Nikczemny świat

Atmosfera, inscenizacyjny rozmach i znakomite aktorstwo składają się na poruszającą opowieść o grzesznych latach 20., jednej z najważniejszych i najbarwniejszych dekad amerykańskiej kultury minionego stulecia.

11.01.2011

Czyta się kilka minut

Kadr z serialu „Zakazane imperium” w reżyserii Martina Scorsese / fot. HBO /
Kadr z serialu „Zakazane imperium” w reżyserii Martina Scorsese / fot. HBO /

Ten serial jest skazany na sukces. Jeszcze zanim "Zakazane imperium" zadebiutowało na telewizyjnych ekranach, było o nim głośno. Media pisały o wielkim projekcie, reżyserskim akcesie Martina Scorsesego, o scenariuszu Terence’a Wintera, jednego z najlepszych autorów współczesnej telewizji i o 18-milionowym budżecie, jaki pochłonęła produkcja pierwszego odcinka. Tryby marketingowej maszyny uruchomionej przez stację HBO nakręcały spiralę zainteresowania. I słusznie, bo "Zakazane imperium" wytrzymuje zderzenie z najbardziej rozbuchanymi oczekiwaniami.

Scorsese i spółka zabierają nas w podróż po Atlantic City lat 20., mówią o skorumpowanych politykach, prohibicji, gangsterach i poplątanych sieciach interesów co i rusz przecinanych brutalnymi aktami przemocy. Ale "Zakazane imperium" to nie tylko gangstersko-kostiumowa saga, to także opowieść o amerykańskiej dekadzie przełomów.

Pod podszewką mitów

Terence Winter, pomysłodawca i scenarzysta serialu, lubi niepozorne historie. Z ich pomocą potrafi opowiadać o sprawach wielkich, o kulturowych przemianach i cywilizacyjnych tąpnięciach. To on z Davidem Chasem stworzył przecież "Rodzinę Soprano", niepozorną opowiastkę o mafiosach z New Jersey, która dla współczesnej telewizji okazała się narracją iście Dickensowską. Historia Tony’ego Soprano miała rytm sensacyjnej opowieści, głębię psychologicznego dramatu i metaforyczną siłę godną wielkiego kina. Twórcy serialu przywoływali jeden z najsilniejszych popkulturowych mitów, mit gangsterskiego półświatka, by pokazać jego śmierć. Chase i Winter w mafijnej sadze dostrzegli opowieść o naszej epoce, ironicznie spoglądającej na tradycyjne wartości.

Tak jak w "Rodzinie Soprano" Winter opowiadał o ponowoczesności, która zgubiła moralną busolę, tak dziś wraz z Martinem Scorsesem wraca do korzeni gangsterskiego mitu. Ich "Imperium" jest serialem, jakie kochamy, ale od których już się odzwyczajaliśmy. Pozornie niewiele się w nim dzieje. Nie ma tu tyle napięcia, co w krwawym "Dexterze", brak też kryminalnych zagadek, od których roi się w serialowym tasiemcach, a przy głośnym "Californication" erotyczne sceny "Imperium" wyglądają jak ofiary Kodeksu Haysa.

Twórcy serialu nie stawiają na akcję i nie potrzebują nieustannego dziania się. Zapraszają nas do osobnego świata, między ludzi moralnie skarlałych, poobijanych przez życie, czasem bardzo pociągających i nikczemnych. Z bezpiecznego dystansu śledzimy nie tyle ich przygody, co przemiany. Bo w serialu produkowanym przez Scorsesego wszyscy się przepoczwarzają, pokazują kolejne twarze. Nie jest to prosta ewolucja, lecz proces pokazujący ludzką złożoność, niejednoznaczną człowieczą naturę.

Przewodnikiem po tym niezwykłym świecie jest Enoch "Nucky" Thompson (Steve Buscemi), polityk i gangster w jednej osobie, nieformalny władca Atlantic City (wzorowany na autentycznej postaci Nucky’ego Johnsona). To przez jego kieszeń przechodzą wszystkie pieniądze wydawane i zarabiane w jednej z amerykańskich stolic hazardu. To dla niego ściągane są haracze, to on zawiaduje kasynami, domami rozpusty, nielegalnym handlem alkoholem.

Dzięki niemu poznajemy kolejnych bohaterów. Jest więc Jimmy Darmody (niezwykły Michael Pitt), student Princeton, który porzucił naukowe aspiracje, by ruszyć na front I wojny światowej. Gdy wraca do rodzinnego miasta, postanawia dołączyć do gangsterskiej rodziny i trafia pod opiekuńcze skrzydła Nucky’ego. Poznajemy podejrzanie młodą matkę Jimmy’ego; wdowę, która niedawno przyjechała do Ameryki z Irlandii; oraz rozwiązłą kochankę burmistrza. Spotykamy szeryfa Eliasa Thompsona, chorobliwie ambitnego, choć niezbyt zdolnego brata Nucky’ego; i agenta Nelsona Van Aldena, który w walce z przemytnikami i producentami alkoholu widzi swe boskie posłannictwo. Z czasem zaznajomimy się także z tuzami gangsterskiego świata - podłymi bandziorami i elegantami, mordercami o niewinnych twarzach i macherami w białych rękawiczkach.

Twórcy kreślą ich portrety bez pośpiechu, budują je z półcieni, niedopowiedzeń, stopniowo ujawnianych prawd. Nie ma tu wielkich punktów zwrotnych, lecz spokojna, hipnotyzująca podróż przez kręte biografie i poranione osobowości. To także wycieczka po historii. Bo choć autorzy serialu nie mają edukacyjnych ambicji, w misterny sposób rekonstruują na ekranie rzeczywistość lat 20. i pokazują epokę niezwykłych przełomów.

Czas zmian

W jednym z listów napisanych po I wojnie światowej Henry James grzmiał, że "pogrążanie się cywilizacji w otchłani krwi i ciemności jest zdradą  wobec całej epoki". "Zakazane imperium" świetnie opisuje tę zdradzoną dekadę.

Winter nieprzypadkowo wybiera rok przełomu dziesięcioleci na początek swojej opowieści. Właśnie wtedy upadła budowana przez progresywistów wiara w stabilizację, prysł mit powszechnego rozwoju. Wielka wojna wyrwała Amerykę z letargu, rozbudziła demony i zaktywizowała liczne społeczne ruchy. Natywiści domagali się ograniczenia imigracji, odradzał się i umacniał Ku-Klux-Klan.  W Kościele triumfował fundamentalizm, a głośna Osiemnasta Poprawka z 20 stycznia 1920 r. zdelegalizowała wszelkie alkohole, wprowadzając prohibicję.

Dla chrześcijańskich aktywistów był to "substytut ewangelii społecznej", dla gangsterów - szansa na gigantyczne pieniądze. W tym samym roku kobiety otrzymały możliwość głosowania w wyborach, a w niektórych rejonach Stanów Zjednoczonych czarni Amerykanie głośno upominali się o swoje prawa. W klubach triumfował jazz, w college’ach rodziła się nowa moralność zmieniająca sposób postrzegania ludzkiej seksualności, a za zmianami nadążała moda - sukienki, które w 1919 roku sięgały zwykle kostek, osiem lat później kończyły się na wysokości kolan.

Winter i Scorsese opisują tę epokę sugestywnie, ale bez nachalnego historyzowania. Ich serial nie niesie kaganka oświaty, nie pokazuje spektakularnych wydarzeń ze świata polityki, lecz na tle epoki rysuje ludzkie dramaty. W "Zakazanym imperium" aż roi się od ciekawych postaci, z których każda mogłaby być bohaterem pełnometrażowej, hollywoodzkiej produkcji. Niemal wszystkie z nich stają przed tym samym, fundamentalnym pytaniem: "Z iloma grzechami jesteś w stanie żyć?". W nikczemnym świecie "Zakazanego imperium" jest to chyba jedyne uniwersalne i sensowne pytanie. Tutaj każdy staje przed moralnymi dylematami, musi ważyć sprzeczne racje i wybierać mniejsze zło.

Niech nas nie zmyli gangsterski kostium i znakomita rekonstrukcja dawnej scenografii. "Zakazane imperium" jest także opowieścią o nas i o naszych czasach, o polityce i kapitalizmie, o wolności i moralności, o niejednoznacznych życiowych wyborach, grzechu, małych podłościach i fałszywym dobru. Znajdziemy tu intrygujący obraz edypalnej miłości matki i syna; historię stróża moralności, który rozsmakuje się w grzechu; i freudowską z ducha opowieść o mężczyźnie rozdartym między skrajnie różnymi erotycznymi fantazmatami.

U Scorsesego wszystkie te historie brzmią równie wiarygodnie. Głównie dzięki znakomitej obsadzie. Trudno wyobrazić sobie lepiej dopasowany aktorski zespół niż ten skompletowany przez producentów z HBO. Steve Buscemi w roli gangstera-polityka ma w sobie bezwzględność i neurotyczny sznyt, który zawsze wyróżniał go spośród innych gwiazd Hollywoodu. Michael Shannon (nominowany do Oscara za drugoplanową rolę w "Drodze do szczęścia" Sama Mendesa) tworzy przerażający portret agenta-fundamentalisty, a Michael Stuhlbarg (pamiętny "Poważny człowiek" braci Coen) znów prezentuje wyrazistość i elegancką powściągliwość.

Świetnie wypadają również panie: Kelly MacDonald w roli młodej wdowy o feministycznych przekonaniach jest fascynująco niejednoznaczna, a Paz de la Huerta okazuje się drażniąco wiarygodna w roli kobiety upadłej. Palmę pierwszeństwa dzierżą jednak dwaj niezwykli aktorzy. Pierwszy - Stephen Graham jako młody Al Capone całkowicie zawłaszcza ekranową przestrzeń i nawet wtedy, gdy pojawia się w trzecim planie, przykuwa uwagę niezwykłą charyzmą. Jego czar przebija jedynie Michael Pitt ("Funny Games"), aktor o niepokojących rysach i magnetycznej sile, który wciela się w postać Jimmy’ego, kiedyś studenta, a dziś bezwzględnego, lecz wrażliwego gangstera.

***

Choć ostatni odcinek pierwszej serii "Zakazanego imperium" miał swoją premierę zaledwie kilka tygodni temu, serial Wintera i Scorsesego ma już na swoim koncie dziesięć nominacji do różnych nagród i jest jednym z faworytów w walce o Złote Globy. Nic w tym dziwnego -  serial jest bowiem produkcją wyjątkową: to gangsterskie kino utkane z psychologicznych niuansów, metaforyczna opowieść pełna cytatów i kulturowych odniesień, wreszcie - współczesny moralitet osadzony w historycznych realiach. "Zaginione imperium" ma wielkie szanse dołączyć do najważniejszych seriali w historii współczesnej telewizji i stanąć w naszych wideotekach obok "Rodziny Soprano", "Mad Men" i "Sześciu stóp pod ziemią".

"Zakazane imperium" ("Boardwalk Empire"), autor Terence Winter, reż. Martin Scorsese, Timothy Van Patten, Jeremy Podeswa i inni, produkcja HBO. W Polsce serial emitowany jest przez stację HBO, polska premiera: 10 stycznia, godz. 20.10. Wszystkie odcinki dostępne w usłudze VOD.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2011