„Samo Voo Voo”

Voo Voo, Pomaton EMI

18.11.2008

Czyta się kilka minut

Jakby wbrew spodziewanemu szumnemu przyjęciu - płyta nad wyraz skromna. Jakby dla złapania oddechu po spotkaniach z orkiestrą i jazzmanami - wracająca do czysto rockowych korzeni. Jakby gdzieś obok powszechnego bezkrytycznego uznania - poddająca zespół najtrudniejszej próbie: próbie zwykłej piosenki z refrenem. Tytuł sugeruje, że tym razem grupa radzi sobie w podstawowym, czteroosobowym składzie, a surowe aranże tym bardziej potwierdzają dryg Waglewskiego do komponowania zwięzłych, klarownych, a przy tym niesamowicie chwytliwych kawałków.

Dwa pierwsze utwory to pigułka z większością składników dawkowanych potem na raty: do pobrzękującej metalicznie gitary w "Dzisiaj jest ładna pogoda" dołącza niemal swingujący bas, a w "Nie fajnie" pomrukujący nosowo saksofon. Dynamiczne utwory albo nawiązują do prostego "stonesowskiego" rocka (oparte na miarowych riffach "Nie podoba się", nieco bluesowe "Barany", nerwowo poszarpany "Dziki"), albo próbują go deformować trochę a la Tom Waits (kanciasta gitara i niby-klezmerski saksofon w "Puszczy", ironiczne nawiązania do maniery dancingowej w "Ogniu"). Wśród spokojniejszych kawałków wyróżnia się nawiązujący do hymnicznej rockowej ballady (z serdeczną ironią, którą podkreśla tytuł) "Łan Łerd Łan Drim" oraz nastrojowy, refleksyjny "Komboj" (z delikatnym motywem na banjo i sugestywnym pogwizdywaniem). Całość urzeka bezpretensjonalnością i bezpośredniością, która udziela się także tekstom. Wybrane na singiel "Leszek mi mówił" jest czytelnie adresowaną piosenką dla "kolegi po gryfie" Lecha Janerki ("a mówił Lech: strzeż się tych miejsc"), "Nie fajnie" przekonująco ostrzega przed obyczajowo poprawną "fajnością" i "sympatycznością" ("cukier dość mało krzepi, a przy tym paskudnie się lepi"), zaś "To ładnie wychodzi" uderza konstatacjami cokolwiek diogenesowymi ("nie zrobisz nic, nie zmienisz nic, możesz wejść, możesz wyjść").

Na osobną uwagę zasługuje siedmiominutowa kompozycja zamykająca album. "Nie manipuluj" w ogóle nie przypomina rockowej piosenki: jest oparte na orientalnych skalach, gitara Waglewskiego brzmi jak sitar z hinduskiej ragi (czyżby echa Osjana?) albo jak perska lutnia ud (co w połączeniu z saksofonem daje efekt podobny do nagrań Anouara Brahema), rozwijany w "medytacyjnym" tempie główny motyw osiąga hipnotyczną intensywność, a efekt wzmaga prostota przesłania ("gdy tak po prostu o czymś kłamiesz, jesteś draniem, zwykłym draniem"). Wspaniały utwór - zupełnie inny niż reszta, ale to szczególnie dla niego warto mieć całą płytę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2008