Przekażemy dzieciom nienawiść?

Na ten wyrok czekały tysiące ofiar tragedii, która rozegrała się na Bałkanach 12 lat temu. Trybunał Sprawiedliwości w Hadze wreszcie się wypowiedział: Serbia nie ponosi odpowiedzialności za zbrodnie w Bośni i Hercegowinie i ludobójstwo w Srebrenicy. Srebrenicy - miastu zła i cierpienia - pozostało tylko pogrążyć się w ciszy.

06.03.2007

Czyta się kilka minut

Grób ofiar masakry w Srebrenicy /fot. A. Cholewa /
Grób ofiar masakry w Srebrenicy /fot. A. Cholewa /

Siły serbskie dowodzone przez generała Ratka Mladića zdobyły Srebrenicę

11 lipca 1995 r. Miasto było muzułmańską enklawą, ogłoszoną przez ONZ "strefą bezpieczeństwa". Było w niej ponad 30 tys. bośniackich Muzułmanów. W tym wiele tysięcy uchodźców z pozostałych regionów Bośni. Gwarantować ich bezpieczeństwo miało stu holenderskich żołnierzy "błękitnych hełmów". Uzbrojonych w broń lekką. Holendrzy wycofali się bez walki, gdy dowództwo misji wojskowej ONZ odmówiło wsparcia i zbombardowania Serbów z powietrza. Po upadku miasta wielu Muzułmanów próbowało uciekać przez góry, jednak wojska serbskie szczelnie zablokowały drogi wyjazdowe z miasta i rozesłały patrole po lasach i na wzgórzach. Od 11 do 18 lipca wojska serbskie wymordowały ponad 8 tys. mężczyzn i chłopców. Kobiety i małe dzieci deportowano na ziemie pod nadzorem Armii BiH. Tysiące kobiet nigdy więcej nie zobaczyło swoich bliskich. Nie zna miejsca ich egzekucji, nie zidentyfikowało szczątków. Srebrenica po zawarciu pokoju w Dayton znalazła się w obrębie Republiki Serbskiej, jednej z dwóch jednostek stanowiących Bośnię i Hercegowinę. Mieszkańcy BiH byli przekonani, że masakra w Srebrenicy, jak i trzyletnie oblężenie Sarajewa wystarczą, by udowodnić Serbii świadome ludobójstwo na narodzie bośniackim. Stało się inaczej.

Ja nie mogę przebaczyć

Kilka kilometrów przed centrum Srebrenicy jest wioska Potoczari, tam cmentarz ofiar srebrenickiej masakry. Obok miejsce przeznaczone na modlitwę okala biały mur z wyrytymi ponad 8 tys. nazwisk mężczyzn i chłopców, których zamordowano w lipcu 1995 r. Na cmentarzu leży ponad 2400 mężczyzn. Ich szczątki znaleziono w ponad 100 masowych grobach w okolicy Srebrenicy, Zwornika, Tuzli.

Przed wejściem sklep z pamiątkami. Można kupić koszulki ze sloganem "don't forget about Srebrenica". Publikacje o zbrodni w Srebrenicy i na temat islamu. Sklep prowadzi Fadila Efendić, członkini stowarzyszenia "Kobiety Srebrenicy", założonego przez ocalałe z masakry Bośniaczki. W 1995 r. Fadila, podobnie jak wszyscy mieszkańcy miasta, udała się wraz z mężem, synem i córką do Potoczari, licząc na opiekę holenderskich żołnierzy.

- Dwa dni koczowaliśmy przed fabryką w Potoczari. Czetnicy (serbscy żołnierze) podstawili autobusy. Mnie i córkę wpuścili do środka, męża i syna zatrzymali. Skierowali ich w stronę innych mężczyzn. Autobus ruszył, nigdy więcej ich nie widziałam. Syna zidentyfikowałam 2 lata temu, męża do tej pory nie udało mi się odnaleźć - opowiada Fadila. - Mam nadzieję, że ich nie męczyli. Codziennie o tym myślę. Mam córkę, wyszła za mąż w Sarajewie, ale nie chce tutaj wracać do złych wspomnień. Wnuk jest coraz bardziej podobny do mojego synka. Powróciłam do Srebrenicy w 2002 r. Na cmentarzu mogę być blisko nich. - Fadila boi się, że jeżeli w sprawę wyroku Trybunału wmiesza się polityka, Serbia nigdy nie zostanie ukarana za swoje grzechy.

Żyję dla umarłych

Na cmentarzu była także Hatidża Mehmedović. W lipcu 1995 r. straciła męża i dwóch synów, do tej pory nikogo nie udało się jej zidentyfikować.

- Krew oddałam już dwa lata temu (na podstawie analizy DNA pobranego z krwi ocalałych członków rodzin Międzynarodowa Komisja ds. Poszukiwania Zaginionych ICMP bada szczątki odnalezione w masowych grobach). Od 12 lat czekam. Tu na marmurze, znajduje się sto osób o nazwisku Mehmedović. 100 osób z moim nazwiskiem. Co oni zawinili? Nikt nie jest mi w stanie odpowiedzieć, nikt nie jest mi w stanie wytłumaczyć - mówi Hatidża Mehmedović.

Dom Hatidży leży kilkaset metrów przed wjazdem do Srebrenicy. Piętrowy, panuje przenikliwe zimno, na piętrze ogrzewany jest jeden pokój. Pusto i cicho. Zdjęcia dzieci i męża. Hatidża powróciła do Srebrenicy i mieszka sama.

Hatidża: - Żyję dla moich umarłych, kto będzie o nich pamiętał? Wierzę w sprawiedliwy wyrok w Hadze, ufam, że winni zostaną skazani. To Serbia odpowiada za śmierć naszych dzieci. Matki w 1995 r., zostałyśmy skazane na dożywotnią tęsknotę, ból i rozpacz. W Republice Serbskiej mówią o indywidualizacji zbrodni, że za przestępstwa Ratka Mladića i Radovana Karadźića Republika Serbska nie odpowiada. Przecież tych żołnierzy było tysiące! Jak my mamy dalej tutaj żyć? Jesteśmy Muzułmanami w Republice Serbskiej, odczuwamy, że nie jesteśmy tu mile widziani. W święta prawosławne wszędzie słychać stare czetnickie piosenki, od nich krew w żyłach mi zamiera.

Srebrenica na pozór wygląda jak typowe miasteczko Bośni. Zniszczenia wojenne, kilka zdewastowanych budynków, w ścianach ślady po kulach i granatach. Słychać drastyczną różnicę pomiędzy Srebrenicą a innymi miejscami w BiH. Jest cicho. Brak typowego dla Bośni gwaru. Chciałam porozmawiać z Serbami, którzy mieszkali tu jeszcze przed wojną. W Domu Kultury porozmawiał ze mną Azir Osmanović, student historii na Uniwersytecie w Tuzli, urodzony w 1982 r. w Srebrenicy. Azir w 1995 r. wraz z matką, młodszym bratem i dziadkiem także schronił się przed Serbami w kompleksie Potoczari.

Krzywdy mogą odżyć

Azir: - Mamę, brata i mnie Serbowie wpuścili do autobusu. Trzymałem dziadka za rękę, Serb go odtrącił, nie pozwolił mu z nami wsiąść. Nigdy więcej go nie widziałem. Ojciec ukrywał się w lesie, dołączył do nas 11 września, w tym czasie znajdowaliśmy się już w centrum dla uchodźców w Klad­nju. Mam kolegów Serbów. Wspólnie z Muzułmanami przychodzą do naszego Domu Kultury. Razem z Serbami i Serbkami wychodzimy wieczorem do jedynego w Srebrenicy klubu. Potrafimy się razem bawić. Istnieją wyraźne granice. Nigdy nie będę miał dziewczyny Serbki. Moi rodzice tego by nie znieśli. Mój brat nie mógł poradzić sobie z traumą wojenną - w 1999 r. popełnił samobójstwo. Nigdy nie rozmawiamy o dniu 11 lipca 1995 r. Krzywdy mogą odżyć, jeśli dziadkowie będą przekazywać wnukom nienawiść. Zastanawiam się, co przekażemy naszym dzieciom?

W Srebrenicy przed wojną mieszkało tu ponad 36 tys. mieszkańców, teraz zaledwie 10 tys. Ludzie nie mają do czego wracać. Domy są odnawiane dzięki pomocy zagranicznych fundacji, jednak problemem jest olbrzymie bezrobocie. Według nieoficjalnych danych sięga ono prawie 75 proc.

Mała fabryka bielizny Almaras to filia znanej firmy z Olova. Oddział w Srebrenicy otworzono w 2006 r., pracę znalazło ponad 30 kobiet: Serbek i Muzułmanek. Budynek dzięki dotacjom organizacji zagranicznych kupiono i odnowiono przez "Kobiety Srebrenicy". Kobiety pracują od 7 rano do północy. Na dwie zmiany. To jedno z niewielu miejsc, gdzie repatriantki mogły znaleźć pracę. Kobiety pracują wspólnie. Nie podzielono ich ze względu na wiarę. Do tej pory nic się nie stało. "Kobiety Srebrenicy" odnowiły także kolejny obiekt, w którym planowane jest uruchomienie produkcji makaronów. Jednak wciąż nie dotarły potrzebne maszyny. Podobno zostały zablokowane na granicy z powodu niejasności podatkowych. Budynek od dłuższego czasu stoi odnowiony. Ale pusty.

Serbia jest niewinna

Fija Avdić jest jedną z dwóch muzułmańskich nauczycielek w szkole średniej. Fija powróciła do Srebrenicy w 2003 r., wcześniej była w obozach dla uchodźców w Tuzli i Kladnju. Potem ukończyła wydział chemii na Uniwersytecie w Tuzli. Podkreśla, że w szkole nie dochodzi do żadnych incydentów na tle religijnym.

Fija Avdić: - Ale zaraz przy wejściu wiszą ogromne portrety prawosławnego patrona Serbii Świętego Savy i Petra Petrovića Njegoša - wielkiego poety, ale z Czarnogóry. Jaki to ma związek z Bośnią? Njegoš pisał o wytępieniu poturczeńców, nas Serbowie nazywają Turkami, czy muzułmańskie dziecko może czuć się w takiej szkole komfortowo?

Nedeljko Šimić, Serb pracujący z dziećmi i młodzieżą w Centrum Młodzieżowym Srebrenica, mówi, że większość serbskich mieszkańców Srebrenicy nie chce zaakceptować prawdy o zbrodni, jaka tu się wydarzyła.

- Serbowie unikają rozmowy na ten temat. Jeżeli zagraniczni dziennikarze, lub sami Bośniacy próbują coś od nich wydobyć, zazwyczaj słyszą: "a co z ofiarami po stronie serbskiej! O nich nikt nie pamięta - opowiada Nedeljko Šimić. - Serbowie nie chcą przyznać, iż miało tu miejsce ludobójstwo. Bośnia pełna jest krwi, ale tego co wydarzyło się w Srebrenicy nie można nazywać po prostu zbrodnią. To było ludobójstwo. W 2005 r., 11 lipca byłem na corocznej uroczystości na cmentarzu w Potoczari. Większość Serbów do dzisiaj ma mi to za złe.

W centrum Nedeljko Šimić pracuje z młodzieżą bośniacką i serbską. Co roku w czerwcu organizują festiwal "Silvertown shine" we współpracy z młodzieżową organizacją POP z Banja Luki. W ramach festiwalu prowadzą wspólne warsztaty artystyczne, zapraszają znane grupy z wszystkich republik byłej Jugosławii. W ten sposób chcą nauczyć młodzież, jak ponownie współpracować i bawić się razem. Muzyka, którą wszyscy lubią, w pewien sposób może wpłynąć na proces pojednania w tym regionie. Grają grupy zarówno z Sarajewa, Tuzli, Zvornika, Bratunca, jak i Belgradu, Osijeka, Zagrzebia, Lublany. Jednak od wyroku w Hadze oczekuje się tu jasnego wskazania winnego. Dopiero wtedy będzie możliwe wybaczenie i dopiero wtedy będą mogli dalej żyć i uniknąć kolejnych konfliktów. 26 lutego Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze stosunkiem głosów 12:3 orzekł, że Serbia nie ponosi odpowiedzialności za zbrodnie w Bośni i Hercegowinie, oraz zbrodnię ludobójstwa w Srebrenicy. Odpowiada natomiast za zaniedbania. Nie zrobiła nic, by zbrodni srebrenickiej zapobiec. Trybunał potwierdził też, że Serbia naruszyła obowiązek wynikający z przyjętej w 1948 r. konwencji ONZ o zapobieganiu ludobójstwa, a jednocześnie pogwałciła tę konwencję przez niewydanie Haskiemu Trybunałowi poszukiwanych zbrodniarzy wojennych: Ratka Mladića i Radovana Karadźića. Tym samym MTS - jako drugi międzynarodowy sąd (po Międzynarodowym Trybunale ds. Zbrodnii w b. Jugosławii) - uznał zbrodnie w Srebrenicy za ludobójstwo.

Fadila: - Wiemy, kto stał za Mladićem i jego żołnierzami. Dostarczał broń i pieniądze. W 1995 r. Europa nie zrobiła nic, żeby nas uratować. Jeżeli Haga nie przyzna, że tutaj miało miejsce ludobójstwo popełnione przez Serbię, to będzie to kolejna zbrodnia na naszym narodzie. Jak mamy dalej żyć z Serbami? Proces pojednania ładnie wygląda w dokumentach, ale nikt, kto mówi o pojednaniu, nie mieszka w Srebrenicy. Nie możemy przebaczyć, dopóki nie przyznają się do winy. Ja nie mogę przebaczyć - opowiada Fadila.

Aleksandra Cholewa jest tłumaczką literatury południowosłowiańskiej. Mieszka w Sarajewie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2007