Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Parę dni temu patrzyłam na obrazki, kiedy to kilku naszych, pożal się Boże, eurodeputowanych postanowiło zademonstrować światu swoje niezłomne poglądy, a przede wszystkim zwrócić na siebie uwagę i zaistnieć w mediach. Doprowadzili do zawstydzającej, niesmacznej awantury.
Wprawdzie marzenia spełnione są zwykle mniej porywające od niespełnionych, ale to jeszcze nie powód, żeby wszczynać burdy.
Właściwość
Myślę o Wałęsie, o człowieku, który przydarzył nam się jak główna wygrana na loterii, jaką jest historia. Kontrowersyjny, popełniający błędy, jedyny w swoim rodzaju, wielki nawet w swoich śmiesznostkach. Ogromny wąsaty sum na całkowitym bezrybiu politycznych indywidualności we współczesnym świecie.
Potem patrzę na małych ludzików wciąż tych samych, chorych na nienawiść i zazdrość, rzucających te same oskarżenia, powtarzających te same kwestie, jak kukiełki w sezonowym teatrzyku. Patrzę na rozgłośnię, która mieni się ewangeliczną, a specjalizuje się w szerzeniu niezgody i nieżyczliwości wśród bliźnich (swoją drogą nietykalność Radia Maryja jest czymś, czego w ogóle nie potrafię zrozumieć).
Skąd ta dziwna właściwość, że jeśli coś nam się uda, albo coś cennego wpadnie w ręce - zaraz mobilizujemy wszystkie siły, żeby to zniszczyć?
Powtórzenia
Myślę o naszej historii, która wciąż się powtarza. O wygrywanych i zawsze niewykorzystanych bitwach, zrywanych sejmach, rokoszach, o wszechwładnej prywacie. O żądzy władzy, czarnych kampaniach, rzucanych na wiatr obietnicach, wiecznych swarach, jątrzeniu i zawiściach. O tym, że odważni, solidarni i szlachetni jesteśmy tylko w długich okresach smuty.
Los się nagle uśmiechnie - i wtedy zajadle, wspólnymi siłami, robimy wszystko, żeby to zmarnować.