Portfel lub przypadek

Skończyłem niedawno 20 lat. Jeszcze nie trzymałem nikogo do chrztu i chyba w najbliższym czasie nie przyjmę na siebie tak wielkiej odpowiedzialności, ponieważ, podobnie jak autor listu “Upokarzająca biurokracja" (“TP" nr 2/05), widzę “funkcję chrzestnego" jako ciągłe towarzyszenie dziecku w szczególnych momentach jego życia. A nie czuję się jeszcze na siłach, by przyjąć taki “zaszczyt".

W kościele często widzę, że średnia wieku rodziców chrzestnych nie przekracza mojego, a nader często są oni jeszcze młodsi. Nie odmawiam im wiary, ale wątpię, czy aby na pewno zdają sobie sprawę z wagi spadającego na nich obowiązku. Ta wątpliwość nie dotyczy rzecz jasna jedynie młodych ludzi, dlatego uważam, że kandydat na chrzestnego przed objęciem tej funkcji powinien rzetelnie się do tego przygotować (np. przez spotkania podobne do tych, jakie odbywają narzeczeni przed ślubem). Może wtedy rzadziej dochodziłoby do sytuacji, kiedy chrzestnego pamiętamy jedynie jako osobę, która obdarowała nas rowerem na komunię. Nie umiemy zaś sobie przypomnieć, gdzie on był, gdy potrzebowaliśmy wsparcia. Także rodzice, wybierając chrzestnych, nie kierują się kryterium wiary kandydatów. Często najważniejsza staje się (choć brzmi to strasznie) zawartość ich portfeli. Jest w tym na pewno jakaś racja, ale może chrzestni spełniliby swoją pierwotną funkcję - wprowadzenia młodego człowieka do wspólnoty wierzących - niekoniecznie obsypując go prezentami? Z braku właściwego kandydata rodzice wybierają też najbliższą im osobę, nie zdając sobie do końca sprawy, czy na pewno jest to ktoś wart tego “zaszczytu". Między innymi te praktyki doprowadziły do tego, że zapomniano o powołaniu rodziców chrzestnych.

Warunki, jakie należy spełnić, by się nimi stać, być może pachną formalizmem, ale czy o wiele ważniejszym problemem nie jest wspólne pokonanie, z pomocą księdza i rodziców dziecka, “morza niewiedzy", w jakim niewątpliwie znajdują się kandydaci na chrzestnych?

MARIUSZ KUĆ (Borki Siedleckie, woj. mazowieckie)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2005