Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Im dłużej myślę o sensie tego Muzeum - powinno dokumentować historię Żydów w Berlinie - tym bardziej mam poczucie, że “Ogród emigracji" i “Wieża Holocaustu" to straszliwa banalizacja tego, co Żydzi wycierpieli od Niemców. Kiedy po raz pierwszy przechodziłem przez “Ogród Emigracji", straciłem na chwilę poczucie orientacji w przestrzeni; jednak podczas drugiej wizyty nic takiego już nie odczułem. “Wieża Holocaustu" oburzyła mnie już podczas pierwszej wizyty. Libeskind chciał wzbudzić w zwiedzających uczucia podobne do tych, które przeżywali Żydzi w niemieckich komorach gazowych - tylko, że tutaj są drzwi prowadzące na zewnątrz! Okazuje się, że pozornej grozie można się wymknąć, co ma fatalne skutki dla zwiedzających Muzeum Niemców: zagubiony zostaje decydujący czynnik ostateczności losu. Złośliwie można by powiedzieć, że dla Niemców jest to “wygodne".
Dla mnie, Niemca, ta forma obejścia się z problemem Holokaustu jest przerażająca i niemoralna, ponieważ produkuje fałszywe wrażenia. Nie rozumiem też, dlaczego Libeskind tak powierzchownie traktuje straszną historię swojego narodu. Czy nigdy nie widział pomnika na warszawskim Umschlagplatzu albo Hali Pamięci w waszyngtońskim Muzeum Holokaustu? Trzeba pogodzić się z tym, że dla niektórych wydarzeń historycznych nie znajdziemy innej formy - pozostaje tylko pamięć, dzięki której nie zapomnimy o zamordowanych. To właśnie sprawia, że pomnik w Warszawie oraz Hala Pamięci w Waszyngtonie są tak niewiarygodnie prawdziwe.
KAI BUMANN (Berlin)
Materiały na temat warszawskiej wystawy Libeskinda opublikowaliśmy w “TP" nr 31/04.