„Pies i Robot” to film, który chciałoby się z kimś przegadać. Fenomenalna oscarowa animacja z Nowym Jorkiem w tle

Ten wizualny majstersztyk skłania do namysłu nad tym, czym tak naprawdę są przyjaźń, przywiązanie, rozłąka i jak wielką, acz niekoniecznie destrukcyjną siłą może być rozpamiętywanie straty.
w cyklu CO OBEJRZEĆ W WEEKEND

19.04.2024

Czyta się kilka minut

Pies i Robot – reż. Pablo Berger. Prod. Hiszpania - Francja 2023 r. // materiały prasowe Polsat Box
„Pies i Robot”, reż. Pablo Berger, 2023 r. // Materiały prasowe Polsat Box

Kiedy ogląda się film Pabla Bergera, łatwo zapomnieć, że jego główni bohaterowie to zwierzę i maszyna. I że przed nami „jedynie” kino animowane. Bo „Pies i Robot” tworzy tak sugestywne uniwersum i uruchamia taką skalę emocji, że bledną przy nim nie tylko superanimacje spod znaku Disneya/Pixara, ale i współczesne aktorskie kino nostalgiczne, włącznie z „Poprzednim życiem” Celine Song. Hiszpański reżyser stworzył na podstawie amerykańskiego komiksu Sary Varon (2007) poruszający i chwilami zabawny obraz samotności w wielkim mieście. Oraz jeden z piękniejszych filmów o godzeniu się ze stratą i wydobywaniu się z rozpaczy.

Adres URL dla Zdalne wideo
  • PIES I ROBOT – reż. Pablo Berger. Prod. Hiszpania/Francja 2023. MOJEeKINO, E-Kino Pod Baranami, Play Now, Polsat Box, Rakuten, Player. 

Przede wszystkim, idąc za powieścią graficzną, twórcy uwierzyli w siłę obrazu, dlatego z ekranu nie pada ani jedno słowo. Klimat przyjaźni, a potem wielkiej tęsknoty budują miejsca i przedmioty, w tym hiperrealistyczna niemal wizja nowojorskiej dzielnicy East Village. Przed nami miasto z pamięci: jeszcze z wieżami WTC i ejtisowym sztafażem, czyli VHS-y, polaroidy, boomboksy, przydrożne automaty telefoniczne… I oczywiście wywodzące się z ówczesnych fantazji blaszane roboty, które pomagają w pracy, lecz bywają też codziennymi towarzyszami mieszkańców rozwibrowanej metropolii, pochłoniętej konsumpcją i zabawą.

I nie ma znaczenia, że Nowy Jork to sympatyczno-ekscentryczny zwierzogród, zamieszkały przez najróżniejsze gatunki fauny. Nie tylko ludzie cierpią z powodu straty – to też chcą nam powiedzieć autorzy, nie zagłębiając się w rejony posthumanizmu. Oryginalny tytuł „Robot Dreams” odsyła rzecz jasna do powieści science fiction „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?” Philipa K. Dicka, pierwowzoru filmowego „Blade Runnera”. Antropomorfizacja zwierząt czy robotów tym razem staje się pełną wdzięku konwencją, za którą kryje się opowieść znacznie bardziej przyziemna i nie mniej uniwersalna.

Ta historia dwóch równoległych samotności i poszukiwania drogi powrotnej do bycia razem zachwyca eksplozją pomysłów tudzież urodą kadru. Atmosfera swojskiego, jeszcze niepoddanego gentryfikacji Manhattanu raz po raz ustępuje miejsca rozbuchanym psychodelicznym fantazjom albo, dla odmiany, szlachetnej prostocie – tak, „Pies i Robot” jest emocjonalnym i zarazem wizualnym majstersztykiem. Jakże wymownie brzmi w tym wszystkim powracający motyw muzyczny, czyli stary przebój „September” grupy Earth, Wind & Fire, który za każdym razem oznacza dla bohaterów coś innego. Ostatecznie zaś skłania do namysłu nad tym, czym tak naprawdę są przyjaźń, przywiązanie, rozłąka i jak wielką, acz niekoniecznie destrukcyjną siłą może być rozpamiętywanie straty.

W szerszym planie kryje się w tej nostalgii również list miłosny do miasta, którego już nie ma i którego zapewne, obiektywnie rzecz biorąc, nigdy nie było, stanowiło bowiem scenerię czyichś przeżyć. Najważniejsze, że Bergerowi udało się wszystko tak sprawnie i elegancko wprawić w ruch. To nie poszczególne atrakcje wizualne, ale płynne, świetnie operujące nastrojem opowiadanie, rejestrujące upływ czasu, niesie obrazkową historię. Sprawia, że zaszyte w niej banalne mądrości w stylu „coś się kończy, coś się zaczyna” czy „co nas nie zabije, to nas wzmocni” nabierają realnej substancji.

Mimo prostej fabuły i czytelnej kreski nie jest to jednak film dla dzieci. Chyba że już potrafią rozmawiać o trudnych emocjach. Zresztą „Pies i Robot” należy do kategorii filmów, które strasznie chciałoby się z kimś przegadać. I nawet jeśli wielokrotnie rozrywa nam serce, finalnie potrafi je poskładać, aczkolwiek w zupełnie inny wzór. Choć pewnie każdy przeżyje tę rozwałkę i składanie na swój indywidualny sposób, w odniesieniu do własnych strat.

Filmy i seriale, kino polskie i zagraniczne. Nowości na VOD poleca co tydzień Anita Piotrowska, krytyczka filmowa „Tygodnika”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej