Putin porządzi w Oplu?

Jeśli wszystko potoczy się po myśli głównych uczestników tego gospodarczo-politycznego pokera, państwo rosyjskie stanie się wkrótce największym udziałowcem w niemieckim Oplu.

09.06.2009

Czyta się kilka minut

A jeśli tak się stanie, wówczas w Rüsselsheim koło Frankfurtu nad Menem, w centrali tego niemieckiego koncernu samochodowego, nie zapadnie żadna strategiczna decyzja, której nie pobłogosławiłby uprzednio premier Władimir Putin.

Nie stałoby się tak, gdyby Opel - do niedawna firma-córka giganta General Motors - nie został pociągnięty w przepaść przez amerykańskiego "ojca". Gdy General Motors zbankrutował, wizja upadłości - a przynajmniej poważnych problemów finansowych - zawisła także nad Oplem (patrz "TP" nr 12/2009). Najpierw Opla chciał przejąć jego włoski konkurent, koncern Fiat. Ostatecznie jednak na placu boju pozostała austriacko-kanadyjska firma Magna (poważny gracz na rynku produkcji samochodowych podzespołów), występująca tu wspól-

nie z państwowym rosyjskim bankiem Sberbank i rosyjskim producentem aut, koncernem GAZ. Ich oferta otrzymała także poparcie niemieckiego rządu; a jego głos jest w gruncie rzeczy decydujący, skoro to rządowe poręczenie miliardowego kredytu dla Opla ma przyczynić się do uratowania firmy.

Magna i Rosjanie mają otrzymać wkrótce większość udziałów w Oplu: Magna chce objąć 20 proc., a Sberbank 35 proc. akcji niemieckiego koncernu. Należący do oligarchy Olega Deripaski GAZ nie dostanie wprawdzie akcji, ma natomiast w przyszłości zająć się zbytem aut Opla na wielkim rynku rosyjskim.

Deripaska oraz szef Sberbanku, German Gref, uchodzą za bliskich zaufanych Putina. "Bez pana premiera Putina interes ten nie doszedłby do skutku" - powiedział później Klaus Mangold, wpływowy szef tzw. Komisji Wschodniej niemieckiego przemysłu, będącej czymś w rodzaju połączenia organizacji lobbystycznej ze zrzeszeniem przedsiębiorców. Mangold lobbował za kulisami, aby udziały w Oplu objął nie Fiat, ale Magna i Rosjanie - podobnie jak inny przyjaciel Putina: ekskanclerz Gerhard Schröder.

Mówi się, że sam Putin był bardzo zainteresowany powodzeniem tej operacji; że traktował rzecz bardzo osobiście. Nic dziwnego: w końcu Rosji udało się wkupić w wielki niemiecki koncern, którego być albo nie być jest nie tylko kwestią ekonomiczną, ale także polityczną, istotną z punktu widzenia polityki wewnętrznej Niemiec. Poza tym, gdy transakcja zostanie już sfinalizowana, nic nie stanie na przeszkodzie transferowi technologii - z Niemiec do Rosji, dla której przemysłu taki transfer jest dziś sprawą kluczową.

Jeśli więc wszystko się powiedzie, pierwsze ople zmontowane w Rosji powinny opuścić zakłady GAZ-u nad Wołgą już we wrześniu i następnie trafić do dystrybucji w salonach Deripaski. Jeśli... Bo zanim to się stanie, w gospodarczo-politycznym pokerze to i owo musi jeszcze zostać dopięte.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2009