Sławiańsk się dźwiga

Na głównym placu miasta mnóstwo dzieci. Aż trudno uwierzyć, że wszystkie są stąd. Bawią się pod Leninem. Pomnik wodza rewolucji nie upadł, ale został okraszony ukraińską flagą.

23.08.2014

Czyta się kilka minut

Czwartek, 21 sierpnia. Pod Radą Miejską w Sławiańsku, stojącą za plecami Lenina, nie ma już kolejek czekających na pomoc humanitarną. Od miesiąca jest prąd i woda. Sklepy są dobrze zaopatrzone i w większości działają. Wiele osób przesiaduje w barach. Ci, którzy mieli do czego wrócić, mogą wieść normalne życie. Sławiańsk już od dawna nie był tak beztroski.

Gorzej jest tylko na obrzeżach miasta, gdzie na skutek walk zniszczono lub uszkodzono wiele budynków. Powoli trwają remonty, ale w niektórych przypadkach w grę wchodzi jedynie zbudowanie ich na nowo.

Powrót do domu

Po ucieczce prorosyjskich separatystów na początku lipca, miasto było w tragicznym stanie – bez wody, bez prądu [o sytuacji wyzwolonych przez ukraińską armię miast na wschodzie kraju pisaliśmy w „TP” nr 29 – red.]. Mieszkańcy, którzy zostali w Sławiańsku, byli wygłodzeni. Niektórzy z braku pożywienia i wody słaniali się na nogach. Inni cierpliwie czekali na chleb, który im wydawano pod Radą Miejską. Wsparcie jest udzielane miastu do tej pory. Pomaga m.in. ONZ.

Według przedstawianych szacunków z niemal 120 tys. mieszkańców zostało tylko 40 tys. To, że Sławiańsk opustoszał, było widać gołym okiem – poza bojownikami na ulicach nie było praktycznie nikogo.

– Do miasta wróciła mniej więcej połowa tych, którzy uciekli – mówi Serhij, mieszkaniec Sławiańska. W czasie walk był w mieście, bo nie miał dokąd uciec. Na dworcu z pociągu ekspresowego – który ze względu bezpieczeństwa nie jeździ już do Doniecka – wysiada sporo ludzi. Niektórzy przywożą ze sobą jedzenie, inni rzeczy potrzebne do remontu. Z przymusowych wakacji wraca też grupa dzieci.

Polowanie na separatystów

Chociaż w mieście jest spokojnie i nie stacjonuje już ciężka technika wojskowa, to wciąż są tu dwa bataliony Gwardii Narodowej – „Kijów 1” i „Kijów 2”. Ich głównym zadaniem jest pilnowanie porządku. Czasem jednak wyruszają na akcje poza Sławiańsk.

Sama milicja przygotowuje się na to, że w końcu będzie musiała samodzielnie pilnować spokoju w mieście. Po kompromitacji i dezercji wielu funkcjonariuszy zostało pociągniętych do odpowiedzialności. – Pięćdziesięciu trzech milicjantów zostało zwolnionych – mówi Ihor Rybałczenko, naczelnik sławiańskiej milicji. – W przypadku sześciu wiadomo, że brali czynny udział w walkach, ale tylko czterech zostało przy życiu – przyznaje. Mieli zginąć w walkach w Gorłówce i Doniecku.

Poszukiwanych jest trzysta osób – część w charakterze oskarżonych, inni jako świadkowie. Większość jednak wspierała separatystów bez użycia broni – stała na blokadach, przynosiła jedzenie, agitowała. Dziewięć osób aresztowano za to, że wzięły broń do ręki. W ich domach znaleziono karabiny i granaty. Zarzuca się im udział w nielegalnych grupach o charakterze zbrojnym. Wszczęto jeszcze dwadzieścia śledztw, ale podejrzanych nie ma w Sławiańsku. Szykowane są materiały do kolejnych dwudziestu dziewięciu spraw. Poszukiwany jest m.in. „ludowy mer” Sławiańska Wiaczesław Ponomariow, którego losy są obecnie nieznane.

Wielu mieszkańców unika jednak współpracy z oficjalnymi strukturami, bo obawia się, że separatyści mogą jeszcze wrócić do miasta.

Coraz więcej zniszczeń

Chociaż wszystko wskazuje na to, że Sławiańsk najgorsze ma już za sobą, inaczej jest w innych miastach regionu. Tragiczna sytuacja panuje w Łuhańsku, gdzie już od dawna nie ma wody, ani światła, a zasięg telefoniczny jest poważnie ograniczony. W mieście trwają zacięte walki i zniszczenia po nich będą znacznie większe niż w miastach, które zostały do tej pory odbite z rąk separatystów.

Nie wiadomo, jak skończy się walka o Donieck. Sytuacja zaostrza się tam z każdym dniem. Ukraińska armia stara się wejść do miasta, artyleria obu stron ostrzeliwuje miasto. W stolicy Donbasu od tygodnia nie ma wody, coraz więcej sklepów jest zamykanych, a w tych jeszcze otwartych zaczyna brakować produktów spożywczych. Z miasta uciekła już znaczna liczba ludzi – tych, którzy mieli dokąd uciekać.

Walki o każde kolejne miasto są coraz cięższe. Separatyści nie odpuszczają tak łatwo jak wówczas, gdy mieli pod kontrolą kilka razy większe terytorium. W boju pod Iłowajskiem zginęło przynajmniej dziewięciu gwardzistów. Raniono kilkudziesięciu, m.in. dowódcę ochotniczego batalionu „Donbas” Semena Semenczenkę.

Należy się spodziewać, że podobny los czeka Donieck i wiele innych miast Donbasu. Tylko że zwycięstwo nie będzie tak proste jak w przypadku niedużego Sławiańska. Już teraz premier Arsenij Jaceniuk szacuje, że odbudowa będzie kosztowała osiem miliardów dolarów, co dla niesprawnej ukraińskiej gospodarki będzie nie lada wyzwaniem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego". Relacjonował wydarzenia m.in. z Afganistanu, Górskiego Karabachu, Iraku, Syrii i Ukrainy. Autor książek „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii", „Wojna, która nas zmieniła" i „Pozdrowienia z Noworosji".… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2014