Miasto bez sternika

Czy awantura wokół budowy Camerimage Łódź Center to przykład "łodziobójstwa", czy troska o budżet miasta? A może skuteczny sposób na odwołanie prezydenta Jerzego Kropiwnickiego?

19.01.2010

Czyta się kilka minut

Prawie dwa tysiące osób podpisało list popierający powstanie w śródmieściu Łodzi centrum festiwalowo-kongresowego; 150 osób przez sześć dni prowadziło strajk okupacyjny w głównej sali obrad Rady Miejskiej. To chyba jedyny strajk w Polsce w obronie przedsięwzięcia o charakterze kulturalnym.

Budowę centrum poparli m.in. Lech Wałęsa, reżyser Volker Schlöndorf (twórca "Blaszanego bębenka") i operator Vittorio Storaro ("Czas Apokalipsy", "Ostatni cesarz"), którzy są w komitecie honorowym CŁC. Apel wystosowali też rektorzy sześciu łódzkich uczelni publicznych: "Inicjatywa ta zasługuje na poparcie, gdyż ma na celu zmianę oblicza naszego Miasta".

Na forach internetowych argumentami i inwektywami przerzucają się zwolennicy i przeciwnicy przedsięwzięcia albo - jak wolą niektórzy - realiści i romantycy. Łódzcy dziennikarze od tygodni biegają na briefingi i konferencje prasowe zwoływane przez obie strony. "Budowa centrum festiwalowego według projektu Franka Gehry’ego to interesująca idea" - czytamy w komunikacie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z 7 stycznia 2010 r., które przyznaje, że "Festiwal Camerimage to jeden z najjaśniejszych punktów na światowej mapie festiwali poświęconych sztuce filmowej". Jednocześnie ministerstwo wyklucza możliwość oceniania projektów na etapie przedkonkursowym.

Nawet łodzianie nie do końca wiedzą, o co w tym sporze chodzi. A jeśli nie wiadomo o co, to w grę wchodzą pieniądze. I to niemałe - na realizację projektu Gehry’ego potrzeba 500 mln zł. Do tego dochodzi polityka: najgorętsza walka o budowę centrum filmowego rozgrywała się w przededniu referendum (wyznaczonego na niedzielę 17 stycznia) w sprawie odwołania prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, który od początku forsował projekt. Oponenci (Lewica, potem dołączyli do niej radni PO) zarzucali mu złe gospodarowanie, upadek Teatru Nowego, bałagan w mieście, a do tego utratę szansy na współorganizowanie EURO 2012 i brak planu zagospodarowania przestrzennego.

Nowe Centrum Łodzi

W śródmieściu Łodzi, w sąsiedztwie Dworca Fabrycznego, na blisko 90 hektarach w najbliższych latach ma powstać tzw. Nowe Centrum Łodzi. Pierwsze decyzje już zapadły, np. o przekształceniu terenu zabytkowej elektrowni EC-1. To ciekawy architektonicznie kompleks budynków poprzemysłowych, w których powstanie m.in. Centrum Filmowe Davida Lyncha, a tuż obok Interaktywne Muzeum Nauki i Techniki, nazywane już Energopolis. Odliczane są dni do zamknięcia stacji kolejowej Łódź Fabryczna i rozpoczęcia budowy nowoczesnego węzła komunikacyjnego, którego sercem stanie się dworzec przeniesiony 16 metrów pod ziemię. Nad nim zaplanowano wytyczenie nowego placu, który ma nosić imię Katarzyny Kobro (związanej z Łodzią słynnej rzeźbiarki). Tuż obok powstaje Specjalna Strefa Sztuki z muzeum eksponującym dzieła sztuki XX i XXI wieku.

Koncepcję przestrzenną NCŁ zaproponował luksemburski urbanista Rob Krier. Program modernizacji został przyjęty przez Radę Miejską w sierpniu 2007 r. Jedna trzecia terenu (ok. 30 ha) ma spełniać funkcje kulturalne, reszta (60 ha) to przestrzeń komercyjna. Jeśli projekt zostanie zrealizowany, pomoże to miastu w staraniach o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Pierwsze konkursy architektoniczne zostały już przeprowadzone, a umowy podpisane.

Rywale

Kto wie, czy do awantury o Camerimage Łódź Center w ogóle by doszło, gdyby nie rozeszły się drogi dwóch wizjonerów i współtwórców pomysłu: Marka Żydowicza, dyrektora festiwalu Camerimage, i Andrzeja Walczaka, biznesmena, współwłaściciela grupy Atlas, jednego z najbogatszych Polaków, którzy w 2006 r. wraz z zakochanym w Łodzi Davidem Lynchem założyli Fundację Sztuk Świata. Niestety, wkrótce doszło do konfliktu, choć wydawało się, że mimo wszystko panowie podzielą się przestrzenią NCŁ. Specjalną Strefę Sztuki ma wybudować Andrzej Walczak, właściciel galerii sztuki współczesnej Atlas Sztuki - nowoczesne muzeum sztuki w kształcie szklanej tuby powstanie według projektu niemieckiego zespołu Charly’ego Möllera. Marek Żydowicz ma natomiast budować centrum festiwalowo-kongresowe według koncepcji Franka Gehry’ego.

Teoretycznie oba projekty mają duże szanse na realizację, kłopot w tym, że muszą być finansowane z tych samych źródeł: miejskiego, ministerialnego i unijnego. W Wieloletnim Planie Inwestycyjnym Łodzi Rada Miejska już zapisała ponad 850 mln zł na inwestycje na terenie NCŁ, ale na wszystkie projekty to za mało.

Łódzkie korzenie

Zgodnie z deklaracjami Marka Żydowicza Camerimage Łódź Center będzie służyło nie tylko festiwalowi operatorów filmowych, który odbywa się raz do roku, ale także innym wydarzeniom kulturalnym. W grudniu, podczas 17. Międzynarodowego Festiwalu Plus Camerimage w Łodzi, Frank Gehry zaprezentował koncepcję architektoniczną nowego budynku. Zaplanował w nim m.in. salę kinową na trzy tys. widzów, gdzie można będzie organizować także koncerty, kongresy i sympozja. W jego projekcie jest też centrum prasowe i telewizyjne, powierzchnia wystawiennicza oraz zaplecze gastronomiczne. Całość wieńczy szklany dach, który ma umożliwiać oglądanie filmów z zewnątrz budynku. Projekt się podoba, choć nie brak głosów krytycznych.

Warto dodać, że Gehry, autor m.in. Muzeum Guggenheima w Bilbao, to po trosze łodzianin. Na początku ubiegłego stulecia mieszkała tu jego matka, a na żydowskim cmentarzu są jego  rodzinne groby.

Największy niepokój oponentów koncepcji Gehry’ego budzi jednak koszt jej realizacji. Sam projekt ma kosztować 45 mln zł. Z kolei wbudowanie Camerimage Łódź Center to już pół miliarda, a koszty prawdopodobnie jeszcze wzrosną.

"Miasto wygląda jak po bombardowaniu - a ci... piątą część budżetu rocznego na błyskotki wywalają. Jeden budynek za cenę remontu połowy CENTRUM ŁODZI!" - komentowali te wieści łodzianie. Inni pisali z entuzjazmem: "Camerimage Łódź Center to nie jest lokalne przedsięwzięcie. Takiego centrum nie ma nigdzie w Polsce, niewiele w Europie".

Co ciekawe, z Łodzi pochodzi też inny znakomity architekt Daniel Libeskind, który w październiku 2009 r. podpisał list intencyjny o współpracy z miastem. Jego projekt również ma być częścią NCŁ. Powstaje więc koncepcja mająca charakter bezprecedensowego na skalę Polski architektonicznego wydarzenia.

Studenci okupują

O pieniądze na realizację CŁC z determinacją zabiegali w grudniu prezydent Kropiwnicki i jego zastępca Włodzimierz Tomaszewski. Tymczasem opozycja (PO i Lewica) dążyła do tego, by głosowanie odsunąć - na czas po referendum w sprawie odwołania prezydenta. - Musimy być pewni, że nie będziemy potem zmuszeni finansować całej inwestycji z budżetu miasta - tłumaczyli radni opozycji. I apelowali, by się nie spieszyć.

Odwrotną taktykę przyjęli zwolennicy przegłosowania uchwały o finansowaniu centrum, uważając, że po przegranym referendum sprawa na wiele miesięcy zostanie zawieszona. Gdy przed Bożym Narodzeniem radni po raz kolejny odesłali projekt uchwały do komisji finansowej, Marek Żydowicz krzyczał: - Proszę o nieużywanie nazwy festiwalu Plus Camerimage w staraniach Łodzi o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury! To nie jest miasto kultury!

Nikt jednak nie miał wątpliwości, że ta sytuacja jest grą polityczną przed referendum.

30 grudnia radni uchwalili "Program dla CŁC", ale wprowadzili poprawkę, która uzależniała przeznaczenie środków od znalezienia minimum 250 mln zł poza budżetem miasta. Miałyby to być pieniądze z ministerstwa kultury oraz ewentualne dofinansowanie z UE.

Na kolejną nadzwyczajną Radę Miejską, już po Nowym Roku, na zaproszenie Żydowicza przyszło wielu zwolenników festiwalu Camerimage. Atmosfera była wiecowa: plakaty, ulotki, krzyki. Gdy i ta debata z radnymi zakończyła się fiaskiem, Marek Żydowicz ogłosił strajk okupacyjny. - Będę tu nocował i pisał petycje do waszych partyjnych przełożonych i autorytetów, których będziecie musieli posłuchać. A jak będzie trzeba, ogłoszę strajk głodowy i ściągnę międzynarodowe media - mówił do radnych. Przez kilka dni salę obrad okupowali organizatorzy festiwalu, wspierani głównie przez studentów. - To cyrk. Dzieciaki zostały wmanipulowane w grę polityczną - komentowano.

Studenci bronili jednak swojego prawa do decydowania o Łodzi. - Byłam zażenowana poziomem merytorycznej dyskusji na temat budowy Camerimage Łódź Center. Radni świetnie wiedzieli, o co chodzi w sporze, tylko nie na rękę było im podejmowanie dyskusji przed referendum, cynicznie więc przekładali interes partyjny nad interesy miasta - mówi Dominika Dudek, studentka II roku architektury Politechniki Łódzkiej, jedna ze strajkujących. Podkreśla, że festiwal Camerimage pozwala młodym ludziom identyfikować się z miastem.

Tymczasem radni tłumaczyli swój sprzeciw troską o zadłużony budżet. Pojawiły się też głosy nawołujące do spokojnej dyskusji nie tylko w sprawach finansowych, ale też o zapotrzebowaniu rynku na tego typu obiekty czy o współpracy z innymi planowanymi na tym terenie inwestycjami.

- Nie przystępuje się do realizacji filmu, kiedy nie jest domknięty budżet. To wie każdy filmowiec. Centrum festiwalowo-kongresowe jest zbyt wielkim przedsięwzięciem, by pójść na żywioł - przyznaje Gabriele Iacovone, włoski reżyser, sympatyk festiwalu.

- Jestem za festiwalem Camerimage w Łodzi i jestem za centrum festiwalowym Franka Gehry’ego, ale takie przedsięwzięcie musi mieć program i budżet. Na razie za dużo w tym wszystkim emocji - uważa prof. Maria Kornatowska, historyk i krytyk filmu, pracownik łódzkiej Szkoły Filmowej.

***

W niedzielę 17 stycznia decyzją łodzian Jerzy Kropiwnicki został odwołany z funkcji prezydenta miasta. W referendum udział wzięło 22,2 proc. uprawnionych do głosowania, za odwołaniem opowiedziało się 95 proc. W środę 22 stycznia kolejna sesja Rady Miejskiej. Jest nadzieja, że emocje opadną i rozpocznie się merytoryczna dyskusja o przyszłości Camerimage Łódź Center. Łodzianie liczą też, że Marek Żydowicz przestanie szantażować zabraniem festiwalu z Łodzi. Przecież nie ma w Polsce drugiego miasta, które tak bardzo zasługuje na podkreślenie swoich filmowych tradycji.

Joanna Podolska jest dziennikarką "Gazety Wyborczej", popularyzatorką historii Łodzi; przygotowuje "Filmowy spacerownik łódzki".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2010