Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pellegrini, lider koalicyjnej partii Hlas, kandydat sprzeciwiający się pomocy dla Ukrainy, grający na wojennych lękach Słowaków, zdobył ponad 53 proc. głosów. Jego rywala, wspieranego przez opozycję byłego szefa słowackiej dyplomacji Ivana Korčoka, poparło niespełna 47 proc. wyborców. Różnica między kandydatami okazała się znacznie większa, niż przewidywały przedwyborcze sondaże (niektóre wykazywały różnicę w granicach jednego procenta). Bardzo wysoka była frekwencja, przekraczająca 61 proc. (w pierwszej turze głosowało 52 proc. uprawnionych) i to ona zadziałała na korzyść Pellegriniego. Wygrał on w całym kraju, z wyjątkiem kraju bratysławskiego i kilku powiatów na północy.
Wynik głosowania to cios dla środowisk prozachodnich i liberalnych, z przerażeniem patrzących na bezceremonialne zawłaszczanie państwa przez Roberta Ficę, który powrócił do władzy po wyborach jesienią ubiegłego roku. Jedne z jego pierwszych kroków dotyczyły zmian w wymiarze sprawiedliwości i mediów publicznych. Zmieniła się też polityka zagraniczna Słowacji, na bardziej przychylną Moskwie – Fico wstrzymał m.in. pomoc wojskową dla Ukrainy (poza komercyjnymi kontraktami). Peter Pellegrini podziela te poglądy i będzie je zapewne wspierał jako prezydent.
Lęki wojenne
Temat wojny w Ukrainie okazał się zresztą jednym z głównych motorów jego kampanii. Przyszły prezydent zapewniał, że nigdy nie pozwoli wciągnąć Słowacji w konflikt zbrojny. „Idźcie głosować, aby słowaccy synowie i wnukowie nie umierali na wojnie” – apelowali partyjni koledzy Pellegriniego.
Korčoka zaś jego przeciwnicy przedstawiali jako kandydata do wojny podżegającego, działającego w interesie USA i koncernów zbrojeniowych, reprezentującego „totalne zło”. To rezonowało, bo Słowacy mają najbardziej prorosyjskie opinie w Europie Środkowej i większość z nich odpowiedzialnością za wojnę w Ukrainie obarcza nie Rosję, ale Zachód i samą Ukrainę. „Okazuje się, że można zostać prezydentem nie tylko szerząc nienawiść, rozpalając emocje, ale i oskarżając swojego przeciwnika o bycie kandydatem wojny” – podsumował wybory Korčok.
Sensacja na Słowacji: jest nowa nadzieja dla środowisk liberalnych i prozachodnich
Prezydent z premierem
W kampanii Ivan Korčok ostrzegał, że jeśli przegra, to władza w kraju znajdzie się w jednych rękach. I rzeczywiście, Pellegrini i Fico są mocno powiązani. 48-letni Pellegrini karierę polityka rozpoczął w szeregach partii Smer i szybko wspinał się w górę – od asystenta posła w 2002 roku przez mandat parlamentarny, a potem tekę ministra doszedł do stanowiska premiera w 2018 roku (objął je po wymuszonej przez społeczne demonstracje dymisji Ficy). W 2020 roku odsunął się na chwilę od kontrowersyjnego szefa i powołał własną partię Hlas – w założeniu prozachodnią socjaldemokrację, działającą inaczej niż Smer. Jednak po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych Pellegrini zdecydował się wrócić do współpracy z Ficą i wejść do koalicji rządzącej (co znaczące, bo bez mandatów Hlasu Fico nie zostałby premierem).
Pozdrowienia od Orwella. Nowy premier Słowacji stworzył własny świat dezinformacji i teorii spiskowych
Od tego czasu Fico i Pellegrini znów działają razem, teraz jednak po raz pierwszy udało im się obsadzić dwa najważniejsze stanowiska w kraju. Co to przyniesie Słowacji, okaże się po 15 czerwca, kiedy Pellegrini przejmie urząd od ustępującej prezydent Zuzany Čaputovej. Niewykluczone, że Słowacja podąży ścieżką skonfliktowanego z zachodnimi partnerami prorosyjskiego premiera Węgier Viktora Orbána. Premier Fico zaś zapewne nie będzie musiał obawiać się krytyki z Pałacu Prezydenckiego przy dalszych zmianach w instytucjach państwa i ich funkcjonowaniu.