Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dochodzenie praw własności nieprawnie zagrabionej w przypadku osób fizycznych odbywa się dziś na drodze sądowej. W przypadku instytucji kościelnych reguluje to Komisja Majątkowa. Ostatnio prace Komisji wywołały wiele kontrowersji. Oskarżano ją, a także kościelnych wnioskodawców, o nierzetelność, a nawet o nieuczciwość. Głośna była choćby sprawa gruntów w warszawskiej Białołęce, gdzie wycenę gruntów, zaakceptowaną przez Komisję, władze miejscowości uznały za rażącą niegospodarność, o czym zawiadomiły prokuraturę. Dziś w tej sprawie jest prowadzone postępowanie sprawdzające. Odium spada na Komisję, choć - jak wyjaśnił w rozmowie z KAI Sekretarz Episkopatu bp Stanisław Budzik - "Komisja Majątkowa nie zamawia operatów i nie ma możliwości ich weryfikacji. Operaty są przygotowywane przez uprawnione biura rzeczoznawców, nad którymi kontrolę sprawuje administracja państwowa".
19 listopada sprawa funkcjonowania Komisji Majątkowej znalazła się w porządku obrad Komisji Wspólnej Przedstawicieli Rządu i Konferencji Episkopatu. Postanowiono wyjść z impasu (obecnie prace Komisji są z inicjatywy państwa zablokowane) przez opracowanie nowej ustawy. Obie strony dla przygotowania jej projektu mają powołać ekspertów; dokument ureguluje sprawę majątków Kościoła katolickiego oraz innych Kościołów i związków wyznaniowych. Episkopat i rząd zgodnie uznały, że trzeba szybko opracować zasady, które sprawnie i w sposób przejrzysty pozwolą doprowadzić prace Komisji Majątkowej do końca. Strona kościelna zapowiedziała, że jeśli nic z tych działań nie wyniknie, wycofa swych członków z Komisji: zakończenie jej działalności pozwoli na skierowanie niezałatwionych wniosków o zwrot majątku do sądów.
Wiadomo, że kiedy nie wiadomo, jak rozwiązać problem, powołuje się komisję, jednak w tym przypadku należy mieć nadzieję, że sprawy zostaną uporządkowane i doprowadzone do pomyślnego końca. To ważne dla Kościoła. Dochodzenie najsłuszniejszych roszczeń majątkowych nie jest najlepsze dla jego obrazu. Bo nawet jeśli takie dochodzenie się odbywa lege artis (a co dopiero, kiedy pojawiają się co do tego wątpliwości!), trudno je pogodzić z wizją Kościoła - głosiciela ubogiego Chrystusa. I choć nikt normalny nie kwestionuje potrzeby istnienia materialnej bazy dla działalności Kościoła, zwłaszcza gdy jego instytucje służą ludziom i społeczeństwu, to proces zdobywania rekompensat zawsze rzuca cień podejrzeń (uzasadnionych lub nie, ale nieuchronnych) i fatalnie się odbija na wiarygodności głoszonego słowa.
Można więc mieć nadzieję, że decyzje podjęte na posiedzeniu Komisji Wspólnej zakończą ten szlachetny w założeniach, lecz zbyt długi proces. Miał zadość czynić sprawiedliwości, a coraz częściej stawał się zgorszeniem. Jeśli odzyskując majątki Kościół miałby tracić zaufanie, to z jednego albo z drugiego musiałby zrezygnować.