Mazurkiewicz, bój się Boga

To cytat ze sławnego Żołnierza królowej Madagaskaru, a nie głupia aluzja do nazwiska kandydata na premiera. Jednak wypowiedzi Kazimierza Marcinkiewicza wciąż mnie zdumiewają.

23.10.2005

Czyta się kilka minut

Ostatnio uznał on, że harmonogram prac tworzenia nowego rządu powinien wyglądać następująco: najpierw należy zdefiniować różnice między PiS a PO, a potem je usunąć. Pomijam fakt, że na zdefiniowanie, czy lepiej - z definicjami nie ma to nic wspólnego - opisanie różnic, politycy mieli co najmniej rok i nie powinni robić tego teraz, w pośpiechu. Bardziej jednak ciekawi mnie usuwanie różnic.

Wszyscy chyba mamy silne wrażenie, że różnice między przyszłymi koalicjantami są bardzo poważne, a wobec tego usunąć się ich żadną miarą nie da. Co można wobec tego uczynić? Można określić, jakie różnice mogą wpływać na w miarę harmonijną pracę rządu, jego program i jego - miejmy nadzieję - dalekosiężne plany. Dokonawszy tego, można próbować znaleźć kompromis dotyczący kwestii spornych. One i tak pozostaną sporne, tyle że koalicjanci muszą złożyć sobie wzajemnie obietnicę, że będą unikali zasadniczych sporów w trakcie rządzenia. Kompromis ma zaś to do siebie, że pozostawia obie strony w stanie niepełnej satysfakcji. Dlatego jest on czymś zupełnie innym niż “usunięcie różnic", ale zarazem stanowi podstawę życia społecznego w każdej demokracji. Można - według niektórych teoretyków - powiedzieć nawet, że sens istnienia demokracji sprowadza się do zawierania kompromisów, że zawsze “zgniły" kompromis to dowód tryumfu demokracji. Dlatego też pojęcie “kompromisu" zasadniczo różni się od pojęcia “consensusu", tak chętnie używanego w ostatnich latach przez polityków i dziennikarzy. Consensus bowiem to nic innego jak zgoda. Kompromis nie jest zaś wyrazem zgody, lecz gotowości na ustępstwa w imię większego dobra, ale przy zachowaniu różnic programowych, których forsowanie zostaje na pewien czas zawieszone.

Dlatego Kazimierz Marcinkiewicz albo się myli, mówiąc o usunięciu różnic (tak podejrzewam), albo sądzi, że ktoś, jeden z partnerów koalicji, narzuci drugiemu propozycje i rozwiązania. Byłbym jednak we wszystkich sprawach dotyczących modus vivendi oraz operandi tej koalicji niesłychanie ostrożny, bo o ile wiele łączyło partnerów podczas walki o władzę, teraz znacznie więcej ich dzieli. Muszą więc z wielką delikatnością zawierać niezliczone jawne, tajne i milczące kompromisy, bo w przeciwnym razie cała koalicja się zawali, a nic gorszego stać by się nie mogło. Nie należy zatem ani przez moment sugerować lub czynić pozorów, że jest koalicja programowa, a tym bardziej ideowa. Jest to koalicja rządowa partii prawicowych i centro-prawicowych, czyli rzecz na tle polityki europejskiej najzupełniej normalna.

Te uwagi prowadzą nas do następnego punktu, a mianowicie do wielokrotnie formułowanej idei uzgodnienia programu. Można sobie wyobrazić konkretny, kompromisowy program rządu, ale nie można marzyć o wspólnym programie ideowym, o czym, jak się wydaje, myślą niektórzy politycy. W ogóle idee mają to do siebie, że nie bardzo podlegają kompromisom, a już na pewno nie będzie ideowego kompromisu między PiS a PO, co zresztą wynika dobitnie z kampanii prezydenckiej. Dlatego też wolałbym o wiele skromniejsze sformułowania i zapowiedzi, co zwiastowałoby szybkie ustanowienie sprawnego rządu.

Zresztą rząd to nie świat ani nie kraj. Rząd ma określone rzeczy do wykonania, rzeczy trudne, ale konkretne. Nie należy w tym celu ani mieć wspólnych wartości (to słowo jest w polityce polskiej zdecydowanie zbyt często powtarzane), ani wspólnych wizji, ani wspólnych nadziei, tylko chęć wspólnego działania dla naprawienia konkretnych spraw. Ciekawi mnie, czy Kazimierz Marcinkiewicz rozumie, że rząd to rząd, a świat wartości i idei to zupełnie co innego?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2005