Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Alex to imię, które niczego nie wyjaśnia. Również wygląd może mylić: Alex raz jest kościstą dziewczyną w typie chłopczycy, to znów delikatnym chłopcem o miękkich lokach. Gdyby dane jej było więcej niż jedno życie, pewnie - niczym Orlando z powieści Virginii Woolf - odradzałaby się w kolejnych reinkarnacjach. Tymczasem innego wcielenia nie będzie: niefortunna kombinacja chromosomów uczyniła z niej istotę z innej planety, trudną do zaakceptowania przez otoczenie. Alex jest hermafrodytą: chłopcem i dziewczynką naraz. W jednym ciele. Tu właśnie położony jest akcent w filmie Lucíi Puenzo - Alex nie jest bezcielesnym aniołem.
Jej (zaimek wybrany na użytek tego tekstu) fizyczna niedookreśloność budzi lęk i niezdrowe zaciekawienie. Zwłaszcza że przechodzi właśnie czas hormonalnej burzy. Alex, mimo że przez troskliwych rodziców schowana przed światem w przytulnym domku nad oceanem, musi czasem wyjść ze swej kryjówki. Można się tylko domyślić, jaką sensację wzbudza w małomiasteczkowym gimnazjum. Miejscowa kawalerka oddałaby wszystko, by sprawdzić naocznie, jak to z nią naprawdę jest.
Subtelny film argentyńskiej reżyserki zastawia na nas podobną pułapkę. "XXY", opowieść o dwupłciowym dziwolągu, staje się filmem o naszej ciekawości - którą Puenzo najpierw delikatnie podsyca, a potem bez sentymentalnych chwytów przekuwa na prawdziwą solidarność i współczucie. Największą zasługą reżyserki jest umiejętność wyjścia poza sensacyjny schemat. Film proponuje intymne i nader rozsądne spojrzenie na kuriozalny przypadek. Wiele miejsca Puenzo poświęca budowaniu atmosfery panującej w domu Alex. Pięknie nakreślona została zwłaszcza postać ojca, który z zawodu jest biologiem i zajmuje się badaniem fauny oceanicznej. Takim właśnie unikalnym okazem żółwia czy jeżowca wydaje się również jego dziecko, o którym nigdy nie będzie mógł wyraźnie powiedzieć "moja córka" ani "mój syn".
Mimo to próbuje, jak tylko może, zaakceptować tę odmienność i nie naciska na dokonanie ostatecznego wyboru. Czy jednak w imię szczęścia jedynaczki nie powinien pomóc jej w definitywnym określeniu swojej tożsamości? Wszakże współczesna medycyna oferuje cały wachlarz skutecznych terapii - od kuracji hormonalnej począwszy, na ingerencji chirurgicznej skończywszy. W tym zresztą celu przyjeżdża w gościnę zaprzyjaźniony lekarz. Towarzyszy mu żona i nastoletni syn - i właśnie przybycie tego ostatniego będzie miało największy wpływ na decyzje podjęte przez Alex i jej rodziców.
"XXY" nie zawaham się nazwać osobliwym filmem o miłości. Obywając się bez typowo dydaktycznych narzędzi, uczy nas, jak radzić sobie z czymś, co zrazu jawi się jako obce, całkowicie dla nas odmienne i niezrozumiałe. Bez kropli efektownej czułostkowości pokazuje, że ów kłopotliwy nadmiar, który uczynił Alex istotą obojnaczą, dla kogoś, kto kocha, może być wyrazem doskonałości, nadzwyczajnym darem od losu.
Prześwity miłości ujawnią się w jeszcze innym wątku tego filmu. Bolesne dla obu stron seksualne spięcie między Alex i Alvarem, które doprowadzi do niespodziewanego odwrócenia tradycyjnych ról, spowoduje nagłe przebudzenie obojga. Na gruncie wspólnej porażki i wspólnej tajemnicy dojdzie między młodymi do szczególnego porozumienia. I jakkolwiek dziwacznie to zabrzmi w odniesieniu do filmu obracającego się wokół sfer genitalnych, będzie to porozumienie zdecydowanie z innego wymiaru intymności. Ten odważny, a zarazem dyskretnie wycofany, unikający krępujących detali obraz potrafi w sposób niezwykle świeży wypowiedzieć prawdę z pozoru banalną: tam gdzie do głosu dochodzą uczucia, pierwszorzędowe cechy płciowe przestają mieć znaczenie pierwszorzędne.
"XXY" - reż.: LUCÍA PUENTO; scen.: Sergi Bizzio i Lucía Puento; zdj.: Natasha Barier; muz.: Andrés Goldstein, Daniel Tarrab; wyst.: Inés Efron, Ricardo Darín, Valeria Bertuccelli, Germán Palacios, Martin Piroyansky i inni; prod.: Argentyna/Francja/Hiszpania 2007. W kinach od 11 stycznia.