Pornosem w rewolucje

Po klęsce kremlowskiego maga od strategii, Gleba Pawłowskiego, który niefortunnie doradzał podczas ukraińskich wyborów w 2004 r. ówczesnemu obozowi władzy, rosyjscy spece od propagandowego brudu wpadli na pomysł nakręcenia pornuchy o erotycznych przygodach niejakiej Julki i niejakiego Miszy.

18.12.2005

Czyta się kilka minut

Julka miała pszeniczny warkocz okręcony wokół głowy, Misza kruczoczarne włosy i śmiałe spojrzenie gruzińskiego sokoła. “Żadnych nazwisk" - powtarzał w licznych wywiadach dla brukowców producent filmu, deputowany Dumy Państwowej, zażywny Aleksiej Mitrofanow z partii LDPR Władimira Żyrinowskiego. Zaraz jednak dodawał, że inspiracją dla powstania filmu była wspólna przejażdżka helikopterem konkretnych osób: premier Ukrainy Julii Tymoszenko i prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwiliego. “Musiało między nimi wtedy coś być. Julia to symbol seksu ukraińskiej rewolucji" - próbował uprawdopodobnić swą wersję Mitrofanow. “To pierwsze polityczne porno" - dodawał bez fałszywej skromności.

Jak widać, każdy sposób jest dobry, żeby przeciwnikom zalać sadła za skórę. Nawet tak żenujący i niesmaczny. Dla wysokich urzędników jest wysoka polityka i referaty na konferencjach, książki politologów, opluwające “różaną i pomarańczową zarazę", rozgrywki o dostawy gazu. A dla szarego obywatela, który za jaskrawymi kolorami rewolucji nie przepada, jest niewybredny filmik.

W Rosji w walce politycznej użyto już swego czasu filmów o seksualnych wyczynach znanych postaci. Prokurator generalny Jurij Skuratow, który ścigał malwersacje finansowe osób z otoczenia prezydenta Jelcyna, został skompromitowany za pomocą ujęć nakręconych ukrytą kamerą w domu schadzek. Film, na którym “mężczyzna łudząco podobny do Skuratowa" zażywa rozkoszy w ramionach dwóch nagich hurys, został pokazany w telewizji w porze największej oglądalności. Potencja prokuratora stała się przedmiotem pieprznych dowcipów, opowiadanych z lubością i w salonach, i w zwykłych kuchniach. Po “seksualną" broń sięgnięto również wobec ministra sprawiedliwości Walentina Kowalowa: zaprezentowano jego zabawy w łaźni w towarzystwie piersiastych nimf.

Ale to była, powiedzmy, dokumentalistyka. Nad etyczną stroną używania takich argumentów w walce z przeciwnikami politycznymi wiele nie dyskutowano, rzecz sprowadzono raczej do anegdoty. Publikacja materiałów kompromitujących była przede wszystkim ostrzeżeniem dla całej zgrai “umoczonych" polityków, aby nie śmieli występować przeciw władzy, bo i im wyciągnie się pokątne erotyczne wyczyny.

Tym razem mamy jednak do czynienia z filmem, który z dokumentem nie ma nic wspólnego. A w dodatku przeznaczony jest nie na własne podwórko, lecz ma prowokować sąsiadów.

Wokół realizacji tego skandalicznego obrazu uczyniono w rosyjskich mediach wiele szumu. Bulwarówki dostarczały na bieżąco informacji o podniebnych wyczynach dwójki aktorów. W internecie pstro było od bannerów zachęcających do odwiedzenia stron, na których prezentowano pikantne zdjęcia z planu filmowego. Mitrofanow obleśnie ślinił się, opowiadając o wdziękach Jeleny Bond (naprawdę aktorka odtwarzająca rolę Julki nazywa się Bondar, ale każe do siebie mówić Bond, Jelena Bond) i starał się przekonać rzesze potencjalnych widzów, że w insynuacjach na temat rzekomych bliskich związków polityków z sąsiednich krajów nie ma nic niestosownego. Ot, zwykłe igraszki. Taki żart.

Koledzy z parlamentu nie dostrzegli w postępowaniu Mitrofanowa niczego uwłaczającego godności rosyjskiego deputowanego. Nie został wezwany przed oblicze komisji etyki, a przewodniczący Dumy, Borys Gryzłow, zwykle groźnie nadymający policzki, złego słowa mu nie powiedział.

Julia Tymoszenko ze współczuciem skomentowała twórcze popiskiwania Mitrofanowa: “Wiem, że film był pomysłem jednej z partii i pewnego deputowanego. Mogę powiedzieć tylko tyle, że tak wiele mówią o seksie ludzie, którzy już nic nie są w stanie w tej dziedzinie zrobić. Zwykle zamawiający takie produkcje od dawna są outsiderami, i nie tylko w sprawach seksu".

Mniej dyplomatycznie zareagowali mieszkańcy pewnej gruzińskiej wioski, którzy pogonili ekipę rosyjskiej telewizji, rozpytującą, co ludzie myślą na temat filmu o miłosnych podbojach ich prezydenta.

Epilog: odtwórczyni roli Julki przebywa w klinice psychiatrycznej i próbuje się pozbierać po załamaniu nerwowym. Grający Miszę producent wideoklipów Alen Melik-Grigorian rozstał się z żoną. Oboje nie tracą nadziei, że sława, jaką przyniósł im udział w skandalizującym filmie, pomoże im podnieść się po życiowych katastrofach. Zwłaszcza że ma powstać druga część pt. “Nowe przygody Julii". Zdjęcia mają się zacząć w marcu 2006 r. Wtedy na Ukrainie odbędą się wybory parlamentarne. Czy staną się częścią kampanii wyborczej?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2005

Artykuł pochodzi z dodatku „Nowa Europa Wschodnia (51/2005)