poszerza horyzonty". Z kolei pytany o list Sekretariatu Stanu, w którym Watykan ponaglał biskupów, aby zajęli się "uciążliwą sprawą" Radia Maryja, abp Sławoj Leszek Głódź skomentował: "Chodzi o to, żeby było jeszcze lepiej". Niełatwo powstrzymać się przed pytaniem: skoro jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle?

Podobna logika zwycięża często w chwilach dla Kościoła trudnych, gdy potrzeba rozsądnego zarządzania kryzysowego.

A przecież warto byłoby zatroszczyć się o działania wyprzedzające; czy nie należało rozwiązać sprawy abp. Juliusza Paetza jeszcze przed opublikowaniem demaskatorskich artykułów? Gdy zaś za późno na prewencję, liczy się wyważona reakcja na skandal; czy jedynym głosem kurii w Przemyślu w sprawie skazanego za pedofilię księdza z Tylawy musiały być fałszywe oskarżenia pod adresem dziennikarzy? W tych dniach przed krakowską kurią stoi pytanie, co zrobić z zapowiedzią ks. Tadeusza Zaleskiego, że po wizycie Benedykta XVI upubliczni listę księży, którzy donosili m.in. na ks. Józefa Tischnera... Burzy trudno będzie uniknąć, ale może przemyślana rekacja pozwoli powiedzieć: "O szczęśliwa wino. Stało się, ale z kryzysu wyszliśmy wzmocnieni i wiarygodni".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2006