Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na Morzu Śródziemnym dochodziła godzina 4.30 rano, gdy Adam Shapiro połączył się telefonicznie z żoną. On był w Nowym Jorku, ona na pokładzie "Challengera" - jednego ze statków płynących do Gazy z pomocą humanitarną. On, Amerykanin pochodzenia żydowskiego. Ona, Huwaida Arraf, Palestynka z obywatelstwem izraelskim, urodzona i wychowana w USA.
Kiedyś razem zakładali Międzynarodowy Ruch Solidarności z Palestyną. Teraz wspólnie pracowali przy organizacji konwoju, który miał zawieźć do Gazy 10 tys. ton żywności, lekarstw, materiałów budowlanych, a także 500 wózków inwalidzkich. Tego wszystkiego brakuje w Gazie, odkąd w 2007 r. Izrael zaczął totalną blokadę Strefy, rządzonej przez palestyński Hamas. Ale cel konwoju był też polityczny: "symboliczne przerwanie blokady" - jak powiedział Shapiro w rozmowie z "Tygodnikiem".
Konwój składał się z czterech statków towarowych i czterech pasażerskich, z blisko 700 osobami na pokładzie: działaczami organizacji humanitarnych i praw człowieka, dziennikarzami, politykami z wielu krajów. Zanim statki opuściły macierzyste porty w Irlandii, Szwecji, Grecji i Turcji, Tel Awiw wywierał naciski, by władze tych państw je zatrzymały.
Spodziewano się, że Izrael podejmie próbę przejęcia kontroli nad konwojem w chwili, gdy przekroczy on linię, za którą zaczyna się nadzorowana przez nich "strefa bezpieczeństwa". Stało się inaczej: poniedziałkowy atak nastąpił 65 km od brzegu, na wodach międzynarodowych.
***
Rozmowa Adama i Huwaidy trwała krótko: żona zdążyła powiedzieć, że statek ściga izraelska marynarka, po czym połączenie się urwało. Wkrótce w światowych agencjach pojawiły się pierwsze depesze o zabitych i rannych.
Ruch Wolna Gaza podaje, że w chwili wejścia na pokład tureckiego statku "Mavi Marmara" Izraelczycy otworzyli ogień do nieuzbrojonych i częściowo śpiących pasażerów. Izrael twierdzi, że pasażerowi mieli noże i kije, a nawet, że strzelali do żołnierzy. Korespondent telewizji
Al Jazeera English zdążył przekazać - zanim stacja straciła z nim łączność - że pasażerowie nie byli uzbrojeni.
Organizatorzy długo nie mieli wiadomości o pozostałych statkach; sądzono, że zostały odholowane do portów w Izraelu, a pasażerowie aresztowani.
Masakra wywołała ostre reakcje w świecie. ONZ, UE i rządy wielu krajów zażądały niezależnego śledztwa. W Ankarze pod ambasadą Izraela demonstrowały tysiące Turków; protesty zapowiedziano w wielu miastach Europy i USA.
To nie pierwszy przypadek zabójstwa międzynarodowych wolontariuszy. W 2003 r. izraelski buldożer, mający wyburzyć dom w Gazie, rozjechał 23-letnią Amerykankę Rachel Corrie z Ruchu Solidarności z Palestyną. Miesiąc później zginął inny działacz Ruchu, Brytyjczyk Tom Hurndall, gdy odprowadzał palestyńskie dzieci do szkoły. Dwa miesiące później - dziennikarz James Miller. Tylko w sprawie śmierci Hurndalla odbyło się śledztwo, co skończyło się wyrokiem więzienia dla snajpera, który go zabił.
***
Głównym organizatorem konwoju był międzynarodowy Ruch Wolna Gaza, założony w 2007 r., po rozpoczęciu izraelskiej blokady.
W jego radzie doradczej są m.in. Noam Chomsky, Naomi Klein, John Pilger. Pierwszy rejs do Gazy zorganizowano w sierpniu 2008 r.: 40 osób popłynęło na dwóch kutrach rybackich. Teraz na pokładach znaleźli się m.in. 85-letnia ocalała z Holokaustu Hedy Epstein, irlandzka laureatka Pokojowego Nobla Mairead Corrigan Maguire, szwedzki pisarz Henning Mankell. Na pokładzie "Challengera" płynęła też Ewa Jasiewicz, obywatelka Wielkiej Brytanii polskiego pochodzenia, współzałożycielka Polskiej Kampanii Solidarności z Palestyną.