Ślady nihilizmu

To nie jest łatwa książka. Gianni Vattimo stara się opowiedzieć w niej historię granicznych i krańcowych sytuacji egzystencjalnych wpisanych w rozmaite filozoficzne projekty nowoczesności. A metaforyka, jaką się posługuje, jest - świadomie zapewne - ciemna i wieloznaczna.

02.08.2006

Czyta się kilka minut

"Koniec nowoczesności" mówi bowiem o kilku co najmniej - specyficznie rozumianych - końcach równocześnie: myśli i języka, pracy intelektu i przedstawienia rezultatów tego wysiłku, schyłku wartości jako stałych zasad organizujących przestrzeń doświadczenia. Te wszystkie kwestie zanurzone są w elegijnym klimacie zmierzchu, w którym tęsknota za bezpowrotnie utraconym gruntem walczy o lepsze z afirmacją tajemnicy tego, co ma dopiero nadejść. Nad analityczną lekturą dominuje jednak wizja szersza, w której filozof usiłuje z wątków ulubionych autorów wysnuć z jednej strony klimat naszej epoki, z drugiej uprawomocnić zjawisko spełnienia się idei modernizmu poprzez ustalenia filozoficzne, a nie wyłącznie artystyczne, socjologiczne czy psychologiczne. To mocna propozycja intelektualna i cieszyć się wypada, że się u nas pojawiła.

Koniec filozofii

Na patronów swojej myśli włoski filozof wybiera Nietzschego i Heideggera. Przy czym widoczny wpływ tego pierwszego blednie wobec zadłużenia w refleksji autora "Bycia i czasu". Heidegger w tym zestawieniu wygrywa choćby z tego powodu, że bywa najzwyczajniej w świecie atrakcyjniejszy poprzez jednorodność i uchwytność filozoficznego projektu.

Obraz myśli Nietzschego, jaki wyłania się z odczytań proponowanych przez Vattimo, zostaje wprzęgnięty w logikę, którą podsuwa Heidegger w swoich monumentalnych analizach poświęconych autorowi "Wiedzy radosnej". Jest to zatem bardziej Nietzsche Heideggera niż samego Vattimo, taki, który poprzez radykalną krytykę zastanej filozofii staje się figurą jej dopełnienia i funkcjonuje na prawach ostatniego wielkiego metafizyka. Ta wykładnia jest niezwykle silnie, wręcz obsesyjnie podtrzymywana w "Końcu nowoczesności". Wydaje się to zrozumiałe, jeśli przyjąć optykę włoskiego myśliciela - żyjemy w epoce schyłku starych schematów, obcujemy z nieprzekonującymi mitami filozofii, z degradacją wielkich narracji intelektualnych. Dopełnianie starego myślenia jest nie tylko wygasaniem i wyczerpywaniem się jego krytycznego potencjału, ale przede wszystkim początkiem pracy pragnienia, opierającego się na przeświadczeniu, że może zjawić się coś innego, nowego, co pozwoli raz jeszcze spojrzeć na odwieczne problemy bytu.

W niezwykle istotnym tekście "Koniec filozofii i zadanie myślenia" Heidegger powiadał: "Filozofia to metafizyka. Metafizyka myśli byt w całości - świat, ludzi, Boga - ze względu na bycie, ze względu na wspólnotę bytu w byciu. (...) Od narodzin filozofii - równocześnie z nimi - bycie bytu jawi się jako podstawa. Podstawa (Grund) to coś, dzięki czemu byt jako taki jest, czym jest i jak jest - stając się, przemijając i trwając jako poznawalny, tak czy inaczej traktowany, poddawany obróbce" (przeł. Krzysztof Michalski).

Z emfazą właściwą swojemu mistrzowi Vattimo twierdzi, że metafizyki nie sposób po prostu odrzucić, nie z tego powodu, że stanowi ona gmach nienaruszalnego dziedzictwa intelektualnego i duchowego Zachodu, lecz dlatego że pozostaje zasadniczym sposobem ujmowania tego, co istnieje. Metafizyka jako sposób ujmowania bytu z konieczności musi tworzyć kolejne fikcje przedstawień przesłaniających istotę rzeczy. Przy czym wiara w klarowny podział na to, co pierwotne i wtórne, powierzchniowe i głębokie, podmiot i przedmiot zatrzymuje byt w nieruchomym kadrze tradycyjnego opisu rzeczywistości. Tymczasem doświadczenie świata - zdaje się powiadać Vattimo - swoim zasięgiem obejmuje obszar tego, co tym klasycznym dychotomicznym podziałom bezustannie się wymyka, ilustruje terytorium nieoznaczonego bycia, które tworzy przestrzeń i wyzwanie dla myślenia. W ten sposób to, co enigmatyczne, niedocieczone i nienazwane, staje się antynomiczną regułą nie tyle tradycyjnie rozumianej filozofii, ile myślenia będącego wyzwaniem rzuconym człowiekowi.

W "Końcu nowoczesności" to doświadczenie sytuuje się już nie po stronie trwałej podstawy, pewników i idei, lecz staje się nieustannym otwarciem na to, co nieoczekiwane, przybliżaniem ekstatycznego doznania otchłani, wreszcie: wysiłkiem określania owego mrocznego Ab-grund, działaniem, które z miejsca staje się przeżyciem egzystencjalnym. "Skok w otchłań" ujawnia bowiem naszą śmiertelność, co oznacza w praktyce lokalność, radykalną historyczność rozumianą jako fundament kondycji jednostki. Ale coś więcej także, co nie daje się zamknąć w żadne ramy pojęciowe i co pewnie - by kwestię ująć wyraźniej - wymyka się jakiemukolwiek językowi.

Myśl słaba

Metafizyka wraz ze swoim językiem, wyobrażeniami i pojęciami trwa jednak uporczywie. Vattimo dla oddania tej sytuacji posługuje się - Heideggerowskim i wielowymiarowym rzecz jasna - terminem Verwindung. Dwa znaczenia tego pojęcia są szczególnie ważne. Pierwsze dałoby się opisać jako "przyjęcie i pogłębienie", drugie grawituje wokół skojarzeń etymologicznych - "przeboleć", "powrócić do zdrowia". Z obydwu Vattimo wyciąga konsekwencje dla swojej myśli.

Nie chodzi zatem wyłącznie o to, by po raz kolejny przyjrzeć się klasycznym tekstom filozoficznym i poddać je radykalnej reinterpretacji, lecz także o to, by potraktować historię metafizyki jako przebieg choroby, która odciska na nas trwałe piętno, jako efekt straty, którą udało się przeboleć, jako nieudolną pracę pamięci, dzięki której próbujemy uporządkować to, czego poukładać się nie da, jako pamiątkę po wcześniejszym doznaniu pełni.

Koncepcja śladu wydaje się centrum namysłu włoskiego filozofa. Ślad stanowi osnowę nomadycznej myśli, która opiera się na przetworzonej koncepcji wydarzenia. To, co pojedyncze, zjawiskowe, niepowtarzalne zostaje jednak zawczasu wpisane w sieć relacji z innymi elementami świata, jednocześnie rozrywając i potwierdzając jego strukturę, układ, wygląd. Wydarzenie zmieniając nasze przyzwyczajenia poznawcze, rozrywając "horyzont" doświadczenia, jakby powiedział Vattimo, osadza się w egzystencji, zapada w pamięć, determinuje nasze poszukiwania. Jednak powraca do nas pod postacią znaczącej resztki, która choć uporczywie daje znać o sobie, nie odsyła do jakiejkolwiek stabilnej całości, nie pozwala zrekonstruować pełni sensu.

Wedle autora "Końca nowoczesności" tak właśnie wygląda rozumienie, które przybiera formę tropienia śladów tego, co nieuchronnie odsłania nicość jako podstawę bytu, i w ten sposób związane z sobą zostają słaba hermeneutyka i słaba ontologia. W myśli Vattimo regułą jest nie dialektyka (do której filozof był przywiązany we wcześniejszym okresie twórczości), lecz kolisty ruch rozumienia, deszyfrowania śladów minionego istnienia, ruch myśli, który staje się w konsekwencji synonimem niewyrażalnego doznania rzeczywistości, tajemniczego "wiru świata". Dodatkowo owa enigmatyczność z jednej strony nierozerwalnie związana zostaje z niezrozumieniem jako fundamentalną i prymarną dyspozycją człowieka, z drugiej podtrzymywana jest przez uznanie "ziemskości", filozofii i literatury, projektu - chciałoby się powiedzieć - na życie i śmierć.

Pisząc o relacji pomiędzy hermeneutyką i nihilizmem, Vattimo doskonale uchwycił te zależności: "Poprzez cofanie się in infinitum oraz rozpłynięcie się dziejowych horyzontów zostaje przypomniany sens bycia. Ów sens, który jawi się nam jedynie w powiązaniu ze śmiertelnością, z przesyłaniem językowych przekazów między pokoleniami, jest odwróceniem metafizycznej koncepcji bycia jako stabilności, siły, enérgheia; to bycie słabe, upadające, które spełnia się, gasnąc, owo Gering, potulne okalanie, o której mówi odczyt »Rzecz«. Jeśli tak, to hermeneutyczne ukonstytuowanie Dasein nosi cechy nihilizmu, nie tylko dlatego, że człowiek fundowany jest tylko w swym staczaniu się z centrum w kierunku X, ale również dlatego, że bycie, którego sens chcemy odzyskać, jest byciem ciążącym ku utożsamianiu się z nicością, z ulotnością egzystencji, jakby rozpięty pomiędzy narodzinami i śmiercią".

Myślenie o istnieniu jest o tyle wiarygodne, o ile byt ujmowany zostaje na sposób graniczny, jako efekt konfrontacji sfery obecności i nieobecności, jako wąskie pasmo nieoznaczenia pomiędzy trwale zdefiniowanymi przestrzeniami bytu i nicości. Tymczasem - powiada Vattimo - stabilna ontologia jest nic nie warta, ponieważ pokazuje pracę restrykcyjnego rozumu, którego niewiele interesuje śmiertelna prawda egzystencji. Rozum bowiem - pozostając w zgodzie z etymologicznymi analizami filozofa - nigdy nie przejdzie choroby metafizycznej, nigdy nie osunie się w przepaść tego, co bezimienne, ponieważ kieruje się logiką zniesienia tyleż stabilizującą, co unieruchamiającą i - w konsekwencji - unieszkodliwiającą obcą rzeczywistość.

W "Końcu nowoczesności" związek śmierci, bytu i myślenia pozostaje fundamentalny i nienaruszalny. Rozumność można ocalić, ale przybiera ona zupełnie inne kształty niż w filozofii krytycznej. Może być zatem pojmowana jako uświadomienie sobie przygodności bytu, dla którego śmierć objawia się jako ekran jedynej możliwości i ostatecznego spełnienia, przyjęcie bytu chylącego się ku rozproszeniu oraz milczeniu, we własnej obecności ujawniającego dojmującą kruchość i antycypującego własny kres.

Paradoksy postmodernizmu

Jednak dla Vattimo lekcja Heideggera nie zatrzymuje się wyłącznie na kwestii języka, jakim można opisywać byt. Chodzi - jak się zdaje - o rzecz mniej specjalistyczną, która pozwala zdiagnozować stan ponowoczesnej świadomości. Myśl słaba udostępnia taką formułę mówienia o świecie, która otwiera przestrzeń prawdziwej krytyki technicyzacji świata rozumianej dosłownie jako panowanie industrialnego oraz informatycznego modelu organizacji społecznej, ale także szerzej: jako pewnej matrycy społecznych wyobrażeń, opartych na intelektualnej unifikacji i pragmatyzmie. Dla Vattimo dziedzictwo Heideggera uzasadnia w tym punkcie postmodernizm jako paradoksalną formację kultury. Z jednej strony bowiem potwierdza profetyczną, skrajnie idiomatyczną (dość przypomnieć obłęd stylistyczny późnych pism autora "Przyczynków do filozofii") wersję rozbijania metafizyki i techniki, z drugiej prymat różnicy i odmienności jest co rusz podważany przez świadomość schyłku i spełnienia wszelkich form artystycznego i intelektualnego wyrazu.

Rzecz jasna, tych sprzeczności Vattimo nie łagodzi, ale chce je podsycać, usiłując równocześnie konstruować nową opowieść o filozofii, która dobiegła kresu, i o społeczeństwie, które potrzebuje kolejnego mitu. Jeśli myśl słaba miałaby - paradoksalnie - stanowić najmocniejszą wersję filozoficznej i antropologicznej krytyki, to afirmacja nihilizmu, który jest przeznaczeniem jednostek w świecie postmodernistycznym, staje się gestem bogatym w konsekwencje. Jak mówi autor: "Spełniony nihilizm, tak jak Heideggerowskie Ab-grund, wzywa nas do baśniowego doświadczania rzeczywistości, będącego również naszą jedyną szansą na wolność".

Tu jednak rodzą się największe wątpliwości wynikające ze zbytniego zaufania do proroczej siły indywidualnego stylu. Nie wiadomo, jak rozumieć pojęcia "baśni" i "wolności". W jakim kontekście Vattimo rozpoznaje ładunek krytyczny w projekcie filozoficznego uzasadniania ponowoczesnego świata? Czy nie nazbyt łatwo utożsamia każdy "mocniejszy" wysiłek ocalania racjonalności z zakusami totalizacji i złowrogiego utożsamienia, służącego przemocy "technicznych" języków? Jak wreszcie pojmuje kwestię rzeczywistości; czy jest ona dla niego nierozpoznaną macierzą bycia, czy kulturowo zorganizowanym uniwersum?

Śmierć sztuki i światło poezji

Dla objaśnienia zmierzchu metafizyki najwłaściwszym językiem okazuje się mowa dzieła sztuki. Jedynym wiarygodnym sposobem opisu tego krańcowego doświadczenia jest wedle Vattimo świadomość estetyczna: nieciągła, migotliwa, punktowa, ekstatyczna, potwierdzająca śmiertelny horyzont naszych codziennych zatrudnień. W tej perspektywie dzieło sztuki traktowane jest już nie jako (bądź też: nie wyłącznie) element wspólnego języka dziejów artystycznych, składowa tradycji, lecz jako byt funkcjonujący według własnych reguł, który nie podlega ani logice awangardowej, absolutyzującej nowość jako punkt dojścia, ani zasadom interpretacji klasycznych ujmujących przedmiot estetyczny w łonie mocno utrwalonego przekazu kultury.

Tak jak w przypadku filozofii Vattimo twierdzi, że estetyka stanowi jeden ze sposobów diagnozowania mechanizmu bezustannego podważania i anihilowania doświadczenia estetycznego. Niemniej to właśnie trzy aspekty śmierci sztuki: utopia, kicz i cisza najpełniej oddają klimat - jak to określa filozof - późnonowoczesnego przesilenia. Dzieło sztuki istnieje w przestrzeni zdegradowanej, w świecie już nawet nie "reprodukcji technicznej", jak definiował to ongiś Walter Benjamin, lecz w zmąconej przestrzeni zwielokrotnionych odbić, symulakrów, przetworzeń, pastiszów. Jeśli kicz - w tradycyjnej wykładni - miałby wyrażać ślepe potwierdzenie skostniałych form artystycznej wypowiedzi i akceptację ideologicznego zaplecza dominujących języków, a utopią byłaby wiara w zachowanie krytycznego ładunku zdeponowanego w nowatorskiej formie dzieła, w jego prowokującym "ekspresyjnym milczeniu", to w perspektywie końca nowoczesności takie klasyczne interpretacje tracą rację bytu.

W odrealnionej ponowoczesnej rzeczywistości Vattimo jako wyjście z impasu proponuje powrót do zdarzeniowego rozumienia przedmiotu estetycznego. Chodzi o to, by spotkanie z dziełem sztuki pozostawiało ślad w egzystencjalnym doświadczeniu, ale także: radykalnie przełamywało uprzednie przyzwyczajenia. Wreszcie: włoski filozof zaznacza, że w gruncie rzeczy nie chodzi o wywrotowe, krytyczne oddziaływanie dzieła sztuki, lecz o objawienie jego prawdy. Choć zatem termin "śmierci sztuki" został przez autora zaczerpnięty z przepowiedni Hegla mówiącej o tym, że koniec zapotrzebowania na sztukę wiąże się z ostatecznym zwycięstwem ducha absolutnego, to interpretacja biegnie w zupełnie innym kierunku. Śmierć sztuki jest nie tyle jej końcem, co wygaśnięciem pewnych modeli, interpretacyjnych przebrań, w których funkcjonowała. Vattimo proponując własną wizję, nie robi oczywiście nic innego, jak przebiera ją w swoje. I w tym miejscu jego tezy i analizy są - jak sądzę - najmniej przekonujące i najbardziej arbitralne.

W miejsce sztuki poddanej prawom ideologii i techniki, sztuki sprowadzonej do wartości wymiennej, powstać może poezja, która sytuuje się poza tradycyjnymi opozycjami filozoficznymi i która gęsty od sensów język przemienia w istotność samego brzmienia słów. Vattimo wysnuwa podobne wnioski jak wielu innych wybitnych komentatorów autora "Źródła dzieła sztuki" (np. Philippe Lacoue-Labarthe), dla których najistotniejsza pozostaje przestrzenno-muzyczna metaforyka: "Dzieło sztuki może być miejscem »odkładania się prawdy«, bowiem prawda nie jest metafizycznie stabilną strukturą, lecz wydarzeniem. Jednocześnie prawda właśnie jako wydarzenie może wydarzać się tylko w owym rozbiciu słowa, monumentalnością, formułą, światłocieniem, Lichtung. To, co pozostaje, ustanawiane jest przez poetów: nie tyle w znaczeniu »to, co trwa«, ile »to, co zostaje«: ślad, wspomnienie, monument".

W rozważaniach na temat miejsca i znaczenia sztuki niezwykle często pobrzmiewa ton tęsknoty za bezpośrednim doświadczeniem bycia, którego dzieło jest zakarbowaną emanacją, oraz ton drugi, uświadomionej niemożliwości wyjścia z kolejnych mediatyzacji przesłaniających źródłowe doświadczenie. W tym znaczeniu Vattimo projektując zasady myśli słabej, bezustannie musi powtarzać za swoim mistrzem ze Schwarzwaldu: "Nie wiadomo bowiem jeszcze, jak należałoby doświadczyć tego, do czego myśl może dotrzeć bez jakiegokolwiek dowodu. (...) Problem ten można rozstrzygnąć tylko na podstawie właściwości tego, co przed wszystkim innym wymaga, byśmy otworzyli mu drogę. Jak jednak, zanim to zrobimy, podjąć decyzję? W jakim to kole poruszamy się tu - i to z konieczności?" (przeł. Krzysztof Michalski).

Gianni Vattimo, "Koniec nowoczesności". Przełożyła Monika Surma-Gawłowska, wstęp: Andrzej Zawadzki. Kraków 2006, Wydawnictwo Universitas, seria "Horyzonty nowoczesności".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (32/2006)