Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Aż 17 to ofiary ataku na uczestników pogrzebu w mieście Mubi: terroryści zaatakowali dom, w którym zgromadzili się chrześcijanie z plemienia Igbo, by pożegnać 5 współbraci zabitych poprzedniego dnia. W mieście Gombe terroryści wdarli się do kościoła w trakcie nabożeństwa i otworzyli ogień, zabijając sześć osób. Podczas ataku na kościół w mieście Yola zginęło 8 wiernych.
To kolejne zamachy na chrześcijan w Nigerii w ostatnim czasie; tylko podczas Bożego Narodzenia bomby zabiły tam 49 osób. Wcześniej, w listopadzie, w mieście Damaturu padło 150 zabitych, gdy w powietrze wyleciało pięć kościołów, dwa banki i komisariat.
Do zamachów przyznaje się islamskie ugrupowanie Boko Haram: sekta zwana też "nigeryjskimi talibami", która od dwóch lat prowadzi terrorystyczną ofensywę przeciw nigeryjskiemu państwu, dążąc do jego destabilizacji, a także przeciw chrześcijanom. Boko Haram atakuje także polityków, posterunki policji, banki, a nawet będące uosobieniem zachodniego stylu życia salony kosmetyczne. Organizacja chce, by północne regiony oderwały się od Nigerii i utworzyły państwo islamskie. W 2011 r. z rąk islamskich terrorystów zginęło w kraju prawie 500 osób.
Nigeria jest postkolonialnym zlepkiem wielu narodów i religii - to 155 mln mieszkańców, podzielonych na 300 grup etnicznych i mówiących 250 językami oraz wyznających różne religie (50 proc. ludności to chrześcijanie, 40 proc. - muzułmanie, zamieszkujący przede wszystkim północ). Działalność Boko stanowi zagrożenie dla jedności państwa. Dlatego prezydent Goodluck Jonathan ogłosił stan wyjątkowy w części kraju i zamknął granice.
Mimo to chaos w północnych regionach pogłębia się; do zamachów dochodzi niemal codziennie. W rozmowie z agencją AFP przedstawiciel Boko Haram dał do zrozumienia, że będą one kontynuowane, gdyż chrześcijanie nie posłuchali "ultimatum", jakie wystosowała do nich sekta - wzywając ich, by w ciągu trzech dni opuścili północną Nigerię. Z relacji wynika, że wśród chrześcijan panuje atmosfera paniki i pragnienie odwetu; część wspólnot rozważa podjęcie działań w samoobronie. To zaś groziłoby religijną wojną domową, z konsekwencjami trudnymi do przewidzenia.
AFP, DPA